Więc tak:
Pan, który odpowiada za wycieki, w skrócie MSL, zainspirował się człowiekiem odpowiedzialnym za niedawny wyciek Madagascaru. Chciał jakoś zdobyć więcej - na początku myśląc o fragmentach, nie spodziewając się nawet, że wynik końcowy przerośnie jego wszelkie oczekiwania. Ale, żeby nie wybiegać w przyszłość - zaczął od tego, że wrzucił na mygnrforum ogłoszenie o tym, że kupi za tysiąc dolarów za utwór. Oczywiście ogłoszenie szybko zniknęło, jednak nie niezauważone. Odezwała się doń osoba z Portugalii, która chciała mu sprzedać piosenki, na dowód przesyłając 53-sekundowy fragment. I tu zaczęły się schodki, gdyż MSL co prawda pieniądze oferował, nie miał zamiaru jednak nikomu ich przesyłać.
I tu miał miejsce pewien zwrot. Zadzwonił do niego człowiek - Hiszpan - oferujący piosenki za 2,5 tys. $. Uwiarygodnił się tym, że puścił mu przez telefon - ChD, Maddy, The Blues i, uwaga, dwie piosenki, których MSL nigdy wcześniej nie słyszał. Miał 9 piosenek na ukradzionej płycie przez bliską mu osobę, która... umawiała się z członkiem zespołu. W taki właśnie sposób utwory miały prawo wyciec. Za całość chciał, bagatelka, 20 tys. $. MSL naturalnie nie miał takich pieniędzy.
Wtedy MSL zwrócił się ponownie do Portugalczyka, który przesłał mu fragmenty. Ten jednak nagle zmienił zdanie, stwierdzając, że jednak piosenek nie sprzeda. Zaczęli rozmawiać, MSL tłumaczył mu, że nie ma zamiaru wrzucać utworów do sieci, od słowa do słowa okazało się, że Portugalczyk jest muzykiem i marzy o gitarze, którą chciałby dostać na zbliżające się urodziny. Ustalili więc, że MSL kupi mu gitarę - koszt około 6 tys. $ - a w zamian dostanie piosenki.
Wtedy MSL zaczął się zastanawiać, co narobił. Nie miał zamiaru przecież kupować żadnej pieprzonej gitary, więc trzeba było coś wymyślić. Powiedział Portugalczykowi, że nie ma żadnej gwarancji, że dostanie utwory w zamian za wysłanie gitary. Zaproponował więc, że dostanie pierwszy utwór, po czym wyśle mu fakturę za gitarę. Stało się - dostał ChD! Nie mógł uwierzyć, i takie tam. I powstał pewien problem - co dalej? Portugalczyk czekał na fakturę. MSL kupił więc jakieś akcesorium gitarowe za całe 5 $ i wziął się za przerabianie faktury. Był pewien, że nie uda mu się zrobić Portugalczyka w ch..., jednak, udało się! Rybka połknęła haczyk. Wysłał The Blues z adnotacją, że reszta utworów jutro. MSL nie był pewien, czy to mu się nie śni. Tylko, co potem? Przecież prędko się zorientuje, że to wszystko jedna wielka ściema. Poprosił więc Portugalczyka o jeszcze jeden utwór tego dnia. Dostał IRS. Opadła mu szczęka - miał trzy piosenki! Porozsyłał paru przyjaciołom z zastrzeniem - bez wrzucania do Internetu!
Niedługo później zadzwonił Hiszpan. Gdy usłyszał, że MSL ma piosenki i nie chce ich już kupić, delikatnie mówiąc - wk***ił się. Przy okazji zaczął mlaskać jęzorem. Okazało się, że piosenki ma tylko parę osób w Portugalii - przy okazji wyszło, że z niego CH**, nie Hiszpan (CHNH) - wszystkie zna i szybko może zastopować wycieki utworów, które nigdy nie miały przekroczyć portugalskiej 'granicy'.
CHNH zadzwonił do Portugalczyka i powiedział mu, że MSL ma zamiar wszystko wrzucić do sieci. Kiedy Portugalczyk skontaktował się z MSL by mu to powiedzieć, ten postanowił skłócić ze sobą rodaków - opowiedział Portugalczykowi, że CHNH próbował namówić go, by wycofał zamówienie na gitarę i kupił od niego piosenki. Portugalczyk podziękował mu za lojalność i obiecał wysłać coś jeszcze, kiedy wróci z pracy.
W międzyczasie na chinesedemocracy.com doszło do wycieku. Dokładnie wtedy, kiedy MSL czekał na kolejny wyciek, który stanął teraz pod wielkim znakiem zapytania. MSL załamał się, wiedząc, że cały misterny plan poszedł w p...u. Ale, że nie ma takiej rury, której nie można odetkać, MSL wpadł na to, by zadzwonić do Portugalczyka i opieprzyć go za to, że doprowadził do przecieku. Razem ustalili, że to wszystko wina CHNH. W obawie przed tym, że MSL wycofa zamówienie, Portugalczyk wysłał mu kolejny utwór... TWAT. Ale to nie był koniec.
Portugalczyk obiecał mu Better z gitarą akustyczną. To już się jednak nie udało. Portugalczyk stał się podejrzliwy, stwierdził, że nie będzie nic więcej dopóki nie będzie gitary. No i po sprawie.
Epilog w skrócie:
Nie było nigdy żadnych pieniędzy. Nie było nadziei na to, że będzie coś więcej niż fragment utworu. To, co się zdarzyło, było zajebiście szalone. To, co się zdarzyło, uwidacznia parę rzeczy. To, że ludzie nie zawsze myślą tylko o sobie. To, że fani w Portugalii zrobili sobie prywatny folwark pod egidą ChD. Ale przede wszystkim to, że płyta jest warta tego, by na nią czekać.
--------------------------------------------------
Czy to prawda, oceńcie sami. Historia, w każdym razie, pierwszorzędna.