na początek muszę napisać, że w 100% zgadzam się z CC, zawsze i wszędzie mówię to samo
Z ust mi wyjąłeś tą wypowiedź!
W moim przypadku bycie fanką GN'R polega na :
a)suchaniu ich muzyki
b)pisaniu o nich bloga
c)znaniu ich historii
Podpunkt a uważam za najważniejszy
Fajnie byłoby gdybyś podała nazwę bloga
Ja szczerze nie lubię słowa 'fan' być może dlatego, że kojarzy mi się z zagorzałymi fankami, które świata poza swoim idolem nie widzą.
Dużo razy słyszałam Guns N'Roses ale nie zwracałam na nich większej uwagi i muszę przyznać, ze to przez urodę Axla zainteresowałam się zespołem. Uwielbiam zespoły lat 70' 80' 90' i chętnie czytam biografie członków, artykuły na ich temat i udzielam się na forach.
Zaliczam Gunsów do jednych z kilku zespołów, które do końca życia będę pamiętała, tak jak HIM którego słucham już ładnych parę lat. I właśnie tych tylko kilku zespołów jestem... fanką.
Może powiem, co moim zdaniem
nie sprawia, że jest się fanem zespołu. Nadmierne afiszowanie się nie odzwierciedla jak bardzo "kocha się" dany zespół. Nie imponują mi takie rzeczy jak robienie tatuaży z logiem zespołu albo fragmentami piosenek. Ja na przykład nie powiesiłabym sobie plakatu z Axlem w pokoju, chociaż kiedyś za namową koleżanki zbierałam wycinki z gazet na temat Johnnego Deppa
Po prostu wyrosłam z tego, ale jeśli ktoś tak robi to akurat jest okay. Żebyście mnie źle nie zrozumieli, po prostu uważam, że są pewne granice. Podoba mi się, gdy ktoś kto zna "zespół" osobiście i tatuuje sobie ich logo jak w przypadku HIM i Bama Margery. Logo Gunsów lub HIM nie wiem czemu miałoby służyć na mojej skórze.
I muszę się pochwalić, że jako
fanka Gunsów zaraziłam nimi koleżankę, a co ciekawe sama mi wczoraj napisała, że ma urodziny tego samego dnia co Axl
Zazdroszczę, to dużo lepsze niż tatuaż z logiem zespołu