Grałem wczoraj koncert z moim zespołem w szkole u drugiego gitarzysty, który jest zresztą zarejstrowany na forum ale raczej nie często się udziela...
I powiem wam takiej chujni dawno nie widziałem, ogólnie organizacja do dupy.
Zostałem podłączony liniowo przez efekt do kolumn, które stały przede mną, przez co totalnie się nie słyszałem, zero odsłuchów...
Grać się ogólnie nie dało.
Perkusista słyszał tylko siebie samego, wokalista się nie słyszał, a basu to chyba nikt nie odnotował. Po prostu sieka na maksa.
Zagraliśmy cztery kawałki:
1. Die Die My Darlin
2. Seek & Destroy
3. Sweet Child O'Mine
4. Aerials
Na więcej czas i warunki nam nie pozwoliły