NighTrain Station Guns N' Roses

Nie wiem jak można woleć piszczącego Axla i koncertów o długości ok 1h 50 min od obecnych trzygodzinnych widowisk z dużą dozą nowego materiału 

Nowego materiału który stworzył skład z  tamtego okresu.....

Tak sobie ogladam stream z dzisiejszego koncertu i o dziwo, Axl nie piszczy, nie fałszuje i spiewa wyjatkowo przyzwoicie. A wątpie by tylko jeden koncert mu tak wyszedł... raczej bym domniemywał, że nagrania soundboardu i youtube nie oddaja rzeczywistosci.

No ale Rocket Queen to powinien sobie odpuścić, bo to zawsze jest najsłabszy wokalnie moment koncertu.

Czego nie rozumiesz ?

Tego, że większość tutaj nie patrzy bezkrytycznie na swojego idola? Że nie może patrzeć i słuchać jak z każdym kolejnym koncertem rozmienia swoją sławę i legendę na drobne? Że Axl jest leniwy? Ze ma wszystko i wszystkich gdzieś (2-godziny spóźnienia w Rybniku też były tego przejawem, mimo, że zaśpiewał znośnie jak na jego obecne podejście)?

Nie mówię, że nie. A idola nie można krytykować? Jak skrytykujesz idola, to już nie jest dla Ciebie idolem?

e nie, nie odbieram prawa do krytyki, ale zauważ, że większości nie podoba się to, jak śpiewa axl, a jednak łażą na jego koncerty. wszystko jest na nie.żadnego pozytywu, dla którego warto iść na kolejny koncert.  dawno nie przeczytałam na forum  czegoś pozytywnego o axlu na koncercie. mam po prostu inny punkt widzenia-pewne rzeczy mi się podobają, inne nie, ale nie kasuję gościa tak totalnie. i wiem, że na pewno pójdę na jego koncerty. oby tylko grał.
a co do kwestii idola, każdy przeżywa to jak potrafi. jeden wiesz plakaty, drugi nie. dla jednego jest bogiem, dla drugiego ulubionym wykonawcą. jak zwał tak zwał i nie chodzi tutaj akurat o nazewnictwo zjawiska. przynajmniej nie mnie.

Nie rozumiem, jak w naszym wieku można mieć jeszcze idola. Idol kojarzy mi się z kimś, kogo ubóstwiało się w wieku lat nastu, wieszało plakaty nad łóżkiem itp (chociaż ja plakatu Axla nigdy nie miałem). Teraz to już chyba ulubiony / jeden z bardziej lubianych muzyków. Nie wiem czy człowieka który ma lat dwadzieścia czy trzydzieści z hakiem i być może niedługo będzie zakładał rodzinę można traktować poważnie kiedy ten mówi, że np. Axl Rose jest jego idolem

Bo słowo "idol" ma czarny PR i kojarzy się z piszczącymi szesnastkami. Tak jak słowo "fan".
Teraz pewnie lepiej używać słowa "ulubieniec" (choć nie wiem czy to pasujące słowo) i "miłośnik".
Ja mam lat tyle, że trudno zliczyć i pewnie zacznę być brana niepoważnie, ale tak, posiadam plakat Axla na ścianie. I to nie dlatego, że mam ochotę do niego wzdychać i mdleć na jego widok.  Po prostu GN'R to tak ważna część mojego życia, że chcę żeby mnie otaczała. I nie uważam, że to mi nie przystoi ponieważ mam dwadzieścia cztery lata i jestem po studiach. To w sumie kwestia indywidualnego podejścia, tylko nie powinno się generalizować, że jeśli ktoś ma plakat to znaczy, że jest jakiś niedojrzały (choć cholera ja akurat jestem ).


Mafioso, hejterem może nie jestem (taaak dooo końcaaa ), ale masz jak w banku, że biletu nie kupię Chcę żebyście dostali koncert Slasha w Polsce, ale tam akurat się nie spotkamy