Zapewne wielu z was zetknęła się z tymi określeniami, ja na samym początku poznawania Guns N' Roses dokładnie nie rozumiałem czym różnią się starzy Gunnersi od nowych. Historia nowego GN'R zaczęła się moim zdaniem od odejścia Slasha, który był pewnym symbolem, razem z Axl'em stwarzali wizerunek Guns N' Roses - wielu ludzi do dziś myśląc o GN'R widzi wizerunki Slasha i Axl'a. Slash miał zapewne powody aby zakończyć współpracę z Axl'em, niezgoda w wizji zespołu czy choćby niepoinformowanie przez Axl'a reszty zespołu o tym, że drugim gitarzystą w ostatniej piosence starego (chociaż nie do końca starego) składu jest Paul Huge. W każdym razie w miejsce Slash'a do zespołu został przyjęty Robin Finck z NIN co mogło zwiastować pewne zerwanie z tradycyjnym rockiem i zwróceniem się ku bardziej nowoczesnym brzmieniom. Potem z zespołu odchodzą kolejno Duff i Matt a w ich miejsce przychodzą nowi muzycy - Tommy Stinon (bas) i John Freese (perkusja). Za jakiś czas mogliśmy się przekonać jak może brzmieć GN'R w nowym składzie. W 1999 roku na ścieżce dźwiękowej do filmu End Of Days znalazła się piosenka Guns N' Roses zatytułowana "Oh My God". Piosenka ta była bardzo nowoczesna, głos Axl'a był zmieniony komputerowo a brzmienie instrumentów bardzo industrialowe. Utwór ten został nagrany w składzie:
Wokal: Axl Rose
Gitary: Paul Huge, Gary Sunshine, Dave Navarro, Robin Finck
Bas: Tommy Stinson
Perkusja: John Freese
Potem z Gunsów na pewien czas odchodzi Robin Finck (chciał koncertować razem z NIN) a na stałe zespół opuścił perkusita - John Freese.
W 2000 roku oficjalnie został przedstawiony skład, który miał zagrać na festiwalu Rock In Rio III:
Wokal: W. Axl Rose
Gitara prowdząca: Robin Finck
Gitara prowdząca: Buckethead
Gitara rytmiczna: Paul Huge
Bas: Tommy Stinson
Perkusja: Brain
Klawisze: Dizzy Reed
Klawisze: Chris Pittman
W tym składzie GN'R grało aż do 2002 roku kiedy z zespołu odszedł Paul Huge a za niego został przyjęty Richard Fortus. Z tym składem mogliśmy się zapoznać bliżej kiedy zespół grał trasę koncertową w Azji i Ameryce Północnej. Po tych występach wielu fanów zaczęło określać członków zespołu jako "pokemony" lub cały zespół jako "cyrk". Jakoś nie potrafię się zgodzić z tymi określeniami. Wszyscy członkowie tzn. newGN'R owszem mają nietypowy, może nawet komiczny wizerunek ale przypomnijmy sobie jak wyglądał Axl z wytapirowanymi włosami z 1986 roku. Moim zdaniem w Guns N' Roses muszą być ludzie, którzy zwrócą na siebie uwagę ludzi. Atrybutem Slasha był kapelusz i papieros - atrybutem Buckethead'a kubeł KFC na głowie i maska. Również bardzo zauważalny jest Robin Finck, tylko dlaczego wielu ludziom to przeszkadza? Może nie jest on tak przystojny jak choćby Slash ale wszyscy po zobaczeniu go od razu go zapamiętają, dokładnie tak samo było z innymi - starymi członkami Guns N' Roses. Ale o zespole nie powinien świadczyć wizerunek tylko muzyka, która grają a tutaj nie można mówić o tym, że nowy skład jest gorszy. Finck, Buckethead (odszedł z zespołu w 2004 ale jego nagrania prawdopodobnie ukażą się na nowej płycie) czy Fortus są świetnymi gitarzystami. Sekcja rytmiczna również wypada świetnie - Stinson i Brian grają na wysokim poziomie. Owszem stare piosenki im wychodzą czasem nieciekawie, ale w końcu zawsze trudniej się gra coś czego się samemu nie napisało. A nowe piosenki Gunsów poza wpadkami takimi jak "Silkworms" prezentują się całkiem dobrze. Ale żeby w pełni ocenić nowy zespół musimy poczekać aż Guns N' Roses wyda nową płytę a moim zdaniem wtedy zmieni się zdanie wielu osób na temat tego zespołu, oczywiście zmieni się na lepsze. No i na koniec dodam, że Gunsi skopią w przyszlości jeszcze nie jeden tyłek, nie swoim zachowaniem czy skandalami jak w przeszłości ale najważniejszym - muzyką.
Mała aktualizacja:
W 2006 roku do składu Guns N' Roses dołšczył Bumblefoot a zespół zagrał wiele koncertów w tym jeden w Warszawie... Nie myliłem się... TO było Guns N' Roses i chyba wszyscy, którzy byli tam - na stadionie Legii mogš to potwierdzic...
Autor artykułu: Witek