Jako, że za fana GNR się nie uważam, to chyba mogę dodać tu coś od siebie.
Płyta ma trochę mocnych punktów, ale ogólnie czuję się lekko zawiedziony. Chciałem mieć zupełnie "świeże i niezależne" spojrzenie na tą płytę dlatego nie ściągałem przecieków, a nawet unikałem Trójki i Antyradia, żeby nie daj Boże nie usłyszeć singli. Płytę zakupiłem przedwczoraj, przesłuchałem już chyba z 7 razy, więc mogę się wypowiedzieć.
Chinese Democracy- spodziewałem się reweli, po tym co mówili znajomi, a tu taki klops. Sekcja rytmiczna- tragedia- bas wyciszony gorzej niż na AJFA Metallici, perkusja jak walenie łyżką w garnek, za głośne gitary + solówka na rozporku. Do tego przydługawe intro przed piosenką. Słabo, już zacząłem żałować 36 zł.
Shacklers Revenge- Chinese Democracy tylko 2x gorzej. Najsłabszy płycie. Axl charczy zamiast śpiewać, znowu za cicha sekcja rytmiczna, zupełnie nie potrzebne intro, za dużo jakieś dziwnej elektroniki(zresztą to w ogóle problem całej płyty), tekst słaby i jak już wspominałem marnie zaśpiewany.
Better- Od tej piosenki powinna zaczynać się płyta. Bas i perkusja nadal ciche, ale gitary brzmią ok, fajne solówki, do tego elektronika, zmiany tempa i wokal(wreszcie Axl !) nie drażnią.
Street Of Dreams- tu już jest w porządku. Ładne instrumenty "pociskane" i gitary, Axl śpiewa w dawnym stylu, refren trochę jak z boysbandu ale słucha się tego bardzo przyjemnie.
If The World- Jedyna piosenka gdzie widać ingerencję basu Stinsona- fajny groove ciekawe gitary(zwłaszcza akustyczna), wokal daje radę, generalnie jakiś nowy horyzont w twórczości Gunsów.
TWAT- Gniecie, najlepsza piosenka na płycie, świetne solówki, fajna melodia szybko wpada w ucho, dobry tekst i wokal pana Rosea. Chciałbym aby w kierunku takiego grania GNR poszło na następnej płycie.
CITR- Lekkie i przyjemne, nic wielkiego ale przynajmniej nie kuje w ucho. Aha tekst z "podtekstami" bardzo fajny
Scarped- Początek masakryczny- co to mają być te piski, wycinek z gejowskiego porno? znowu ponakładane za dużo głosów na siebie. Da się tego słuchać, ale takich zapychaczy AR mógłby nam oszczędzić.
Riad- Pierwsze kilka sekund jak z płyt Rycha Peji. Jakieś idiotyczne, w ogóle nie pasujące do siebie trzaski, potem zwykły "energizer". Całkiem przyjemny kawałek ale te elektroniczne "cuda" w środku to jakaś pełna porażka. Chyba im DJ 500 voltów(czy jakoś tak) te dodatki dogrywał.
Sorry- Obok TWAT najlepszy kawałek na płycie balladowe zwrotki i refren w stylu starych płyt Ozzyego z mocnym gitarowym rifem. I like it. Bardzo podoba mi się tekst i głos Axla w tym utworze.
I.R.S- Najlepszy szybki, rockowy utwór na tej płycie. Axl wypowiada słowa w sposób podobny do Brada Pitta w "Snatchu" i poza refrenem ciężko coś zrozumieć, ale całokształt piosenki świetny. Ja chcę to usłyszeć na koncercie !
Madagascar- Ciekawy rockowy utwór, podobają mi się te wstawki(zwłaszcza z CW), dobre gitary, nie mam nic przeciwko większej ilości tego typu utworów na przyszłych płytach. Aha jeden z głosów trochę podobny do wrzasków Hitlera z Władzy Closterkellera
TIL- Na początku był dla mnie za bardzo przesłodzony. Za 3 przesłuchaniem zaczął mi się podobać. Genialna solówka Fincka !. No ale panie i panowie gdzie wy to do NR porównujecie...
Prostitute- Przeciętne zakończenie przeciętnej płyty.
W nowych Gunsach zdecydowanie najbardziej brakuje mi starej dobrej sekcji rytmicznej Stradlin- Duff. Sorry ale przez słabe nagranie perkusji i basu ta płyta brzmi jak wcześni Zeppelini gdzie Page też lubił przyciszyć JPJ i Bonhama. Buckethead, Bumbelfoot, a przede wszystkim Finck dają radę, więc nie brak mi Slasha i jego gitary na tym albumie. Kolejną słabą stroną krążka jest jego przeładowanie zdecydowanie zbędnymi i chaotycznie powstawianymi komputerowymi wstawkami. Liczę na innego producenta na następnym albumie.
Mocne strony albumu, to całkiem udana próba zagrania czegoś nowego(If, Madagaskar), genialne solówki, zróżnicowanie pomiędzy utworami, głos Axla w większości utworów.
6/10 + 1 za to, że album w ogóle się ukazał.
Aha moja mama mówi, że to przyzwoita płyta, tata słyszał tylko ChD i powiedział, że to łupno. Mój kumpel- fan prog- rocka stwierdził, że trzy piosenki się do czegoś nadają reszta to podrasowany Green Day.