NighTrain Station Guns N' Roses

 wg mnie:
Axl Rose - wokal - szef jak się patrzy, charyzma, no i głos, który mimo wieku zdziera skórę na ciele:)
DJ Ashba - gitara prowadząca - kawał zajebistego gitarzysty, nadaje powera obecnym Gunsom + jego image
Richard Fortus - gitara rytmiczna - zawsze lubiłem jego styl gry i te szarpanie:)
Izzy Stradlin - gitara rytmiczna - artysta przez A, kompozytor + wspaniały gitarzysta
Duff McKagan - gitara basowa - z sentymentu, uwielbiam jego background vocals w wielu piosenkach
Frank Ferrer - perkusja - polubiłem kolesia ponieważ jest naprawdę dobrym perkusistą
Dizzy Reed - instrumenty klawiszowe - "...Dizzy Fuckin Reed" no i tak ma zostać

Jak dla mnie
Axl
Slash
Izzy
Duff
Matt

<3

Axl + Slash + Izzy + Duff + Steven = idealne Guns N' Roses.

No cóż nie może być inaczej...
Idealne GN'R z prawdziwego zdarzenia było w '86 - '91....
I taki skład to prawdziwe, oryginalne(idealne) guns n' roses...
Czyli
Axl, Izzy, Duff, Slash, Steven/Matt
No i jeszcze Dizzy na klawiszach...

Każdy skład miał coś w sobie, ale uważam, że składy z 2001/2002 i 2006/2007 były najsłabsze (nie pod względem technicznym) tylko po prostu były ciekie... W 2002 roku moim zdaniem jedynie Buckethead i Fortus byli fascynujący...

A co do basistów to Stinson'owi do Duff'a daleko (nie mogę patrzyć na tego pierwszego)

Dzisiejsze guns n' roses jest niemal idealne pod względem scenicznym - wspaniałe koncerty, ale do tego orginalnego z końca lat 80 nie może być porównywane...

Tak mi się teraz wydaje gdyż pod względem kompozycyjnym to nie mogę oceniać
Ashiba dla guns jeszcze nic nie napisał, Bumblefoot też, Fortus też nie - więc jak mozna powiedzieć, że są ważniejsi od Slash'a czy Izzy'ego
Na jakiej podstawie - na razie nikt z nich nie napisał dla GN'R takiej świetnej partii gitary jak na Estranged, czy Takiego riff'u jak Rocket Queen czy Mr. Brownstone, i choćby takie arcydzieło jak Coma...
Stinson moim zdaniem jest słabym kompozytorem bo do tej pory współtworzył przeciętne Street Of Dreams i tyle..

Uważam, że ChD jest słabszą płytą od AFD i UYI I & II dlatego też sądzę, że skład do '91 roku był lepszy (nie mówię tu o pierwszym składzie)

w moim idealnym GNR nie ma miejsca dla SLASHA, ADLERA I SORUMA

Czyli twoje idealne Guns N' Roses jest bez takich utworów jak Coma, bez solówek z Estranged, nie ma welcome to the jungle, sweet child o' mine jest, ale bez gitary Slash'a, nie ma Don't Damn Me, Rocket Queen, Civil War, Locomotive....
Jednym słowem jest Chinese Democracy + utwory Izze'go I Axl'a tylko z wycietymi solówkami Slash'a...
ok!

Stinson'a nie mam zamiaru słuchać... Słyszałem to co zrobił dla guns bo to jest temat idealne guns... Póki co sie nie wykazał...
Takie jest moje zdanie... Nie lubię gościa - Duff miał styl i klasę w gunsach, a do tego jest moim zdaniem mocnym kompozytorem...
Jeżeli sądzisz, że Stinson zrobił dla guns więcej i że bardziej pasuje do guns n' roses to nie mamy o czym rozmawiać.
O zachowaniu Stinson'a na scenie nie wspominam gdyż po prostu jak oglądałem z kolegą koncert z 2002 roku to jak go zobaczylismy to nie wiedzieliśmy czy się śmiać czy płakać... I to mi wystarczy, żeby stwierdzić, że mu do duff'a daleko... Duff to prawdziwy rock n' rollowiec!
A to co mówi DrDrei to się kupy nie trzyma...
Jak on widzi idealne Gn'R bez Slash'a? Czyli wg. niego w guns nie ma miejsca dla Slash'a ( nie mówię o teraźniejszym zespole tylko ogólnie o guns n roses) To się kupy nie trzyma... Jeżeli nie ma miejsca dla Slash'a to nie mam też miejsca na jego kompozycje - dla mnie logiczne...
W tym temacie wymyślamy swoje idealne GN'R tak? A więc w wnioskując z wypowiedzi DrDrei'a w jego idealnym GN'R nie ma miejsca na kompozycje Slash'a - proste...
Dla mnie idealne GN'R było, ale się skończyło... I nigdy już takiego zespołu nie będzie... No chyba, że chłopaki znów się dogadają i będzie między nimi dawna chemia - w co wątpię coraz bardziej. Każdy z nich nie jest już taki jak dawniej, a wg. mnie muzyka wynika z relacji między muzykami i mieszaniu ich upodobań muzycznych...

K.O.P zgadzam się z Tobą, ale nie zgodzę się trochę co do Stinsona - fakt, Duff jest dużo lepszy i chyba nikt by go zastąpić nie mógł, ale do Tommy'ego nic nie mam

Nie musisz się bać - nie odpowiem ci na to pytanie... Przeszkadza mi i tyle szczególnie jak wyglądał na Rock In Rio III - zresztą sam wróć do tego koncertu i na niego popatrz jako na następce jednego z ludzi, których uwielbiam...
Tego się nie da opisać... Gościa nie lubię i tyle i uważam, że jest porażką choćby nie wiem jak świetnie grał - bo chyba świetnym technicznie basistą nie jest... Gra piórkiem tak jak duff... A od jednego basisty słyszałem, że gra piórkiem na basie to pójście na łatwiznę... Uważam, że nie jest lepszy od Duff'a....
A to, że Duff chodził najebany - nie mam nic przeciwko, GN'R na początku bardziej gang przypominali niż zespół i fajnie...

Slither, a co Ty sie tak dziwisz, niektorzy nie lubia Bucketa bo ma kubel na glowie i po scenie nie biega...