NighTrain Station Guns N' Roses
Guns N' Roses => Guns N' Roses => Wątek zaczęty przez: Zqyx w Maja 16, 2012, 11:18:55 pm
-
Zauważyłem, że od jakiegoś czasu niezależnie od tematu pojawiają się dyskusje nad wyższością wokalną Axla nad Mylesem, bądź odwrotnie. Po co mamy pisać o tym w każdym kolejnym newsie o secie Gunsów, występie Slasha i.t.d, jeśli można o tym porozmawiać w jednym konkretnym temacie, a w tamtych rozmawiać już typowo o secie, czy konkretnym występie. Dlaczego ten temat powstał? Ano dlatego, że nie chce mi się w kółko czytac tego samego i myślę, że niektórzy z Was też mają już dosyć niektórych tematów.
Ja powiem krótko, bez zbędnej napinki, czy chęci przekonywania kogokolwiek.
Obaj wokaliści potrafią czasem świetnie śpiewać, ale też niestety nieznośnie wyć. To oczywiście moje zdanie, moja opinia. Jak ktoś się zgadza luz, jeśli ktoś ma problem z opinią to jego problem.
Tyle ode mnie, nie widzę potrzeby uzupełniania.
Wasze opinie?
Nie bardzo wiedziałem gdzie dać temat, więc jeśli uznacie, że jest lepsze miejsce przenoście śmiało. :)
-
Jak Myles śpiewa wysoko to ja wymiękam, nie mogę, serio, a najgorzej jak robi to w piosenkach Gunsów (jakoś nie miałem okazji posłuchać jego twórczości poza Slashem, więc oceniam tylko te wykonania) może do wycia Axla się przyzwyczaiłem, dlatego mi nie przeszkadza jakoś strasznie, ale Slasha z Mylesem ciężko mi zdzierżyć :)
-
Fakt, kiedy Myles śpiewa wysoko trochę dziwnie to brzmi, ale kiedy robi to Axl, to brzmi jak kot mojego sąsiada. Nie wiem czy to miauczenie to taki styl, czy po prostu stracił głos?
-
Dla mnie to jakby nie ma co porównywać, bo to dwaj zupełnie różni wokaliści;) Mylesa w Alter Bridge bardzo przyjemnie się słucha, w piosenkach nagranych ze Slashem - nieźle, pod warunkiem, że nie śpiewa najwyżej jak tylko się da :P W piosenkach Gunsów brzmi raczej tak sobie, może dlatego, że przyzwyczaiłam się do nich w wykonaniu Axla.
A Axl to Axl. :D Tak jak ktoś gdzieś napisał, z nim tak trochę jak z małymi dziećmi w talent show - jak jest dobrze, to już jest fajnie. Niesamowitym wokalistą jest już przez to, jak śpiewał kiedyś. A teraz też czasami mu się uda :P
-
Cale szczescie ze to Axl jest szefem a nie Myles jak powiedzial Ivelios. Myles'a dziela z Axlem lata swietlne na kozysc tego drugiego oczywiscie. Nie da sie sluchac piosenek Guns w jego wykonaniu. Nie do porownania! W tym co gra Slash na swoich projektach brakuje jednego- Axl'a a najbardziej wszystko psuje Myles.
-
To tak jak porównywanie Gilby'ego i Izzy'ego w podbnym temacie. Wynik i tak jest przesądzony...
-
Jeśli chodzi o moją opinię na temat wokalu Myles'a i Axla to jest ona następująca. Zacznę od Myles'a bo ostatnio miałem okazję posłuchać trochę więcej tego wokalisty. Uważam, że ma świetny, głęboki wokal, z którym można wiele zrobić. Wiadomo, że nie można zrobić wszystkiego co czasem widać w piosenkach Gunsów co mi osobiście w odbiorze nie przeszkadza. Sądzę, że Myles na prawdę daje radę i w wysokich rejestrach choć prawda jest taka, że radzi sobie gorzej od Axl'a, kiedy ten drugi był w życiowej dyspozycji głosowej.
