Autor Wątek: W obskurnych zakamarkach Hell House  (Przeczytany 7561 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Clarise

  • Junior Newsman
  • Welcome to the jungle
  • *****
  • Wiadomości: 121
  • Płeć: Kobieta
  • angry neurotic catholics
  • Respect: +117
W obskurnych zakamarkach Hell House
« dnia: Czerwca 06, 2017, 09:44:02 pm »
+9


Historia o tym, jak jednopokojowy magazyn na Sunset Strip stał się strefą zero dla seksu, narkotyków, demoralizacji i talentu sceny muzycznej lat 80 tych.

(Autorstwa Mick'a Wall'a)

Mimo że osobą, która załatwiła Guns N’ Roses wtedy już znaną jako Hell Tour trasę po Seattle był Duff McKagan, to tuż po powrocie do L.A. w czerwcu 1985 roku było jasne, iż po odejściu Traciiego Guns’a liderem w grupie jest nie kto inny jak W. Axl Rose. Słowami Slasha: Axl zawsze miał wizję tego jaką pozycję chce zajmować w naszej grupie, jak również co do tego, jak ma się kształtować zespół. Nie przepadał za ludźmi którzy w jego mniemaniu mogliby mu przeszkodzić w tych zamiarach.

Bez Tracii'ego na pokładzie, reszta zespołu najwyraźniej nie była gotowa na to, by kwestionować  dowództwo kogoś tak pewnego i zdeterminowanego w swych planach jak Rose. Oczywiście, Duff był nastawiony na ciągłe posuwanie się naprzód. Tak jak Axl, chciał by próby odbywały się regularnie i by zabookować trasy poza rodzimym miastem zespołu jak szybko się da, ustępował jednak miejsca wokaliście w kwestii pisania tekstów. Slash i Izzy byli bardziej zaangażowani w pisanie, lecz duże dawki narkotyków (i następujące po nich zjazdy) skutkowały tym, że często proces twórczy zostawał na barkach samego Axla. Oboje z resztą sporo mu zawdzięczali. Axl i Izzy byli duetem nierozłącznym, tak więc plany Slasha by być jedynym gitarzystą w zespole poszły w niepamięć. Nie chciał pozwolić na to, by po raz kolejny stracić tak dobrego wokalistę. Tylko Steven był w stanie pyskować Axlowi.

Często za zaletę uznaje się fakt, gdy w zespole występuje dominująca osobowość. Stonesi mają Jaggera, Beatlesi mieli Johna Lennona. Są także grupy jak chociażby Metallica, w których dominuje osobowość biznesowa (perkusista Lars Ulrich) oraz siła muzyczna (wokalista i gitarzysta James Hetfield), persony które się wzajemnie uzupełniają. Wraz z ewolucją GN’R Axl Rose stał się tymi dwoma charakterami. Jego potrzeba kontroli  przybrała zupełnie inny wymiar niż ten do którego zostaliśmy dotychczas przyzwyczajeni w historii rocka. Na przestrzeni lat dowiedzieliśmy się jak wielkie szkody wyrządziło wokaliście tragiczne dzieciństwo, jak również o próbach naprawienia ich poprzez różne formy terapii. Koledzy z zespołu stopniowo zaczęli mieć do czynienia z twardą stroną osobowości Axla, mającego gdzieś to co sądzą o nim inni. Chaotyczne zachowanie i zmiany nastroju pogłębiały się, a reszta Gunsów miała małe nadzieję na w miarę spokojną atmosferę pracy i prowadzenie łatwego życia rockandrollowca. Mówimy na niego Ayatollah, powiedział mi Slash podczas naszego pierwszego spotkania, z rozbawieniem na twarzy. Tak to już jest z Axlem. Albo jest po jego myśli, albo wcale.

Po Hell Tour przyszedł czas na Hell House. Tak jak przy tworzeniu się gwiazdy, Hell House utknął na trochę w czarnej materii zanim wyemitował swój naturalny blask w postaci Guns N' Roses gotowych na nagranie swej pierwszej płyty. Bywa, że początkom kształtowania się rock n' rollowej legendy towarzyszą gorące opowieści zza kulis. W Hell House działy się rzeczy okropne, które nie odbiły się najlepiej zarówno na domownikach i tych, którzy zdecydowali się przekroczyć próg – nie ważne jak sławni stali się w nadchodzących latach.

