Porównywalny w swej skali do koncertów Live Aid memoriał na cześć Freddiego Mercury’ego, zmarłego z powodu powikłań AIDS, odbył się na stadionie Wembley w kwietniu 1992 roku. Przeszedł do historii jako jedno z najbardziej kolosalnych wydarzeń muzycznych XX wieku gromadząc na jednej scenie największe muzyczne talenty, jednocześnie zwiększając świadomość ludzi na temat AIDS.
W pierwszej części koncertu wystąpili muzycy z zespołów takich jak Guns N’ Roses, Metallica, Def Leppard i Extreme. W części drugiej natomiast mogliśmy zobaczyć członków zespołu Queen, którym towarzyszyli Robert Plant, Elton John, George Michael z Lizą Minelli oraz Elizabeth Taylor. Prawdziwe zderzenie różnych muzycznych światów - nie wspominając o recytowanym
The Lord’s Prayer w wykonaniu Davida Bowiego.
Brian May: W noc śmierci Freddiego stwierdziliśmy, że powinniśmy mu pomóc odejść w prawdziwym stylu, z jakiego był znany za życia.
Harvey Goldsmith (organizator): Manager Queen, Jim Beach, zajął się organizacją koncertu. Przyszedł do mnie z propozycją zorganizowania show na stadionie Wembley. Miał ze sobą listę artystów których chciał zaangażować w to przedsięwzięcie, więc wykonaliśmy sporo telefonów by dowiedzieć się kto wyraża chęć uczestnictwa i jest dostępny w danym czasie. Jim już wtedy miał potwierdzenie od paru osób które chciały się pojawić, jedną z nich była Liz Taylor. Wcześniej była zaangażowana w kampanię na rzecz osób chorych na AIDS dzięki jej przyjaźni z Eltonem Johnem, więc nie zdziwiło nas jej zainteresowanie koncertem.
Wendy Laister (publicystka): Największym problemem na ostatniej prostej przed koncertem był sprzeciw aktywistów na rzecz osób homoseksualnych ACT-UP przeciwko uczestnictwu Guns N’ Roses, ze względu na rzekome homofoniczne poglądy Axla. Było to nieco uciążliwe ponieważ Axl nie chciał rozmawiać o tym z mediami, musieliśmy więc polegać na członkach Queen by wyjaśnili całą sprawę w mediach.
Brian May: Mieliśmy spory ciężar na naszych plecach ponieważ naszym zadaniem było nie tylko zagranie na koncercie, lecz również zaangażowanie w to innych artystów. Wybór muzyków i zespołów był naprawdę dużym wyzwaniem. Spieraliśmy się co do tego, kto powinien wystąpić, ale podstawowym kryterium według którego finalnie zadecydowaliśmy była możliwość najlepszego dopasowania uczestników koncertu do danego utworu.
Harvey Goldsmith: Próby odbywały się w różnych miejscach: w Nomis Studios w Londynie, Bray poza miastem tuż przy Windsor, a dzień przed koncertem – na stadionie Wembley.
Terry Giddings (osobisty opiekun i szofer Freddy’ego): Próby na Wembley były fantastyczne. Wszyscy stawili się na czas i nikt nie miał nic przeciwko spotykaniu się ze sobą. Tony Iommi był bardzo cierpliwy a George Michael był na miejscu cały czas, nawet poza swoimi próbami. Ludzie zaczynali aranżować utwory na wzór Freddy’ego lecz finalnie starali się wykonywać je po swojemu.
Joe Elliott (wokalista Def Leppard): Dzień koncertu był bardzo radosny. Ludzie wpadali na siebie za kulisami cały czas. Z drugiej strony to wydarzenie oczywiście było naznaczone smutkiem i powagą, zwłaszcza dla członków Queen.
Brian May: W dniu koncertu byłem bardzo zdenerwowany. Zawsze tak mam podczas nowych sytuacji, bałem się że w trakcie zapomnę przedstawić artystów publiczności.
Spike Edney (klawiszowiec Queen i dyrektor muzyczny): Zawsze miałem sceptyczne podejście do tego typu eventów. Tak jakby Ci, którzy nie uczestniczyli w koncertach Live Aid, chcieli za wszelką cenę pojawić się na jakimś wydarzeniu charytatywnym które akurat się odbywało, aby cynicznie pokazać się od tej dobrej strony w celu umocnienia swej kariery.