Jeśli chodzi o Axla to oceniam jego występy dwojako. Po pierwsze jak już wspomniałem wyżej w czasach świetności Gunsów miał niesamowity głos i nikt nie będzie go w stanie przebić, a przynajmniej jeszcze się chyba taki nie narodził. Miał świetny głos i bardzo wysoki rejestr. Faktem jest, że jeśli wyciskał dźwięki na siłę to piszczał niesamowicie ale zbyt mi to nie przeszkadzało. Jednak jeśli chodzi o porównanie obecnej formy głosowej Axla i Myles'a porównanie to wypada zdecydowanie na korzyść Kennedy'ego. Wiem, że gdyby Axl tylko chciał mógłby go przebić.
Oczywiście to moja opinia i wiem, że wcale się wam to nie spodoba.
-
W utworach Gunsów nikt nie przewyższy Axla, ale jeżeli miała bym wybierać między dzisiejszym wokalem Axla a Mylesem (ale nie w piosenkach Gunsów) to bym wybrała Mylesa, jakoś nie przepadam za dzisiejszym wokalem rudego i jego twórczością , no ale to moje zdanie. Nie hejtujcie Mylesa za to że śpiewa utwory Gunsów, bo wydaje mi się że niektórzy ludzie przychodzą na koncerty aby posłuchać tych utworów a nie nowych, a przeciez z czegoś trzeba żyć. Więc moim zdaniem Axla za czasów AFD i UYI nikt nie przebije, a teraz... troszkę wokal nie ten ;/.
-
Myles śpiewa również kawałki Velvet i Snakepitu ale krytykowany jest tylko za śpiewanie utworów Gunsów.
-
Może dlatego, że Gunsów z oryginalnym axlowym wokalem ciągle można posłuchać na koncertach, a Velvetów i Snakepitu już nie ;)
-
Oryginalny axlowy wokal (z którym de facto porównywany jest Myles, niezła droga na skróty moi mili) to się skończył ładnych parę lat temu. Rudy z lat 80 i 90 jest nie do zastąpienia, w tamtym okresie nie było lepszego frontmana - ale teraz? Jego forma wokalna to rzucanie błotem w twarze fanów, którzy na dodatek nic sobie z tego nie robią. Z żalem patrzę na komentarze pod kolejnymi występami GNR, gdzie ciągle wyczekujecie, aż Axl dobrze zaśpiewa. Najlepszy tego przykład to ostatni koncert w Tokio - czytam "Axl w świetnej formie", "fantastyczny wokal", "widać, że popracował". Chwilę później włączam filmiki, które podaliście i łapię się za głowę. Naprawdę wystarczają Wam takie ochłapy? Rudy przez lata nie dbał o swoje ciało i teraz tego efekty słychać w jego głosie. Dlaczego Hetfield, Clapton, Cornell, Johnson, Jagger, Tyler, Osbourne czy nawet Meine (oraz wielu innych, których nie wymieniłem) cały czas brzmią świetnie? Bo im zależy na fanach i nie muszą odcinać kuponów. Axl ma zespół z wielką nazwą, a to daje gwarancję wysokiej frekwencji na każdym koncercie - po co więc się starać, albo nie daj boże nagrać płytę? Co do tytułowego pytania - z dzisiejszym wokalem rudego nie chciałbym nawet reunionu GNR w klasycznym składzie.
Wybieram Erica Dovera :sorcerer:
-
Ogólnie takie porównywanie jest z dupy. Myles jest zupełnie innym wokalistą niż Axl. To jak teraz porównują Kurta Cobaina z Paulem McCartneyem po jednym występie z muzykami Nirvany. Axl w latach świetności był najlepszym frontmanem rockowym, ale teraz niestety ma to już za sobą co było słychać na występie WTTJ Bridge School Benefit. Szkoda mi to oglądać bo mam ogromny szacunek do Axla - dla mnie jest legendarny!
Myles natomiast śpiewając piosenki Guns N Roses robi to w swoim stylu nie małpując Axla. Niektórym się to podoba a innym nie, ale nie można mu zarzucić że robi karierę na "plecach Slasha", bo z Alter Bridge mają już bardzo udany dorobek. PEACE!