Wspomniane miejsce znajdowało się w zachodnim Hollywood, pomiędzy 7508 Sunset Boulevard, przy skrzyżowaniu North Garden Street. Mówiąc konkretniej, był to jednopokojowy magazyn liczący 13,7 metrów kwadratowych (aktualnie znajduje się za sklepem Russian Bookstore). Po drugiej stronie ulicy znajdował się Guitar Center, a w pobliżu Mesa/Boogie, salon ze wzmacniaczami. Miejsce to ani trochę nie przypominało przytulnego mieszkania: odsuwane do góry aluminiowe drzwi, brak łazienki, kuchni czy chociażby klimatyzacji. Izzy i kilkoro znajomych znaleźli porzucone drewniane belki i zbudowali dzięki nim coś na kształt prostego balkonu, który służył jako sypialnia, dzięki czemu magazyn zaczął wyglądać mniej fabrycznie.

Jeśli ktokolwiek potrzebował się umyć i skorzystać z toalety, musiał przejść się 50 jardów do pobliskiego pomieszczenia sanitarnego. Było to naprawdę obskurne miejsce, w którym da się wytrzymać tylko jeśli jest się młodym, bez grosza, i żyje się z dnia na dzień mając w głowie popieprzone i mało realne marzenia. Izzy dobitnie opisał to jako Piekło na Ziemi. W tamtym czasie Slash, straciwszy pracę w kiosku z gazetami i tym samym miejsce do spania w mieszkaniu swego kierownika, miał do wyboru zostanie w Hell House albo życie na ulicy. Często wybierał tę drugą opcję, śpiąc na parkingu przed Tower Records. Powód był prosty: House stawał się coraz bardziej pełny obcych ludzi i brudu.

Na początku Hell House było miejscem prób. Wcześniej zespół radził sobie wypożyczając pomieszczenie w Silver Lake, które należało do Nickyego Beat’a, znanego na Sunset Strip perkusisty który przemknął się kiedyś w szeregach L.A. Guns. Nicky nie był podejrzanym typem, wspomina Slash, jednak jego znajomi to zupełnie inna bajka…. Gunsi znaleźli wspólny język ze wspomnianymi typami, więc siłą rzeczy niektórzy z nich zaczęli odwiedzać Hell House. Zespół prowadził coraz to bardziej chaotyczne życie, co jak się okazało dodało im iskry twórczej. W Hell House została napisana i opracowana większość materiału na Appetite for Destruction, plus pare szkieletów piosenek które znalazły się na Use Your Illusion I/II. Izzy stworzył riffy do Think About You i Out ta Get Me, Slash miał wstęp i riff do Welcome to the Jungle. Ta piosenka to jedyna rzecz, jaką zespól faktycznie napisał wspólnymi siłami, dodaje Slash.

Duff i Steven jammowali godzinami bawiąc się rytmem, co po jednej z prób zaowocowało ukształtowaniem się piosenki Rocket Queen. Zespół pracował dość szybko, np. Out ta Get Me i Welcome to the Jungle potrzebowały mniej więcej jednego popołudnia na doszlifowanie. Kiedy wracali do Hell House nie było mowy o zwolnieniu tempa pracy. Spędzaliśmy godziny na próbach wspomina Duff. W małym, skoncentrowanym miejscu, z włączonymi wzmacniaczami nasz gówniany sprzęt brzmiał monumentalnie i magicznie.

Nie mieli nagłośnienia i grali na tyle głośno, że Axl musiał wykrzykiwać teksty wprost do uszu kumpli z zespołu, by przekazać im pomysły. Axl i Slash byli jedynymi stałymi rezydentami Hell House, reszta chłopaków miała dziewczyny u których pomieszkiwali, nadal jednak większość czasu spędzali wspólnie w piątkę. Kiedy zespół już na dobre wyrobił sobie renomę jako jedna z najlepszych kapel sceny Sunset Strip, coraz więcej ciekawych osób zaczęło pojawiać się w ich lokum.

