Apropo grania... wczoraj gorąc niemiłosierny był, bezchmurne niebo, no mówię wam lato pełną gębą... a że w takim układzie spać nie mogłam to wzięłam wiosło i cichutko brzdąkałam sweet child
Starzy śpią, na osiedlu cicho, okno otwarte, poezja normalnie, grać nie umierać... aż po północy sielance przeszkodził łomot do drzwi...
Przestraszyłam się, że jakieś tury szturmem mi chałupę atakują...
heheh jak się, niestety, okazało - wredny k***iszon mieszkajacy w bloku po sąsiedzku nie lubi gunsów i wezwał policję.
Spisali mnie żywcem...
Podobno jeszcze jeden taki wyczyn i trafię do kamieniołomów
Kurna, ale miałam noc... chyba nigdy w życiu tak szybko nie zwijałam sprzętu
Jedno jest pocieszające: akurat nie śpiewałam...