Joe Elliott: Axl Rose przebywał w pokoju obok naszego. Elton John powiedział nam że chciał odwiedzić Axla i gdy zapukał do jego drzwi, otworzył mu ochroniarz i powiedział że Axl śpi. Elton odparł, że przecież za cztery godziny grają razem w duecie, na co ochroniarz wzruszył ramionami i zamknął mu drzwi przed nosem. Później Elton przyszedł do naszego dressing roomu, mówiąc: „Co jest nie tak z tym gościem?”. Był mocno napuszony z tego powodu, napił się herbaty i wyszedł.
Mark Cox (uczestniczący w koncercie): Jako pierwsi zagrali Extreme. Byli wtedy bardzo na czasie. Zaskoczyło mnie jednak że dano im zagrać aż tyle utworów Queen. Można to porównać do tribute koncertu w pubie, lecz bez nikogo kto choćby trochę przypominał Freddiego.
Gary Cherone (wokalista Extreme): Był to największy show z audycją na żywo, z pewnością większy niż Live Aid. Dla nas był to jeden z ważniejszych dni w życiu ze względu na możliwość przebywania wspólnie ze wspaniałymi ludźmi. Poznaliśmy Davida Bowiego… Mógłbym mówić o tym bardzo długo.
Harvey Goldsmith: Atmosfera za kulisami była zaskakująco wzniosła. Nikt nie robił zamieszania, nie wywyższał się. Przed koncertem rozmawialiśmy z artystami o tym, by przystosowali się do określonego porządku panującego na koncercie aby wszystko poszło płynnie. Tak też się stało.
Joe Elliott: Występ Def Leppard był nieco przebiegły, ponieważ elektroniczny zestaw perkusyjny Ricka nie jest standardowy, jest sporo kabli do podłączania. Techniczni podłączyli wszystko na opak, tak, że Rick uderzał w werbel wydobywając dźwięk bębna basowego. Jeśli obejrzałbyś surowy materiał filmowy z koncertu, usłyszałbyś małe miotanie się Ricka, który próbuje odłączać i podłączać kable we właściwy sposób.
Terry Giddins: Chłopaki z Guns N’ Roses podchodzili do wszystkich z szacunkiem. Sprawiali wrażenie skromnych i delikatnych ludzi.
Mark Cox: Wokół występu Guns N’ Roses narodziło się sporo kontrowersji, ale mimo wszystko mieli świetny odbiór. Axl miał na sobie koszulkę z napisem „Kill Your Idols”. W tych okolicznościach był to według mnie brak wyczucia taktu.
Terry Giddins: Zajmowałem się Liz Taylor. Axl zbiegł ze sceny z dwoma ochroniarzami wprost do przejściowego pokoju wpadając na Liz. Pamiętam moje zszokowanie gdy zobaczyłem tą trójkę biegnącą na Elizabeth, ona za to uśmiechnęła się i łatwo było dostrzec wzajemny szacunek pomimo tej wpadki.
Joe Elliott: Natknąłem się na Duffa McKagana leżącego na schodach, był mocno pijany. Było to już po występie Gunsów. Widziałem ich w akcji, Duff grał świetnie. Jest wspaniałym basistą.
Mark Cox: Podobały mi się koncerty wszystkich kapel, nawet Spinal Tap. Nie mogłem się jednak doczekać występu Queen. Na to czekaliśmy! Na samym początku zagrali
Tie Your Mother Down, razem ze Slashem i Joe Elliottem.
Joe Elliott: Brian chciał zagrać z wspólnie
Tie Your Mother Down, konkretnie miałem dołączyć przy drugiej zwrotce, bo jak stwierdził: „Chcę zacząć tylko we trzech”. To jego show, więc oczywiście się zgodziłem.
Slash: Miałem zaraz wchodzić na scenę, byłem bez koszulki i coś było nie tak z moimi spodniami, więc miałem je spuszczone do kostek. Nagle ktoś przedstawia mi Elizabeth Taylor, więc założyłem z powrotem spodnie mówiąc: „Oh, miło mi Cię poznać”.
Tony Iommi: Byłem dumny z faktu że mogłem zagrać z Rogerem Daltreyem i Queen (konkretnie piosenkę
I Want It All). Wyszło bardzo naturalnie, ćwiczyliśmy to w ten sposób przez pare tygodni na próbach.
Mark Cox: Robert Plant wykonał świetną wersję
Crazy Little Thing Called Love.
Innuendo już nie wyszło tak dobrze.
Robert Plant: Freddie powiedział kiedyś że
Crazy Little Thing Called Love była napisana w hołdzie dla Led Zeppelin, ale miałem problem z przyswojeniem sobie tekstu. Próbowałem nauczyć się go w wolnym czasie gdy byłem w Maroko, jednak nie podołałem i musiałem mieć kartkę z tekstem przyklejoną taśmą do sceny.
