>>Sądze że gdyby Axl z nowym składem wydał przez te wszystkie lata czekania zamiast jednej, przynajmniej trzy płyty(tak co cztery lata)<<
Brawo:). Pomyślmy chwilę... Przyszedł Dizzy, odszedł Izzy, nawet bucketheada jakoś przetrawiłem... tyle, że te wszystkie skłądy niczego nie pokazały. Zagrali parę koncertów ze starymi kawałkami i co?? Przez te wszystkie lata żadnego nowego numeru nie wydali. Ale nagle Axlowi zaczęła się kończyć forsa, więc pozbierał jakieś demówki które przez te lata próbował niby robić, podzwonił do paru kumpli, żeby pomogli mu to doszlifować i wydał, jako album GNR, żeby się lepiej sprzedało. Sorry, ale tego kitu nie kupuję. Płyta jest całkiem niezła, ma parę ciekawych momentów, ale dopiero jak wydadzą jeszcze ze dwa albumy, zagrają trzy trasy (licząc tą najbliższą) to uwierzę, że to faktycznie stara kapela w nowym skłądzie.
>>byłby typem, klonem groteskowego Micka Jaggera(stary dziad ,udający młodzieńca) i trzaskał płytki pod chasłami destrukcji,sexu,w nieskończoność.<<
Tak się składa, że Jagger i spółka mimo swego wieku dalej wiedzą jak pisać takie kawałki.
>> Zdążyłem się już przyzwyczaić jak jest, ale to mi przypomina aktualny Queen + Paul Rodgers, który robi sobie reklamę, śpiewa stare piosenki, choć trzonu zespołu nie ma<<
Coś w tym klimacie właśnie. Celne porównanie;)
A jeszcze nawiązując do argumentu o prawach do nazwy.
Axl ma prawa do nazwy GNR i ok. Tak sie jakoś złożyło, że Ozzy ma 100% praw do nazwy Black Sabbath, ale choć wystąpił w reality show, choć śpiewa kolędy po supermarketach, choć każde jego publiczne pojawienie się w ciągu ostatnich kilku lat to kompletna klapa NIGDY nie odważyłby się nagrać sobie płyty z Zakkiem, Brodinem i... ktokolwiek tam teraz jest basistą... podpisując ją Black Sabbath.