Żebym chciał, a chcę, to się nie przekonam.
Widać za słabo chcesz
A mówiąc serio, wydaje mi się, że odbiór tej płyty zależy od charakteru słuchacza. Jako osoba bardzo energiczna, niesentymentalna i niemelancholijna, nie przepadam za relaksującymi i uspokajającymi kawałkami, bo są one sprzeczne z moja naturą. Ja potrzebuję potężnego, energetyzującego kopa i to właśnie daje mi SI (poza SIDH, które wg mnie jest chyba jeszcze gorsze niż kawałek Mansona). Uwielbiam to wewnętrzne rozedrganie, to przyśpieszone bicie serca, ten niesamowity power w czasie słuchania Attitude, New Rose czy Black Leather. A rano, kiedy w upał jadę do pracy zatłoczonym autobusem, I Don't Care Abot You jest nieocenione
No i oczywiście mój absolutny faworyt, czyli Ain't It Fun...mogę tego słuchać bez końca.
I przyznaję się bez bicia - nie znam oryginalnych wykonań kawałków z SI, co więcej, nie mam z tego powodu żadnych kompleksów. Zresztą, KOHD rownież nie zainteresowało mnie "twórczością" Boba Dylana, a LALD nie nie sprawiło, ze poznałam dyskografię Paula McCartneya. Ale to pewnie dlatego, że mnie interesują w zasadzie tylko Gunsi...tak, wiem, jestem strasznie ograniczona