Zapaśnik (The Wrestler) z Mickeyem Rourke, Marisą Tomei i Evan Rachel Wood - http://www.filmweb.pl/f461946/Zapa%C5%9Bnik,2008 Film dostępny jak na razie wyłącznie w sieci (obraz - jakość DVD), polska premiera dopiero 1 maja tego roku.
Jednak dystrybutor się zreflektował i film wchodzi do naszych kin juz w najbliższy piątek;
Mi się udało zobaczyć go wczoraj na pokazie przedpremierowym w kinie Muranów - kopia fimu miała na poczatku zieloną planszę z informacją o preview screening i wypisie z prawa federalnego itp.
Film owszem dobry, ale po tych wszystkich nagrodach dla MR - od zeszłorocznej Wenecji poczynając, a na BAFTA kończąc - spodziewałam się czegoś mocniejszego psychologicznie. Za to film bije realizmem a wręcz naturalizmem!!!
Mickey na pierwszym planie i jego poruszająca kreacja jako Randy "The Ram" Robinson, Marisa grając postać Cassidy przy rurce wygląda rewelacyjnie choć też już swoje lata ma (44); ;PP, Evan w roli Stephanie, córki Randy'ego też dała radę choć nie będzie to jakaś znacząca rola w jej dorobku, po prostu jest a że jest bardzo ładna to na plus.
Randy "The Ram" Robinson to nazwisko "sceniczne" - w szpitalu (i na plakietce z supermarketu) ma Robin Ramzinsky - brzmi swojsko
Co do Evan w roli Stephanie - ona rozkałada na łopatki moim zdaniem Mickeya w tych kilku scenach, w których z nim występuje.
Dialog pomiędzy Randym i Cassidy w barze.
Randy i Cassidy (śpiewają w barze): "Wiedziałem od samego początku, że to ty wygrasz. Wiedziałem od początku, że przebiłaś mi serce strzałą. Znowu i znowu."
Randy: Tak. Cholera. Teraz już takich nie piszą.
Cassidy: Pieprzone lata 80. Najlepsze gówno wszech czasów.
Randy: Jasne, człowieku. Guns N' Roses... Crue...
Cassidy: Crue... Def Lep...
Randy: Potem pojawiła się ta ciota Cobain i wszystko zniszczyła.
Cassidy: Jakby było coś złego w dobrej zabawie.
Randy: Nienawidzę pieprzonych lat 90.
Cassidy: Lata 90 były do bani.
Randy: Lata 90 były do dupy.
Przed ostateczną walką. Boska scena...
Randy: Świat ma mnie w dupie.
Cassidy: Jestem tutaj. Naprawdę. Jak to nazwiesz? (zaczyna lecieć SCOM)
Głos spikera: Jego przeciwnik to pochodzący z Elizabeth, w stanie New Jersey, ważący 105 kilogramów...
Randy: Słyszysz ich? (Randy pokazuje palcem za siebie. słychać jednocześnie skandujący tłum i SCOM) To już się dzieje. Muszę iść.
A podczas przemowy na ringu w ostatniej scenie to normalnie jakby Axl mówił w Rio w 2001 w tym swoim słynnym przemówieniu, Mickey (Randy) ma tą samą barwem głosu (zwłaszcza na początku) przysięgam... Właściwie gdyby tam stał Axl i mówił to samo co Mickey (Randy) ale bez używania słowa "wrestler" to tak jakby mówił o sobie. To również boska scena...
Owszem sceny związane z G N'R dobre!;
Przy tej pierwszej z komentarzem odnośnie Cobaina - sala pękała ze śmiechu
Podobnie przy rozmowie z Chińską fryzjerką i sceną ze sprzedażą sałatki ziemniaczanej - too little... too much
Fajnie babcię na szaro w końcu zrobił "The Ram"
Jak dla mnie najlepsze były te powtarzające się ujęcia zza pleców Rama w wielu scenach!!!
Scena mowy przed walką rzeczywiście w typie axl'owych tyrad
Dla fana G N'R najlepsze są jendak napisy końcowe: SCOM w creditsach muzycznych, zaraz potem "The Wrestler" Springsteena, a tuż pod wielkimi literami jakiś podpis o Slashu, że grał na gitarze, ale o jaki utwór chodziło - nie mam pojęcia, bo się zagapiłam - zaczęłam się rozglądać po sali, a tam wszyscy ludzie do tego czasu już wyszli
A na sam koniec napisów jeszcze jeden akcent, też WIELKIMI literami, że całe "crew & cast" filmu "The Wrestler" chce złożyć "special thanks to Axl Rose"
Jak dla mnie 10/10 ze względu na... nie, nie na SCOM w finałowej walce a odniesienie do mojego ojca. Sportowiec indywidualny (zapaśnik, potem kulturysta) lata na sali treningowej i scenie, tytuły mniejsze i większe, zeszłoroczny udar mózgu w sierpniu i wyjście z tego gówna ale i konieczność ograniczenia ćwiczeń (już nie na poziomie wyczynowym). A miał robić mistrza Polski weteranów na jesieni i zrobiłby go spokojnie... Ale chociaż mam z nim lepszy kontakt niż Randy ze Stephanie, niewiele ale jednak lepszy, zawsze to jakiś plus...
Zdrowia dla Twojego Taty życzę!
Film rzeczywiście uświadamia, jak wrestling jest masakrycznie kontuzjogenny - nie tylko biorąc pod uwagę koksowanie się tych zawodników (np. genialna jest ta scena ze spotkania byłych zawodników z fanami, dorabiając w ten sposób na życie - a każdy z jakąś nieodwracalną kontuzją, wręcz inwalidztwem i to spojrzenie Rama, jak go korci, żeby wrócić na ring, żeby nie spędzić reszty życia jako inwalida, jak reszta weteranów).
Dobrze też, że ludzie tacy jak nasz Bąbel pomagają byłym zawodnikom poprzez chociażby akcje Wrestler's Rescue:
http://www.bumblefoot.com/tour/Wrestlers_Rescue_Poster.jpghttp://www.renamerofans.com/11/new/wr.html conajmniej 3 fotki Rona z różnymi osobami
http://www.renamerofans.com/11/new/wr.html Ron pod krawatką
ale w jeansach
Jak dla mnie w rankingu Oskarowych filmów prym nadal wiedzie
Slumdog: milioner z ulicy Genialnie nakręcony + świetny montaż i muzyka, ciekawa historia - mimo, iż już na początku się domyślamy zakończenia + te wciągające retrospekcje! Film zniechęca jednak do jednego - nigdy chyba się nie odważę pojechać do Indii
:'(
P.S.
Mickey podobno teraz kręci z Evan. ;PP Niech żyje zabawa i dziewczyna młoda? Coś w tym stylu. xD
Hehe... Może się znów za jakiś czas wymieni nową dziewczyną z Axlem;