Guns N' Roses to zdecydowanie zespół. Ja identyfikuję go z pięciorgiem przyjaciół, (a podczas UIY to grono się powiększyło) których łączyło wspólne spanie na podłodze, klepanie biedy, wspólne przeżycia nautry wszelakiej i kopniak prosto między oczy w postaci rock n' roll'a o jakiego odrodzeniu każdy marzył od czasów Led Zeppelin czy wczesnego Aerosmith. Ktoś dał im sznsę, a oni ją wykorzystali tak bardzo, iż choćby po jednej solówce ciężko jest zasnąć. Teraz Axl ma nowy zespół pod szyldem Guns N' Roses. Uznał, iż nazwa należy do niego - trudno. Ale przez szacunek dla dawnych przyjaciół, a teraz (bądźmy szczrzy) wrogów, mógłby jej nie wykorzystywać do promowania personalnych idei.