Wcale nie chcę usprawiedliwiać Axla, owszem to, że chorował, to nie znaczy że jest niewinny, ale warto sobie poczytać o tej chorobie. Psychoza maniakalno-depresyjna to choroba, która dzieli się na dwa bieguny - stanu pobudzenia oraz stanu depresji.
W fazie depresji cierpi się z powodu obezwładniającego smutku, świat maluje się w ponurych barwach, nic się nie chce robić, a jeśli już coś tam się zrobi, to na zwolnionych obrotach. Nie chce się mówić, a jak się mówi to monotonnym, smutnym głosem. Nie chce się spać, a jak już się chce to by się spało i spało. Przychodzą wtedy myśli po co żyć, jak i tak wszystko jest bez sensu. Nagle jakby znikąd pojawia się euforia, energia rozpiera aż do bólu, rozsadza wola życia. Powraca, często wybujałe, zainteresowanie seksem, nierzadko pod sztandarem „im więcej, tym lepiej”. Znów bryluje się w dyskusjach, peroruje się z niezwykłą wręcz błyskotliwością dzieląc wartkimi strumieniami myśli, który płyną (...) Niestety, po zakończeniu epizodu manii na wizji się kończy. Zdarza się, że wesoła gadatliwość obraca się w niepohamowany gniew, wizjonerstwo w despotyzm, towarzyskość w narzucanie się. W czasie cyklu może też zaistnieć łagodniejszy stan - hypomania, który w przeciwieństwie do manii, nie wykazuje psychotycznych symptomów. Prowadzi się w nim elokwentne konwersacje, oczarowuje i przyciąga do siebie ludzi. Stanowi on inspirację dla twórczości i produktywnych pomysłów. Zdarza się tu też jednak stan irytacji i poddenerwowania.
Poza tym, miałam kiedyś okazję rozmawiać z osobą, której matka choruje właśnie na psychozę maniakalno-depresyjną. Życie z taką osobą jest trudne i wymagające wielu poświęceń. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy.
Nie można więc wybielać Axla ze wszystkich jego czynów, ale też nie można go potępiać i sprowadzać wszystkiego do egoizmu.