Mijają dwa lata. Bilans wychodzi średnio z tendencją do bardzo średnio. Ale plan na życie jest
Będę sam,w ten sposób nikt już nie odejdzie. Głupie,prawda? Ale zawsze to jakiś pomysł.
Milion innych planów: praca ,praca nad sobą i.t.d A zamiast tego siedzę tu całymi godzinami,życie przecieka przez palce. Głowa boli,a ja nie potrafię odejść.
Sukcesy? Puchar Hiszpanii z Realem Madryt. Loko wyśmiał. W sumie nie ma się co dziwić.
Inne sukcesy,nie wirtualne? Brak.
Wspomnienia? Cała masa. 100000000 wariantów różnych sytuacji. Efekt motyla - Go away and never comback - tak,zdecydowanie to byłoby najlepsze. Ale cóż,naiwny byłem. Nie pierwszy i nie ostatni raz.
Praca? Powrót do moderacji może,lubię się znęcać. Tyle,że nie chce się. Innej pracy nie ma i raczej się na to nie zapowiada. A wracać tam,gdzie byłem to porażka.
Blog: W piątek kolejna notka,a dziś myślę,po co ja się w to wkopałem.
Życie: Proszę o inny zestaw pytań.
Kolejne podsumowanie już wkrótce.
Nie,nie jestem pesymistą. Realnie oceniam to,co było,co jest. Nie będę słodził,nie ma powodu.
"pierwiosnek wyrzygany na posadzkę piekła"