-
Ahhhh ale co tu porównywać ? Spór moim zdaniem jest głupi bo jak można ocenić dwóch różnych wokalistów ? Pod względem technicznym czy pod względem tego z jaką pasją podchodzą do tego co robią ? Otóż moje zdanie jest takie iż Axl w latach świetności był faktycznie nie do zastąpienia na scenie szedł jak burza (nawet jak ktoś wyłapał w czapkę od niego :P) i wokalnie nie do powtórzenia w jednym momencie bardzo wysoki "skrzek" w WTTJ a zaraz niski wokal w np. w Mr.Browstone . Teraz entuzjazm mu mocno opadł swoją drogą Slash napisał o tym jak od 93 roku nie słyszał Axla na żywo jak śpiewa więc czyżby porzucił ćwiczenia wokalne ? Może , my tego się nie dowiemy a Myles to wgl inny rodzaj wokalisty i moim zdaniem i tak daje rade lepiej w kawałkach Gunsów niż Axl - rzecz jasna obecnie . Werdykt jest oczywisty Kennedy wygrywa ten głupi spór chociaż pod względem technicznym . Amen .
-
Generalnie w pojedynku 'Axl vs Myles', tak całościowo ujmując, oczywiście wygrywa dla mnie Axl, proste.
Mimo że wskazałam Axla, też naprawdę uwielbiam głos Kennedy'ego. Np. w obecnej sytuacji wolę posłuchać koncertówek Slasha niż GnR. No słuch mi jeszcze nie szwankuje. Doceniłam Mylesa za to samo za co Axla - cudowne wysokie rejestry. Nie przeszkadza mi też jego wokal w piosenkach Rudego. Fakt, słuchając tego czułam się początkowo nieswojo, ale nie brzmi to ogólnie źle wg mnie. W opiniach niektórych osób słyszę, że 'głos Mylesa jest ogólnie wkurzający, piskliwy i nie idzie tego słuchać'. Ale zdarzyło mi się też słyszeć zdanie osób, które nie są osłuchane z wokalem Axla i niekiedy mówią to samo. Także zgodzę się, że takie porównywanie jest trochę bez sensu.
-
myślę, że porównywanie obu panów nie ma sensu bo każdy z nich jest inny w innym wieku i innym zespole gra, niemniej Myles jest dość specyficzny i nie każdy toleruje taką barwę. Moim zdaniem w niektórych moemntach przypomina Rose'a . Mnie się dobrze słucha Mylesa robi gość dobrą robotę :)
-
Axl za czasów świetnośći był nie do pokonania, niestety teraz to już nie jest Axl Rose tylko Fat Rose. Spasł się i zaniedbał, na koncertach śpiewa jak jakiś nadwyrężony dziadunio. Co do Mylesa, mi osobiście nie przeszkadza jego wokal, na pewno podoba mi się bardziej niż obecny głos Axl'a.
Zresztą w sumie oceńcie sobie sami.
http://www.youtube.com/watch?v=JXaXnRbDMUc (http://www.youtube.com/watch?v=JXaXnRbDMUc)
http://www.youtube.com/watch?v=ggIjZT-_fco (http://www.youtube.com/watch?v=ggIjZT-_fco)
(W drugim linku 2:40 obczajcie (łaaaaaa) hahahahahahhahahahaha)
-
W tej 2:40 minucie to on chyba po schodach biegnie cóż nie da się tego nie usłyszeć, co do filmików to zdecydowanie Myles ;)
ps po 5:50 minuty chyba przypadkiem zaskrzeczał :lol:
-
Oryginalny axlowy wokal (z którym de facto porównywany jest Myles, niezła droga na skróty moi mili) to się skończył ładnych parę lat temu. Rudy z lat 80 i 90 jest nie do zastąpienia, w tamtym okresie nie było lepszego frontmana - ale teraz? Jego forma wokalna to rzucanie błotem w twarze fanów, którzy na dodatek nic sobie z tego nie robią. Z żalem patrzę na komentarze pod kolejnymi występami GNR, gdzie ciągle wyczekujecie, aż Axl dobrze zaśpiewa. Najlepszy tego przykład to ostatni koncert w Tokio - czytam "Axl w świetnej formie", "fantastyczny wokal", "widać, że popracował". Chwilę później włączam filmiki, które podaliście i łapię się za głowę. Naprawdę wystarczają Wam takie ochłapy? Rudy przez lata nie dbał o swoje ciało i teraz tego efekty słychać w jego głosie. Dlaczego Hetfield, Clapton, Cornell, Johnson, Jagger, Tyler, Osbourne czy nawet Meine (oraz wielu innych, których nie wymieniłem) cały czas brzmią świetnie? Bo im zależy na fanach i nie muszą odcinać kuponów. Axl ma zespół z wielką nazwą, a to daje gwarancję wysokiej frekwencji na każdym koncercie - po co więc się starać, albo nie daj boże nagrać płytę? Co do tytułowego pytania - z dzisiejszym wokalem rudego nie chciałbym nawet reunionu GNR w klasycznym składzie.
