Ja tam MJ nie opłakuję, ale potrafię zrozumieć smutek osób, którzy kochali jego muzykę i że nie będą mieli już nigdy sposobności być na żadnym jego koncercie...
...ale wracając do tematu... już kiedyś opłakiwałam idola, który tak naprawdę nigdy nie umarł
a mianowicie Joey'a Tempesta z Europe. Był to idol mojego dzieciństwa. Kiedyś w szkole podstawowej dowiedziałam się, że on zmarł na raka krtani. To był szok. Długo mie mogłam tego przeboleć. I nie wiem dlaczego ślepo w to uwierzyłam
Kilka lat temu odpaliłam You Tube i jakie było moje zdziwienie, że mój dawny idol żyje i ma się dobrze
...mało tego za dwa tygodnie jadę na koncert Europe
to będzie piękny powrót do lat wczesnej młodości
yeah...