Jedną z tych osób był West Arkeen, muzyk i sąsiad Duffa, ulepiony z tej samej gliny co reszta zespołu. Najbardziej zaprzyjaźnił się z Axlem, czego min. efektem jest chociażby liryczny wkład Westa w piosenki Yesterdays, The Garden, Bad Obsession, jak również It’s So Easy. Prócz Arkeena z Axlem mocno zakolegował się też Del James, piszący krótkie opowiadania które stały się inspiracją dla Rose’a, widoczne chociażby w teledysku do November Rain. W kręgu znajomych był również Todd Crew, basista Jetboy; Robert John, fotograf i dobry kumpel Axla, któremu zawdzięcza się udokumentowanie wczesnych lat działalności Gunsów; Jack Lue, kolejny fotograf, blisko związany ze Slashem; Mark Manfield i Ron Schneider, kumple Slasha; Eddie, przyjaciel Duffa z Seattle który szybko podłączył się do Izzyego w heroinowym nałogu, ale równie szybko został „odesłany” do stanu Waszyngton; Marc Canter, mocno wierzący w potencjał Gunsów kolega Slasha, mający duży wkład w rozwój zespołu w czasach kiedy jeszcze mieszkali w Hell House; Vicky Hamilton, promotor i niedoszła manager zespołu, mająca oko do talentów.

Vicky zabookowała pierwsze koncerty takim kapelom jak Motley Crue i Poison, podobną furtką okazała się być dla Guns N’ Roses. Zamiast grać w Madam Wong’s i Stardust Ballroom, oddalonych milę od zachodniego Hollywood, w końcu mogli wystąpić w Troubadour. Dodatkowo w kręgu znajomych kręciło się sporo kapel - nic dziwnego skoro byli nową, wschodzącą gwiazdą Sunset (nie mówiąc już o tym że próby w magazynie były słyszalne na odległość dziesięciu budynków dalej). Przez gunsową rezydencję przewijali się członkowie Faster Pussycat, Redd Kross, London, reszta kapeli Jetboy i wiele innych, w tym oczywiście dziewczyny lubiące towarzystwo muzyków, nieważne z jakiej kapeli, oraz faceci którzy lubili dziewczyny lubiące muzyków. Grupa ludzi wokół Hell House wciąż rosła, a jej centrum zahaczało o podejrzaną restaurację meksykańską El Compadre oraz Seventh Veil , klub go-go gdzie Gunsi na tyle dobrze znali dziewczyny tam pracujące, że zapraszali je by tańczyły na scenie podczas koncertów.

Lokalna scena sama napędzała kreatywność muzyków. Pewnego razu zespół odwiedził Lizziego Grey’a (grał w zespołach takich jak London i Sister, przyp. red.) w jego mieszkaniu na Palm Avenue, pomiędzy Sunset a Santa Monica (Slash: W tym miejscu mieszkało sporo obskurnych dziewczyn i ćpunek…). Lizzie stracił przytomność po wypiciu taniego i bardzo mocno zwalającego z nóg wina marki Night Train. Gunsi, wracając Park Avenue zaczęli wrzeszczeć na całe gardła I’m on the night train!. Tak oto, następnego dnia w Hell House, powstała piosenka Nightrain - zarówno muzyka jak i tekst.

Jedną z osób regularnie odwiedzającą Hell House był Marc Canter, przyjaciel Slasha z dzieciństwa. Tak wspomina pracę Guns N’ Roses nad wczesnym materiałem: Wiele utworów ma swój początek w pomysłach Izzyego, jak chociażby ponure intro My Michelle. Z kolei bez pomysłu Slasha nie byłoby mocnego riffu tej piosenki. Axl słysząc te niedokończone utwory od razu wiedział, jak je zaaranżować, a następnie Steven z Duffem pomysłowo szlifowali resztę. Sporo osób myśli że to Axl był odpowiedzialny za większość powstałego materiału, ale gdyby w ciągu twórczym wykluczyć choćby jednego członka zespołu, myślę, że każda z powstałych piosenek wyglądałaby drastycznie inaczej. Na początku w zespole naprawdę panowała demokracja, w latach 85’ – 86’ wszyscy jechali na tym samym wózku.

Wszystkie teksty miały swe źródło w prawdziwych sytuacjach z życia zespołu i jego otoczenia. Tytuł My Michelle nawiązuje do szkolnej koleżanki Slasha, jego dziewczyny Melissy i Stevena - Michelle Young. Dziewczyna była w krótkiej relacji z Axlem, który z resztą później unieśmiertelnił jej młodość  w początkowych słowach piosenki: Your daddy works in porno / Now your mummy’s not around / She used to love her heroin / But now she’s underground.