Wybieram Erica Dovera :sorcerer:
Właśnie to chciałem powiedzieć...
-
Jakoś w kwetniu tudzież maju 2011 roku w niedzielny poranek jadłem śniadanie skacząc po kanałąch, nagle włączyłem któryś z kanałów MTV i natknąłem się na postać Slasha, był to koncert Rock Am Ring z 2010. Był to okres kiedy pogłębiałem swoją wiedzę na temat GN"R, nie wiedziałęm kim jest Myles ani reszta. Był środek Nightrain, wokal ani trochę mi nie pasował, był to dla mnie całkiem obcy styl i wykonanie. Do Mylesa przekonałęm się dopiero po wydaniu Apocalyptic, później dałem jeszcze raz szansę wykonaniom koncertowym GN'R, Axl od dłuższego czasu nie powalał. W dzisiejszych czasach Myles pokonuje Axla, jednak dawniej, ze dwadzieścia lat temu Rose królował.
Tak naprawdę zestawienie tych postaci ze sobą jest bez sensu bo porównujemy Axla ze złotej ery Gunsów i Mylesa z obecnej kariery solowej Slasha.
-
Oryginalny axlowy wokal (z którym de facto porównywany jest Myles, niezła droga na skróty moi mili) to się skończył ładnych parę lat temu. Rudy z lat 80 i 90 jest nie do zastąpienia, w tamtym okresie nie było lepszego frontmana - ale teraz? Jego forma wokalna to rzucanie błotem w twarze fanów, którzy na dodatek nic sobie z tego nie robią. Z żalem patrzę na komentarze pod kolejnymi występami GNR, gdzie ciągle wyczekujecie, aż Axl dobrze zaśpiewa. Najlepszy tego przykład to ostatni koncert w Tokio - czytam "Axl w świetnej formie", "fantastyczny wokal", "widać, że popracował". Chwilę później włączam filmiki, które podaliście i łapię się za głowę. Naprawdę wystarczają Wam takie ochłapy? Rudy przez lata nie dbał o swoje ciało i teraz tego efekty słychać w jego głosie. Dlaczego Hetfield, Clapton, Cornell, Johnson, Jagger, Tyler, Osbourne czy nawet Meine (oraz wielu innych, których nie wymieniłem) cały czas brzmią świetnie? Bo im zależy na fanach i nie muszą odcinać kuponów. Axl ma zespół z wielką nazwą, a to daje gwarancję wysokiej frekwencji na każdym koncercie - po co więc się starać, albo nie daj boże nagrać płytę? Co do tytułowego pytania - z dzisiejszym wokalem rudego nie chciałbym nawet reunionu GNR w klasycznym składzie.
Wybieram Erica Dovera :sorcerer:
Hmmm,zapodaj nam ''aktualnego'' Erica Dovera, z chęcią posłuchamy.
-
np tu 2008
http://www.youtube.com/watch?v=P9jhJwdkcCM (http://www.youtube.com/watch?v=P9jhJwdkcCM)
-
No właśnie co tu porównujemy? Wokal? Z jakiego okresu? Z okresu świetności, obecny czy z 24 lipca 1995 roku?
