ogrywałem jakoś ostatnio tego Vintage "pseudolespoula" V100 chyba, lipa straszna a spodziewłem się czegoś więcej, wszyscy chwalą za te pieniądze, bzrzmienia nie oceniam a wygoda jak dla mnie marna, ani Epiphony mi nie lezą ani te Łintaże, z ciekawości kazałem podłaczyć tego sygnowanego łba Slasha, na cicho to po prostu porażka, chciałbym to usłyszeć w akcji na jakichś ludzkich głośnościach, bo tak to mnie do siebie zraził, no ale wiadomo jak jest z głośnościami w lampach w dodatku na half stacku, to samo miałem z Mesą Diualem
teraz jakieś lepsze wiadomości, z racji że oddawałem w sobotę gitarę do regulacji, u lutnika pomacałem tego japońskiego Burny les paula, no k***a, manualnie w końcu les paul który mi przypasił, wykonanie też ok, wygląd też, niby wersja z pickguardem ale zdjęty, trochę w.kurwia ta dziurka
fakt, że podłączył mnie do jakiejś pierdziawki Rolanda, czysty super, tylko bridge działał bo neck był do naprawy, urwał się czy coś
jedyny minus tej gitarry to cena, powyżej 3 koła sobie teraz HRGuitars życzy za te japonce, ale jak ktoś ma kasę, to warto
tęsknię za moją....