Jak na ironię, pomysł na piosenkę wyszedł od samej Michelle. Siedząc z Axlem w samochodzie i słuchając Your Song Eltona Johna wspomniała, jak wspaniale byłoby gdyby ktoś napisał dla niej piosenkę. Jechaliśmy wtedy na jakiś koncert, o ile dobrze pamiętam, wspomina zainteresowana w 2014 roku, w radiu puścili Your Song. Stwierdziłam wtedy, że marzy mi się by ktoś napisał dla mnie tak piękny utwór. Tak oto później powstała My Song (śmiech). Co więcej, kiedy po raz pierwszy usłyszała powstały tekst, była akurat w domu swojego ojca: Siedziałam w sypialni kiedy zadzwonił Axl. Zawsze dzwonił by zaśpiewać mi jakiś nowy utwór, uderzając przy tym rytmicznie o kolano, później pytając o moją opinię Tym razem, po usłyszeniu My Michelle, nie wiedziała jak zareagować. Nie byłam sobą w tamtych czasach, zawsze na haju. Po usłyszeniu piosenki powiedziałam tylko „Tak, brzmi fajnie… Zrób z tym co chcesz”, po czym śmiejąc się dodała: Nie przeszło mi wtedy nawet przez myśl, że ich album stanie się takim hitem, a co dopiero że zdecydują się umieścić ten utwór na płycie.

Również Slash wspomniał o tej historii w swojej autobiografii: Michelle byłą przeszczęśliwa z faktu,  że piosenka przyniosła jej pewną rozpoznawalność. To chyba najlepsza rzecz jaka jej się przytrafiła w tamtym okresie. Jak wielu znajomych z naszego ciemnego kręgu, pojawiali się by później zniknąć z pola widzenia. Większość z nich skończyła w więzieniu, odwyku, lub obu miejscach (bywało też gorzej). Według Michelle gdy utwór został wydany, muszę przyznać że nie było to dla mnie w żadnym wypadku błogosławieństwo, a raczej klątwa.

Jednym z powodów demoralizacji Hell House była bezlitosna ekonomika. Czynsz wynosił 400 dolarów, a poza Duffem nikt w zespole nie miał stałej pracy, musieli więc przystosować się do drastycznych warunków życiowych. Zazwyczaj udawało nam się wygrzebać dolara by kupić butelkę Night Train, wspomina Duff, Który ścinał Cię z nóg. Zrobilibyśmy wszystko dla 5 dolarów. Slash zdobył japoński grill na którym podgrzewali mięso do hamburgerów. W soboty razem z bezdomnymi stawali w kolejce po darmowy posiłek rozdawany przez Armię Zbawienia. Później odkryli bufet gdzie można zjeść za jednego dolara w Rage, znanym gejowskim klubie zachodniego Hollywood. Staraliśmy się przetrwać za 3.75 dolara dziennie, opowiadał Axl w naszym pierwszym wspólnym wywiadzie. Taka suma wystarczała nam na kupno ciastek i sosu w jadłodajni Denny’s za półtorej dolara, a resztę wydawaliśmy na butelkę Night Train lub Thunderbird. Tyle wystarczyło, by przetrwać.

Ulica znajdująca się za Hell House nocami pustoszała, stając się czarną dziurą zachodniego Hollywood. Z biegiem czasu okazała się idealnym miejscem odwiedzin imprezowiczów. Razem z nami i innymi zespołami, ulica przyciągała ludzi zainteresowanych w temacie narkotyków i alkoholu, sporo dziewczyn i innych muzyków. Striptizerki z okolicy pojawiały się non stop, często przynosząc valium, kokę, pigułki czy sam alkohol do podziału z nami, opowiada Duff. Bywało że wkrótce przed wschodem słońca setki osób bawiło się na tyłach apartamentu Gunsów. Sam zespół wczuł się w rolę gospodarzy, kupowali tanie piwo sprzedając je później po podwyższonych cenach. W końcu zaczęli płacić czynsz regularnie, co miesiąc.

