Do dziś pamiętam, jak Simon Amman zaskoczył wszystkich formą, wskakując parę lat temu na podium.
Chciałbym widzieć MŚ w skokach jak coś innego niż "zwykły konkurs", bo wiadomo, że decyduje forma dnia. Może mistrzem świata w danym roku powinien być najrówniej skaczący/ zdobywca Pucharu Świata, a może powinno to być coś bliższego Turniejowi Czterech Skoczni? Coś, cho promowało regularność, a nie, po prostu, dwa dobre skoki. W tej chwili wystarczy jeden gorszy skok i na podium wskakuje ktoś inny, a wiadomo, że nikt nie jest robotem, żeby wciąż skakać idealnie. Nie piszę tego tylko dlatego, że nasi znaleźli się tuż obok podium, bo taką obserwację miałem jeszcze przed pierwszym skokiem na MŚ.