Harvey Goldsmith: Bowie zafundował nam występ dnia. Nawet
The Lord’s Prayer, w moim odczuciu, było dobrze wykonane.
Mark Cox: Oglądanie Bowiego na scenie było wielkim wydarzeniem. Lecz kiedy padł na kolana i zaczął recytować
The Lord’s Prayer, nie mogłem uwierzyć w to co widzę. To miał być bardzo emocjonalny moment, zamiast tego sporo osób wokół mnie zaczęło się śmiać.
David Bowie: Czułem się, jakby cała sytuacja mnie przerosła. Byłem zestresowany występując. Paru moich znajomych siedziało razem z gośćmi ze Spinal Tap, chyba ich oniemiało z niedowierzenia.
Joe Elliott: Najlepsze trzy minuty mojego życia przed widownią to wykonanie mojej ulubionej piosenki,
All The Young Dudes, razem z Queen, Bowiem, Mickiem Ronsonem i Ianem Hunterem. Phill (gitarzysta Def Leppard) nie chciał z nami wystąpić. Chwyciłem go za ucho jak belfer, zaciągnąłem na scenę i powiedziałem że musi zagrać. Poza tym, to był ostatni występ Ronsona.
Mark Cox: Najlepsze wykonanie wokalne tamtego dnia należy do Georgea Michaela. Z kolei marynarka którą miał na sobie była okropna… Wyglądał jak Don Johnson w Miami Vice. Lecz gdy zaśpiewał
Somebody To Love miałem wrażenie, że Freddie jest razem z nami. Duet Eltona i Axla w
Bohemian Rhapsody również świetnie wypadł, jednak nic nie przebiło występu Georgea.
George Michael: To był chyba najwspanialszy moment w mojej karierze. Spełnienie dziecięcej fantazji: zaśpiewanie jednej z piosenek Freddiego przed osiemdziesięciotysięcznym tłumem.
Wendy Laister: Wszystkim którym wydawało się że Axl jest homofobem z pewnością nie śniło się by zobaczyć go obejmującego ramieniem Eltona Johna na scenie podczas
Bohemian Rhapsody. Z tego co wiem Axl pare dni po koncercie napisał list do Briana w którym wspomniał, jak dumny się czuł będąc częścią tego wydarzenia.
Mark Cox: Wykonanie
We Are The Champions przez wszystkich muzyków było pięknym pożegnaniem i zakończeniem memoriału. Tuż po koncercie w kolejce do metra fani nadal śpiewali piosenki Queen.
Elton John: Ludzie mówili mi, że nie wyrobię sie na
We Are The Champions, ale nie chciałem wdawać się w bezsensowne sprzeczki. Był to bardzo poruszający dzień, czułem się jednak nieco odrętwiały. Wolałbym żeby na scenie był Freddie zamiast mnie.
Joe Elliott: Gdy skończyliśmy ostatni utwór, poszedłem za Brianem i chwyciłem go za rękaw, mówiąc: „Odwróć się na chwilę. Spójrz na scenę i publiczność, uchwyć ten moment bo taka okazja może się już nie przytrafić”. Brian patrzył przez dłuższą chwilę na całość wydarzenia, po czym odwrócił się i podziękował mi, a na koniec uścisnęliśmy się.
Harvey Goldsmith: Afterparty na parterze w Hard Rock miało dziwną aurę. Euforia i przygnębienie jednocześnie.
Joe Elliott: Wspaniałe doświadczenie. Stałem sobie pijąc darmowe trunki, a nagle obok mnie przechodzi Elizabeth Taylor, kobieta która z pewnością jest kimś więcej niż tylko gwiazdą. Pamiętam że miała na sobie diament wielkości piłki futbolowej.
Tony Iommi: Tuż po koncercie zauważyłem przytłoczenie Briana, prawdę mówiąc wszyscy tak się czuliśmy. Można było wyczuć smutek w powietrzu, również John (Deacon)był nieco rozdarty.
Dochody z koncertu zostały przeznaczone na utworzenie organizacji
The Mercury Phoenix Trust, która jest nadal aktywna. Ponadto memoriał nie był końcem kariery członków zespołu Queen. W 2004 roku Brian May i Roger Taylor złączyli siły ponownie, razem z byłym wokalistą Free, Paulem Rodgersem, pod nazwą Queen + Paul Rodgers. W następnych latach miejsce wokalisty zajął Adam Lambert. John Deacon towarzyszył zespołowi na scenie dwa razy w 1997 roku, tuż przed swoim całkowitym wycofaniem się ze sceny muzycznej.
Źródło:
http://teamrock.com/feature/2016-11-24/fly-on-the-wall-22-the-freddie-mercury-tribute-concertArtykuł znaleziony przez
@daub