Wiele dziewczyn było bezwstydnie wykorzystywanych. Gdy jeden z zespołu uprawiał seks, drugi okradał dziewczynę z pieniędzy. Byliśmy bardzo aktywni w tym temacie, mówi Axl. Pieprzyłem dziewczyny tylko po to, by móc u nich przenocować, wspomina Slash. Sprzedawaliśmy dziewczyny. Jeden z nas pieprzył, drugi przetrzepywał torebkę. Dobrze wykorzystywaliśmy sytuację., to wspomnienia Izzyego. Namawialiśmy dziewczyny by weszły na górę, mówi Axl, a gdy już tam były, któryś z nas gasił światła mówiąc „Ok, kto się nie rozbiera niech wyjdzie!”

Heroina , przedmiot z którego Axl wyciągnął lekcję jak nie żyć, „Mr. Brownstone”, była w obiegu wśród członków Guns N’ Roses na co dzień. Izzy nie tylko ćpał ale również handlował, co stanowiło pewne źródło dochodu. Pewnego razu Joe Perry, niedługo przed wyjściem z nałogu i zmartwychwstaniem Aerosmith, zaopatrzył się w towar u Izzyego. Slash zaczął zauważać dziwne zachowania Stevena na próbach, który zachowywał się jak pijany mimo że nic nie spożywał. Okazało się że dziewczyna z którą sypiał, mieszkająca w górnej części Garden Street, oraz jej współlokatorka, wciągnęły Adlera w smack, a kiedy Slash zaczął spotykać się ze współlokatorką, dołączył do Stevena w nałogu. Dodatkiem do heroiny były wszelkiego rodzaju pigułki, alkohol, oraz dziwny dealer cracku o imieniu Philippe. Według Axla nędza byłą przytłaczająca. W jednym pokoju pomieszkiwał zespół i cztery dziewczyny. Łazienka z której korzystaliśmy została zniszczona przez rzygających ludzi, doszło do tego że musiałem srać do pudełka i wyrzucać wszystko do kosza, bo do łazienki aż strach było wchodzić.

Demoralizacja zaszła dalej, również podczas koncertów. Na jednym z nich Slash wymiotował za wzmacniaczem, a Axl wdał się w bójkę z kimś w tłumie. Dodatkowo na pewien czas dostał zakaz wstępu do Rainbow.  Gunsi wkrótce zyskali reputację obrzydliwych pijaków, błagających o darmowe drinki, wszczynających bójki, zachowujących się agresywnie na swych własnych koncertach. Do tego wszystkiego policyjny dział zachodniego Hollywood zaczął mieć oko na imprezy odbywające się przy Garden Street, słysząc historię o dealowaniu i niemoralnym zachowaniu.

W grudniu 85’ roku zdarzył się incydent będący początkiem końca Hell House. Piętnastolatka o imieniu Michelle wpadła do miejsca prób Gunsów. Później w jednym z wywiadów Axl stwierdził że chciała spierdolić im sprzęt. Prawdopodobnie nie obyło się bez szarpaniny, bo dziewczyna wybiegła naga na Sunset Boulevard. Michelle nie była obca dla zespołu, czasami wpadała na imprezy w Hell House z wieloma innymi, tamtego dnia jednak znalazła się w złym czasie i w złym miejscu.
Według wersji wydarzeń Axla, Jakaś hipiska weszła, i jak gdyby nigdy nic zaczęła niszczyć nasz sprzęt… Skończyło się na tym że biegała po Sunset naga, brudna, nie wiedząc nawet jak się nazywa. Slash w swojej autobiografii odnosi się do wydarzenia tymi słowami: Mam mgliste pojęcie o tamtym zdarzeniu, ale z tego co zapamiętałem dziewczyna pieprzyła się z Axlem na górze. Pod koniec nocy, może dlatego że dragi i alkohol się skończyły, dostała szału i intensywnie panikowała. Axl poprosił żeby wyszła, później chciał ją wyrzucić. Próbowałem być mediatorem żeby dziewczyna wyszła spokojnie, tak się jednak nie stało.

