Też za Finckiem nie tęsknię... Owszem solówki jakie nagrał na ChD wymiatają, ale na koncertach mocno p*******ł solówki w starych utworach gunsów.
Miał swój styl, ale nieraz jak na koncercie wykonał solo to mi się płakać chciało jak można tak zajebiste solówki spieprzyć.
Co do komponowania to styl jego riffów jest bardzo prosty (patrz na Better)... Nie ma w tym riffie nic cudownego jeśli chodzi techniczną stronę, ale riff i tak kopie tyłek... Fajnie się go gra!
Jeżeli już porównywać Finck'a do Slash'a to tylko przez pryzmat tego co zrobili w guns n' roses i w tym starciu no niestety Finck dostaje baty, bo jego wkład w styl i w kompozycje guns jest o wiele mniejszy i słabszy od wkładu Slash'a.
Co do Ashby to chłop jest zarąbisty nic dodać nic ując! Więc cieszę się, że Finck odszedł i nie tęsknię...
Jeżeli chodzi o Ron'a to gość wymiata i gra tak jakby to on był gitarą... Koleś jest genialny technicznie i kompozycyjnie... Potrafi z lawiny dźwięków zrobić ciekawą melodie i zastosować ciekawe aranżacje (Guitars Suck), a jego solówki w Cather miażdżą... Ma on swój własny styl gry i to w nim cenię... Natomiast co do 4tus'a to lubię gościa i doceniam jako gitarzystę, gość miał niewielki wkład w ChD, ale nie wyobrażam sobie koncertów bez niego...