-
Otóż moim zdaniem oba nagrania są nieciekawej jakości bo gitary brzmią jak kupa złomu no ale trzymajmy się wokalu zdecydowanie wypada lepiej Kennedy ; ) . Jest jeszcze jedna opcja chodź sądzę ,ze mało osób na nią patrzy przy wyborze jednego z nich ale się trafiają takie osobniki , mianowicie chodzi mi o spór Axl vs Slash Ci co wolą Axla będą wielbić go bezgranicznie a Ci co czują urazę do Axla ,ze "rozwalił" stary skład będą woleli Mylesa chociażby im nie pasował :P . Rozmawiałem z jedną osobą właśnie na temat GnR starego jak i nowego i ta osoba twierdzi ,że Axl brzmi zdecydowanie dużo lepiej na żywo (był w Rybniku) niż na nagraniach na yt . Oczywiście wiem , że na żywo to na żywo ale jak faktycznie było może niech powie ktoś kto był , czy taka różnica jest mocno słyszalna między koncertem live a koncertem live na yt ...
-
. Oczywiście wiem , że na żywo to na żywo ale jak faktycznie było może niech powie ktoś kto był , czy taka różnica jest mocno słyszalna między koncertem live a koncertem live na yt ...
moim zdaniem jest mocno słyszalna. Przed koncertem mocno się obawiałam, czy moja miłość do gunsów jest na tyle silna by wytrzymać jego dzisiejszy wokal. Kiedy rozbrzmiało Chinese okazało się, że youtube się może schować. JEst różnica w wokalu na przestrzeni lat, niemniej na żywo jest dużo dużo lepiej i nie słychać tego "wycia" które wielokrotnie jest wyśmiewane na filmikach.
-
Dziękować :P
-
Otóż moim zdaniem oba nagrania są nieciekawej jakości bo gitary brzmią jak kupa złomu no ale trzymajmy się wokalu zdecydowanie wypada lepiej Kennedy ; ) . Jest jeszcze jedna opcja chodź sądzę ,ze mało osób na nią patrzy przy wyborze jednego z nich ale się trafiają takie osobniki , mianowicie chodzi mi o spór Axl vs Slash Ci co wolą Axla będą wielbić go bezgranicznie a Ci co czują urazę do Axla ,ze "rozwalił" stary skład będą woleli Mylesa chociażby im nie pasował :P . Rozmawiałem z jedną osobą właśnie na temat GnR starego jak i nowego i ta osoba twierdzi ,że Axl brzmi zdecydowanie dużo lepiej na żywo (był w Rybniku) niż na nagraniach na yt . Oczywiście wiem , że na żywo to na żywo ale jak faktycznie było może niech powie ktoś kto był , czy taka różnica jest mocno słyszalna między koncertem live a koncertem live na yt ...
Ja "należę do obozu Slasha" i uważam, że Axl za młodych lat był o miliardy lepszym wokalista od Myles'a. Teraz jednak chyba Miles jest w lepszej kondycji niż Axl. Jednakże pragnę ze wszystkich moich sił zaznaczyć, że nie trawię wokalu Myles'a. Na koncert jadę tylko dla Slash'a...
-
Wiem ale spotkałem się z takimi opiniami ...
-
Kiedyś Axl swoim wokalem dosłownie rozwalał wszystko. Mało kto mu dorównywał ale sami wiecie jak to teraz wygląda. Między nim a Mylesem nie ma aż tak dużej przepaści wiekowej a mimo to poziom wokaly Mylesa jest o niebo lepszy.
-
Patrząc na obecną sytuacją rzeczywiści Myles wypada lepiej, ma więcej powera w głosie. Ale patrząc na całokształt to m.in. dzięki wokalowi Axla pokochaliśmy GNR, on rozkręcał publiczność i ciężko sobie wyobrazić kogoś innego na miejscu wokalisty w GNR. Więc dla mnie to jest spór nie do rozstrzygnięcia - każdy na swój sposób jest świetny w tym co robi.
-
Jeśli chodzi o Axla z lat świetności - nic go nie przebije, kochałam i kocham nadal ten głos. Jeśli jednak mówimy o "tu i teraz" to uważam, że porównując głos Axla z lipca 2012 i głos Mylesa z lutego 2013, Kennedy jest w lepszej formie, były piosenki, w których obaj Panowie dobrze wypadli, ale były też takie, gdzie Axl nie wypadł za dobrze, a Myles wypadł świetnie.