Niemożliwe aby naga i niepełnoletnia dziewczyna, uciekająca przed dorosłymi mężczyznami przez jedną z najbardziej zatłoczonych ulic Los Angeles, nie została zauważona. W przeciągu godzin policja zjawiła się w Hell House razem z Michelle, chcąc wylegitymować napastników. Wszyscy zostali poproszeni o wyjście na zewnątrz poza Axlem, który schował się za sprzętem, razem z inną dziewczyną. W trakcie gdy gliny są na zewnątrz i nękają wszystkich zadając te głupkowate pytania, ja siedzę z dziewczyną za wzmacniaczem i zaczynamy zajmować się sobą, chwali się. Wszystko w pośpiechu, ale wymigałem się!
Policja wyszła, ostrzegając by Axl stawił się na komendzie. W ciągu kilku dni garaż został przeszukany od deski do deski, a rodzice Michelle wnieśli oskarżenie o nielegalne stosunki seksualne z nieletnim przeciwko Axlowi i Slashowi. Były plotki iż garaż był pod stałą obserwacją przez tajnych agentów i lokalną obyczajówkę. W takich okolicznościach, mogąc spędzić nawet pięć lat w więzieniu, Slash z Axlem musieli znaleźć nowe lokum. Slash powrócił do mieszkania dziewczyny Stevena, Monici, która pracowała jako striptizerka w klubie Seventh Veil (gdzie wg, Slasha zaliczyli pare świetnych trójkątów), Axl natomiast sypiał w marnych miejscach zachodniego Hollywood, jak chociażby parking przed Tower Records.

W zaistniałej sytuacji zespół obawiał się koncertów, Slashowi i Axlowi groziło bowiem aresztowanie. Odwołali jeden gig w Music Machine i przestali bookować kolejne koncerty. W przypływie desperacji Slash zadzwonił do Vicky Hamilton, tymczasowej promotorki i menedżerki zespołu, błagając by ta przygarnęła do siebie Axla na parę dni. Vicky posiadała jednopokojowe mieszkanie przy North Clark Street, zapewnione dzięki gaży otrzymanej za odstąpienie od pozycji menedżera Poison, które dzieliła ze swoją koleżanką Jennifer Perry. Poza tym pracowała jako agent w Silver Lining Entertainment, jednocześnie pomagając Gunsom od czasu do czasu. Jeszcze przed wyjazdem na Hell Tour, Hamilton zapewniła zespół o swojej gotowości pomocy 24/7. Jak sama mówi, muzycy często odwiedzali ją w mieszkaniu by pokazać że wszystko u nich w porządku. Obietnica pomocy została spełniona, gdy zgodziła się by Axl u niej pomieszkał. Dostałam telefon od Slasha z prośbą o przygarnięcie Axla. Spytałam co się stało, Slash nieco zmieszany odpowiedział: „Cóż, to dość ważna sprawa… Jest poszukiwany przez policję.” „Z jakiego powodu?” „Zabawiał się z dziewczyną u nas na górze, chyba uprawiali seks, ale z jakiegoś powodu się wkurzył i wygonił ją nagą na ulicę, a ona doniosła na policję że ją zgwałcił”, byłam w szoku, nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Slash zaczął mówić błagalnym tonem więc stwierdziłam „Dobra, może u mnie zostać na pare dni." Po paru minutach Axl zjawił się u mnie z całym swoim dobytkiem, które wypełniały plastikową torbę na śmieci i walizkę. „Boże… wielkie dzięki Vicky, uratowałaś mi tyłek.” Spytałam go co tak naprawdę się wydarzyło, ale wyjawił mi bardzo mało szczegółów. „To była głupota, związana z jedną dziewczyną. Więcej się to nie powtórzy”, obiecał. Wszystko co później słyszałam na ten temat to pogłoski.

Era Hell House dobiegła końca. Przez następne pare miesięcy jednopokojowe lokum Vicky stanowiło centrum dla członków Guns N’ Roses, z dwoma zbiegami – Slashem i Axlem – okupującymi małą kanapę (choć Axl, gdy zdjęto mu zakaz wejścia do Rainbow, często tam przesiadywał), i resztą zespołu która stale odwiedzała mieszkanie. Hamilton nawet znalazła Axlowi prawnika, który miał go reprezentować w trakcie rozprawy o gwałt.

