2013 na plus:
+ przede wszystkim: moja córa! zaszliśmy w marcu, urodziliśmy w grudniu wiec ciążę i wszystko to co przyszło można traktować jako jedno wydarzenie. To nawet nie tyle najważniejsza rzecz w tym roku, jak i jedna z najważniejszych w życiu
+ bardzo udany rok koncertowy: zaliczyłem Slasha, The Darkness, Bon Jovi i Deep Purple. Do tego można także doliczyć niezwykle udany rok w wygrywaniu biletów na koncerty, bo jeśli nie to - to zapewne nie widziałbym tego wszystkiego.
+ wycieczka do Londynu! Coś od bardzo dawna mieliśmy z żoną zrobić.
+ kupiłem w końcu sprzęt foto i poczyniłem pierwsze kroki ku temu by w przyszłości jakiegoś grosza z tego wyciągnąć.
+ po połowie roku w pracy przyszły lepsze czasy: w końcu inna umowa i lepsze perspektywy na przyszłość w tym również finansowe
+ dwa świetne starty w półmaratonach wałbrzyskim i wrocławskim z fajnymi czasami na mecie
+ zapoznanie się z dyskografią Metallicy i Rolling Stonesów i kilka przeczytanych książek (co jest dla mnie wyczynem, bo nigdy dużo nie czytałem)
+ nie kłócę się już z teściem
2013 na minus:
- Babcia po wylewie... teraz jest już nieźle ale nigdy nie będzie tak jak kiedyś
- sytuacja w domu rodzinnym. za dużo stresu.
- niezwykły ścisk na Slashu i beznadziejne miejsca na Deep Purple, które utrudniły mi odbiór koncertów tak jakbym tego chciał
- jestem w plecy z wagą... po dzisiejszym ważeniu wychodzi, że znowu mam nieprawidłowe BMI
- odpuszczenie biegania... z powodu braku motywacji.
2014 w planach:
ciężko coś planować jak się ma małe "GuGu". ale...
+ na pewno Aerosmith bo są już bilety. Co dalej? Chciałbym Metallicę i chciałbym... no właśnie... Stonesów. Ale kasa, kasa, kasa...
+ rozkręcić biznes fotograficzny
+ wrócić do lepszej wagi
+ biografie Beatlesów i Deep Purple czekają
+ słuchać więcej nowej muzyki
+ podejmować więcej suwerennych decyzji!
+ nie uszkodzić córki
Generalnie to rok 2013 uważam za udany. Była to ewidentnie fala wznosząca. Kolejny też taki powinien być. W końcu rozwój gospodarczy mamy na plusie