Moja miłość do Guns N'Roses rozpoczęła się od wydania "GN'R Lies", ale wydanie "Use Your Illusion" oraz dzień w którym zobaczyłem to wydawnictwo pamiętam do dziś.
Już nie pamiętam czy dowiedziałem się z TV czy z jakiejś gazety, że we wrześniu ma wyjść nowa płyta Guns N' Roses. I od września zaczęło się poszukiwanie. Każdy wypad na rynek czy do sklepu to oczywiście sprawdzenie czy czasem już jej nie ma. I kiedyś podczas takiego wyjścia z kolegą na jeden z łódzkich rynków, jak zawsze przystanąłem przy stoisku z kasetami. Patrzę, a tu są trzy kasety Guns N' Roses, których nie miałem i nie widziałem jeszcze. Szybkie zerknięcie na tytuł i wszystko jasne - "Use Your Illusion", nowa płyta. Była ona na trzech kasetach. Wiedziałem, że łącznie ma być 30 utworów, więc szybkie podliczenie i okazuje się, że jest 28 lub 29. No i zaczyna się panika. Najpierw szybka decyzja, że trzeba wrócić do domu po kasę, a następnie szukać pełnego wydania. Okazało się, że udało mi się dostać takie wydanie już w pierwszym sklepie z kasetami (tak, tak - wtedy pirackie kasety się kupowało nawet w sklepie...) do którego zawsze chodziłem. Wydanie było cztero - kasetowe. Potem strasznie długa droga do domu (dłuższa niż zazwyczaj z tego miejsca) i wreszcie moment kiedy popłynęły pierwsze dźwięki z magnetofonu. Pierwsze przesłuchanie bardziej się skupiło na tym, że wyczekiwałem na utwór w którym się zakochałem gdy usłyszałem zaledwie fragment 10-15 sekundowy z jakiegoś koncertu podczas jakiegoś wywiadu lub jakiegoś materiału dotyczącego Gunsów na MTV. Tym utworem okazał się "Civil War". Następnie ponowne odsłuchanie wszystkich kaset i chodzenie z wypiekami na twarzy przez cały dzień.
Po tym wszystkim chłonięcie każdego newsa z MTV, czekanie na premierę każdego teledysku oraz na weekend poświęcony Gunsom na MTV. Tak było do 1994 roku, kiedy to pierwszą miłością stało się Pearl Jam, wtedy będące na drugim miejscu.
Dziś Guns N' Roses zajmuje u mnie drugie miejsce (miłości do Pearl Jam i do Eddiego już raczej nic nie zastąpi), ale zawsze mam miłe wspomnienia kiedy tylko pomyślę o tamtych czasach, o tej pierwszej miłości muzycznej... Cieszę się, że miałem okazję w tym wszystkim uczestniczyć i to wszystko przeżyć, bo zawsze kiedy ten czas wspominam pojawia się u mnie uśmiech...