W swojej książce Apetyt na dysfunkcję, Vicky opisała miesiące spędzone z zespołem: Moje mieszkanie wyglądało jak po przejściu cyklonu. Wszędzie walały się opakowania z McDonald’s, filtry i niedopałki papierosów, butelki po alkoholu. Na parapecie w kuchni stał słoik majonezu, nie miałam jak kupić lodówki więc musiał tam stać. Jeden z sąsiadów napisał nawet notkę na oknie: „Dzieci, nie jedzcie tego majonezu, rozchorujecie się. Takie rzeczy muszą stać w lodówce.”
„Wstawałam rano i aby przejść do kuchni, musiałam stąpać pomiędzy śpiącymi ludźmi w śpiworach by napić się wody. Z pewnością często mieli towarzystwo, bo słychać było że uprawiają seks. Łazienka była w najgorszym stanie. Ściany gdzieniegdzie miały kolor niebiesko-czarny, wszytsko przez farbę do włosów której używali Slash z Izzym. Wanna z ogromną ilością osadu wyglądała ohydnie, nie dało się jej domyć. Przyzwyczaiłam się do tego, żeby brać ze sobą worek na śmieci pod prysznic, żeby tylko nie stać na brudzie.


Choć Vicky Hamilton wspomina częste wizyty policji w mieszkaniu i bardzo wiele telefonów od prawników, zarzuty o dopuszczenie się gwałtu z jakiegoś powodu zostały usunięte. Slash miał nawet wyznaczoną datę rozprawy, lecz została wycofana. Axl musiał wygrzebać garnitur i stawić się w sądzie na przesłuchanie, lecz zarzuty zostały wycofane ze względu na brak twardych dowodów.

Plotka o incydencie rozeszła się po całym Sunset Strip i zamiast zrujnować doszczętnie Guns N’ Roses, o dziwo zyskali reputację rockandrollowców poza prawem, prawdziwych w tym co robią i nie dających się zastraszyć, reputację, o której inne zespoły z lokalnej sceny mogły tylko pomarzyć. Jedna z plotek mówiła o tym, że Axl przespał się z matką piętnastolatki, by ta wycofała zarzuty wobec niego. Nikomu nie przeszkadzało, że dziewczyna przeszła przez okropne doświadczenie, nie zważając na to kto zawinił. Toksyczna otoczka Hell House najwyraźniej napędziła Gunsów. Po pewnym czasie, gdy groźba aresztu stała się tylko wspomnieniem, zespół dobrze wykorzystał całą historię, umieszczając na jednej z koncertowych ulotek słowa: Przeznacz datki  na Guns N’ Roses – chroń nas przed więzieniem.


Powyższy tekst jest fragmentem książki Mick'a Wall'a pt. Last of the Giants: The True Story of Guns N’ Roses.

Źródło:https://medium.com/cuepoint/inside-the-horrific-guns-n-roses-hell-house-971e20df749c
"Though strange lay the waters from which they emerged, they glanced upon the world as their own.
Yet deep in their hearts they knew all the time that this was not really their home.
So they rode on."

Offline sunsetstrip

  • Scraped
  • **********
  • Wiadomości: 8664
  • 17000 postów
  • Respect: +4384
Odp: W obskurnych zakamarkach Hell House
« Odpowiedź #1 dnia: Czerwca 09, 2017, 08:45:43 pm »
+2
Cytuj
był to jednopokojowy magazyn liczący 13,7 metrów kwadratowych

ciekawe ile minut by teraz w takim pomieszczeniu wytrzymali gdyby ich tam w 5 wsadzic, ale nie zamykac drzwi
NAJBARDZIEJ KONTROWERSYJNY

"I once bought a homeless woman a slice of pizza who yelled at me she wanted soup."
Axl Rose


Offline naileajordan

  • Garden Of Eden
  • ********
  • Wiadomości: 3518
  • Płeć: Kobieta
  • "So never mind the darkness"
  • Respect: +3614
Odp: W obskurnych zakamarkach Hell House
« Odpowiedź #2 dnia: Czerwca 12, 2017, 02:30:18 pm »
+4
Mogliby wtedy na przykład zagrać w szachy. Oczyma wyobraźni widzę już nawet podział ról.
Axl byłby królem - jedyną figurą, bez której gra nie może się toczyć.
Slash byłby hetmanem - potężnym i poruszającym się we wszystkich możliwych kierunkach.
Duff byłby wieżą - solidną, mocną, mogącą robić z królem roszady.
Izzy byłby skoczkiem - rwącym się do przodu, a potem nagle odskakującym w bok.
Steven byłby pionkiem - najmniejszym i najmniej mogącym, ale za to zawsze wyrywającym się przed szereg.  :)
"Robiłem to w najlepszej wierze, jak mówił jeden gentleman, który uśmiercił swą żonę, gdyż była z nim nieszczęśliwa."