-
Jednakże pragnę ze wszystkich moich sił zaznaczyć, że nie trawię wokalu Myles'a. Na koncert jadę tylko dla Slash'a...
Po koncercie myślisz tak samo? :) Był ktoś w podobnej sytuacji i zmienił zdanie?
-
Porównując formę wokalną panów z oby dwóch koncertów, to zdecydowanie Myles.
-
Po koncercie - Myles. Nie fałszuje, śpiewa czysto piosenki, w których Axl często nie radzi sobie w tym momencie :) Mam nadzieję, że Axl jeszcze wróci do formy i znów odskoczy wszystkim :)
-
W sumie bardziej chodziło mi o to, czy po koncercie Slasha ktoś nie będący wcześniej fanem wokalu Mylesa zmienił zdanie odnośnie jego możliwości głosowych :)
-
Tak właśnie było w moim przypadku... przed koncertem nawet ciężko było mi się osłuchać z Apocalyptic Love, bo nie trawiłem tego wokalu, ale w spodku , ku mojemu zdumieniu spodobał mi się i teraz nawet słuchanie albumu sprawia mi przyjemność... Objawienie ;)
-
Ja nie potrafię ich porównać. To całkiem inna bajka. Myles jest świetnym wokalistą, jeszcze bardziej go doceniłam po koncercie w Spodku, ale chyba nie ma w tym nic dziwnego. Pana Rose na żywo niestety do tej pory nie dane mi było słuchać, więc nie bardzo mogę się wypowiadać na ten temat. Mimo to uważam, że obaj są wspaniałymi wokalistami, ale po co ich porównywać? Jak dla mnie Myles świetnie wypadł w Spodku, nawet śpiewając piosenki Gn'R, choć miałam obawy, że jego głos w tych utworach może mnie po prostu razić. Podsumowując - Myles 1:1 Axl.
-
Axl z lat świetności dla mnie jest nieprzebitym wokalistą - wymiatał wszystkich możliwych wokalistów, według mnie przebijał nawet wielkiego Bruce'a Dickinsona. Dla mnie wokal Axla wtedy to coś na miarę Freddy'iego Mercury'ego - taka klasa, takie charakterystyczne brzmienie, taka charyzma, coś niesamowitego...
Natomiast dzisiaj.. no bądźmy szczerzy, Mickey Mouse za często.. Axla uwielbiam, szanuję za wszystko, co napisał, za wszystko, co wyśpiewał [tudzież wyskrzeczał], za jego osobowość sceniczną [bo innej nigdy nie będzie mi dane poznać], ale nie mogę stwierdzić, że powala. Co prawda, jak wspomnieliście wcześniej, na filmikach np. z Rybnika brzmi zdecywanie słabiej niż brzmiał tam na żywo, natomiast i tak to już nie to samo.
A Myles dla mnie jest świetny. Ma inny głos, ale bardzo bardzo ciekawy. Moim zdaniem w repertuarze GnR radzi sobie świetnie, potrafi udźwignąć te kawałki, choć oczywiście trochę inaczej wygląda to w jego wykonaniu.
Poza tym Apocalyptic Love albo utwory Alter Bridge są wokalnie świetne.
Jednak nie porównywałabym, bo Myles to dużo młodszy wokalista nie wycieńczony tak bardzo wódą, używkami i życiem rockmana. Teraz często radzi sobie lepiej w utworach Rose'a niż Rose obecnie, ale i Axl ma swoje lepsze i gorsze chwile wokalnie.
Jednym słowem - nie jestem w stanie ich porównać, dwie różne bajki.
-
Porównując dzisiejszy wokal obu panów lepszy jest zdecydowanie Myles - świetny głos, przyjemnie się go słucha, na żywo jest lepszy niż w studiu, w ogóle cud, miód i orzeszki, jednak niestety nie może się on równać z młodym Axlem, który za swoich czasów naprawdę rzucał na kolana.
-
Fakt, ciężko porównać. Uwielbiam głos Mylesa. Jednocześnie kocham Axla z poprzednich lat z jego "skrzekiem". Chyba pójdę tropem większości i mając na uwadze ich obecną formę wokalną to, jak dla mnie, Myles wygrywa.