Wiem, mam maniakalno depresyjną osobowość
A na poważnie to rok był w sumie słaby. Oprócz Incepcji, Shutter Island i tego o fejsbuku to nic mnie jakoś specjalnie nie ruszyło. Furia, Dla niej wszystko były nudne, Drużyna A jak pisałem, The other guys po paru fajnych tekstach popada w banały chociaż ogólnie film był znośny, Daybreakers to jakaś nudna breja, Let me in kompletnie nie udany horror lecący na fali popularności wampirów, Zmierzch i Hary poter wiadomo - poziom książek w gimnazjum, Alicja w Krainie Czarów jest burtonowska do bólu, rzygam już tą estetyką, She's out of my league to kolejna głupkowata komedia, nudzi bardziej niż bawi, Bounty Hunter to samo, Repomen miało być super ciekawie o windykacji w przyszłości a wyszedł taki trochę potworek próbujący zbliżyć się do książek Dicka, Hot tub time machine było spoko tak jak due date, Iron mana oglądąłem tylko ze względu na Downeya, nawet już nie wiem o czym ten film był, jakieś ludki się biły, Robin Hood - pojechali do francji, wrócili, pojechali na plażę i uciekli, imo dno, wersja z Costnerem lepsza, Pricne of persia - w s umie przyjemny no i ta dupeczka, Knight and Day to kolejna tragedia, Get Low strasznie mnie zawiodło bo nudny ten film niemiłosiernie, Maczeta też niczym nie zaskoczyło, Devil - film o ludziach w windzie, głupie i bez sensu kompletnie, Life as we know it - jest trochę śmiesznie ale wiadomo, po 5 minutach wiemy jak się skończy, + za tą laskę z mad men z wielkimi ..., My Soul To Take
wyjebałem po 5 minutach, Saw 7 dla mnei to to samo od 4 części więc oblei, I Love You Phillip Morris bez szału,Little Fockers było ok, nie widziałem poprzednich, Tekken był tak żenujący że aż zabawny,
Green Zone był miłym zaskoczeniem za to. I Kick Ass, The American chociuaż niektórych znudził,
Więcej nie pamiętam z tego roku.