Wokół okładki GNR Lies Porównajmy pierwszy rozdział kariery Guns N’ Roses do zwycięskiego rozdania w kartach. Mamy oszałamiającą ilość sprzedanych egzemplarzy „Appetite For Destruction” (1987) i dwie płyty „Use Your Illusion” (1991). Pośrodku, w 1988, ukazało się „Lies” – coś w rodzaju w rodzaju mocnej karty pośród trójki asów.
Mimo że często bywa niedoceniany, album przyniósł akustyczną balladę, która do dzisiaj uchodzi za klasykę rocka, „Patience”; poza tym znalazł się na nim kawałek, który wywołał falę polemik, „One In A Million”.
„Ja osobiście chciałem, żeby jeszcze bardziej przypominała ‘The Enquirer’ (amerykańska gazeta), ale była do niej dość podobna, no i poświęciliśmy jej sporo czasu” – tak Alan Niven, ówczesny menedżer zespołu, wypowiedział się na temat okładki „Lies”.
Okładka wyobraża pierwszą stronę gazety brukowej, na której wszystkie teksty są związane z zespołem. Konsekwencje bycia w centrum uwagi świata muzycznego i nie tylko dały o sobie znać. Okładka stała się ironicznym obrazem tego, jaki wpływ na kapelę będącą kwintesencją amerykańskiego hard rocka miał rozgłos, a także czymś w rodzaju komentarza Axla Rose’a i jego kolegów z zespołu odnośnie współczesnych mediów i ujemnych stron bycia gwiazdą.
„Dotarło do mnie, że zaczęło się starcie z mediami, które bardziej interesowały się formą niż treścią. Coś w stylu: ‘znajdźmy coś na temat Axla i jego dziewczyny Erin Everly, zamiast dociekać, jak w jego głowie powstają teksty piosenek’”, powiedział Alan Niven. „‘Albo zajmijmy się uzależnieniem Slasha od narkotyków, zamiast zgłębiać jego zdolności i technikę. Izzy’ego możemy olać, choć to on w dużej mierze zdecydował o charakterze i postawie zespołu’”.
Takie właśnie parcie prasy na sensację zadecydowało o tym, jak wyglądała okładka „Lies”. Zamieszczone na niej krótkie, błahe historyjki (po części związane z tytułami piosenek) utworzyły coś w rodzaju dość makabrycznej gazety. Były wśród nich także zabawne albo polemiczne teksty w stylu: „Mąż pozywa byłą żonę do sądu: ‘zabrała moją spermę bez pozwolenia’” czy „Słoń rodzi karła”.
„Wymyślanie tych rzeczy było dla nas wszystkich przednią zabawą”, powiedział Niven. „Ale najdziwniejszy pomysł wyszedł od ludzi, którym ci z Geffen Records powierzyli ‘kierownictwo artystyczne’”.
Prawdopodobnie miał na myśli graficzki Deborah Norcross i Leslie Wintner, które posłużyły się w pracy nad okładką mieszaniną różnych technik.
Niektórzy utrzymywali, jakoby inspiracją do okładki „Lies” była okładka „Some Time In New York City”, solowego albumu Johna Lennona z 1972 roku. Niven zaprzeczył tym pogłoskom. Niektóre z rzuconych pomysłów okazały się dla prasy zbyt mocne. Na przykład hasła „Witajcie w ciemnych wiekach, panie” albo „Żony bije się od 10 000 lat” zostały ostatecznie zastąpione mniej prowokacyjnymi sloganami.
Alan Niven twierdził, że „nagłówki były modyfikowane do samego końca. Axl nie był zbyt chętny zmianom, ale biorąc pod uwagę jego burzliwy związek z Erin, zasugerowałem mu, że ten tekst o biciu żony mógłby się ostatecznie obrócić przeciwko niemu. Myślę, że już po rozwodzie docenił moją radę”.
Kolejną niecodzienną rzeczą było użycie grafik i muzyki z „Live Like A Suicide”. Po raz pierwszy nagranie ukazało się w roku 1986.
„Demówki, których użyliśmy, zostały nagrane w Pasha Studios”, powiedział Alan Niven. „Miksowaniem zajęliśmy się ja i Hans Peter Huber. Dograliśmy głosy widowni, żeby to brzmiało jak nagranie live. ‘Live Like A Suicide’ bardzo pomogło mi przygotować w prasie grunt pod ukazanie się ‘Appetite For Destruction’”.
To, że na albumie pojawiły się cztery piosenki „na żywo”, było dość niecodzienne, ale niezbyt zaskakujące. Zadziwia natomiast upór, z jakim sięgnięto po grafiki z „Live Like A Suicide”. Jeżeli główna wymowa okładki „Lies” ogniskowała się wokół krytyki niejasnych manewrów mediów, to czy tak dwuznaczne posunięcie nie było z nią sprzeczne?
„Nie”, stwierdził Niven. „Chcieliśmy pokazać, że to nagranie live miało nam pomóc zebrać pieniądze na podróż do Anglii. Robiłem już tego typu rzeczy wcześniej, na przykład z Motley”.
Koniec końców, liczy się nie tyle to, jak dokładnie powstawała okładka „Lies” i jakie wymyślone nagłówki się na niej znalazły, ile to, że jej wymowa jest znacznie głębsza. Mianowicie: nie wierzcie temu, co widzicie i co czytacie, zwłaszcza jeśli ma to związek z show-biznesem. Nie każde kłamstwo wychodzi na jaw i nie każda prawda ogląda światło dzienne. Dzisiaj, kiedy triumfy święcą reality show i propagowane w sieci fałszywe informacje, wymowa ta wydaje się być szczególnie aktualna.
Źródło:
https://puregrainaudio.com/features/and-justice-for-art-guns-n-roses-lies-gossips-tabloids-and-the-antics-of-one-of-rock-n-roll-s-wildest-bands