Cóż, ja kupiłem za 29,99 w zabrzańskim MM, ale nie była to bułka z masłem...
Około 15 30 wyszedłem z domu w pełnym hard rockowym rynsztunku, przyodziany między innymi w piękną bluzą z motywem AFD
Z bananem na buzi udałem się w krótką, jak sądzilem najwyżej pół godzinną, podróż. Akcja miała wyglądać w ten sposób, że pojadę jednym darmowym autobusem do Realu, ekspresowo kupię płytkę i szybko wrócę na autobus powrotny do domu. Już na początku zaczęły się jednak niespodzianki - bus spóźnił się w około 20 minut, a ja mokłem, stojąc w listopadowym deszczu... Po szczęśliwym dotarciu na miejsce, od razu rzuciłem się do Media Markt w poszukiwaniu płyty... Jakież było moje rozczarowanie gdy żadnej nie znalazłem!
Wydało mi się to co najmniej dziwne, że akurat w zabrzańskim MM nie ma takiej płyty, a w każdym innym (z tego co wyczytałem na forum) płyta jest... Postanowiłem spytać się "WTF?!" któregoś z "czerwonych"... Szukam jakiegoś ludzia pomiędzy stoiskami... i j**! Wpadłem akurat na takiego którego znam i nie lubię delikatnie mówiąc, oczywiście z wzajemnością
Taki brodaty koleś, który zawsze miał ze mną jakieś problemy, a to nie chciał mi płyty do słuchania rozfoliować, a to gdy przechodził obok mnie "przypadkiem" uderzył mnie barkiem, itd... Być może wzięło się to min stąd, bo kiedyś po pijaku chciałem mu zrobić coś nie przyjemnego, ale mniejsza z tym xD Wracając do wątku głownego - spytałem się go grzeczniutko "przepraszam, jest nowe Guns N' Roses"?" On prawie nie zwolnił, ledwo na mnie spojrzał i burknął "Co?", więc powtorzyłem pytanie tym razem troszkę niższym głosem
On na to - "Nie ma, nie wiem kiedy będzie". Wyobraźcie sobie moją minę.... Załamany wyszedłem z Media Markt i poszedłem w stronę Empiku (zaraz obok). Miła pani poinformowała mnie, że płyta będzie u nich z poślizgiem kilkudniowym... Super. Spojrzałem na zegarek - autobus już dawno odjechał, następny dopiero za godzinę. Snułem się jak zbity pies w tę i z powrotem, klnąc w myślach i słuchając muzyki na słuchawkach. Po jakimś czasie zdecydowałem, że przejdę się jeszcze raz do Media Markt poogladać inne płyty, jakieś DVD i tak dalej. Tak też się stało, krążyłem sobie między regałami przeglądając różne ciekawe pozycje przez jakiś czas. Trochę to trwało i gdy zostało mi już tylko 10 minut do autobusu postanowiłem pójść na przystanek. Mijam różne stoiska idąc już praktycznie w kierunku wyjścia i... kątem oka zauważam na półce około 20 płyt z charakterystycznym rowerem!!!
Nie mogłem w to uwierzyć! Szybko chwyciłem album w ręce sprawdzając czy rzeczywiście jest prawdziwy (bałem się już halucynacji
). W tym czasie w słuchawkach rozbrzmiewał szatański utwór pod tytułem "Garden of Eden" wiadomo kogo
Po maxymalnej, choć tylko chwilowej, czystej ekscytacji maxymalnie wzrosło mi ciśnienie, gdy sobie pomyślałem jak jakiś palant chciał mnie wykiwać... Jebany brodacz! Chwyciłem CD i zacząłem go szukać z zamiarem wsadzenia mu tej płyty w gardziel lub przynajmniej zaczęcia ostrej konfrontacji słownej... Byłem praktycznie pewien, że to właśnie on chwile po moim pytaniu rozłozył własnoręcznie płytki na stoisku
Niestety (albo stety?), nie znalazłem go. Udałem się do kasy, zapłacilem i pojechalem do domu słuchać albumu hahhaha... Nieźle co?