RIP: Na początku trasy (ze Skid Row i Soundgarden) wasz set przepełniony był utworami z UYI. Teraz, kiedy trasa ma się ku końcowi, wskoczyło więcej utworów z AFD, dlaczego?
Axl: Taki był po prostu nastrój. Kierowaliśmy się intuicją w doborze piosenek. Przykładowo w San Diego zaczęliśmy koncert „It’s so easy“, a teraz w ogóle tego nie robimy.
RIP: Rozumiem Cię, ale są pewne utwory, zwłaszcza te nowe, które powinny znaleźć się w secie. Jeśli idę zobaczyć GNR, a nie usłyszę na koncercie „Estranged“ i „November Rain“ to jestem trochę rozczarowany.
Axl: Przypomnę sobię o tym na koncercie kiedy faktycznie ich nie zagramy. Powiem ze sceny „Del będzie rozczarowany“, a 20tys ludzi w Iowa odpowie „Co?“
RIP: Te dwa utwory to po prostu klasyki. Można je umieścić obok „Bohemian Rhapsody“ i
„Layli“ na składance.
Axl: Myślę, że muzycznie „November Rain“ mogłoby się tam znaleźć. Jesli chodzi o wokale, celowo chciałem uzyskać taki efekt na utworze. Jestem z tego bardzo zadowolony, chociaż wokale są nieco „szorstkie“.
RIP: To samo można powiedzieć o wokalu Stevena Tylera na „Dream On“ i kilku innych utworach o podobnej intensywności.
Axl: Jedną z rzeczy jakie podobają mi się odnośnie wokali na „November Rain“ jest to, że praktycznie każdy może pomyśleć, że zaśpiewa ten utwór równie dobrze, lub lepiej. Mogą poczuć się częścią utworu.
RIP: Nie odniosłeś się jeszcze do kwestii odejścia Izzy’ego z GNR. Mógłbyś wyjaśnić co się stało i jakie są Twoje odczucia wobec jego osoby?
Axl: Czuję jakbym miał na sobie mnóstwo gówna, które z siebie starłem i nie jestem szczęśliwy, że sytuacja w ogóle zaistniała. Myślę, ze przez długi okres czasu Izzy chciał być bardziej niezależny, ale GNR szybko odniosło sukces, a on był tak ważną częścią zespolu, że nie mógł sobie na to pozwolić. To moja opinia. Są pewne obowiązki wobec GNR, których Izzy nie chciał wypełniać. Po prostu nie chciał pracować nad pewnymi rzeczami tak cięzko jak my. Właściwie pojawiał się tuż przed naszym wyjściem na scenę, wkurzał się że jestem spóźniony, grał koncert i momentalnie się zmywał. Były przypadki kiedy schodziliśmy ze sceny i 5min później już go nie było. Nie spędzał czasu z zespołem i miał problem z byciem trzeźwym w naszym towarzystwie. Izzy zawsze miał swoje obsesje i był impulsywny. Mimo tego, że przestał używać różnych substancji nadal nie dokopał się do prawdziwych powodów dlaczego w ogóle po nie sięgnął. Nie rozwiązał problemu, więc zamiast ćpać, pić i posuwać laski, zajął się podróżowaniem, jazdą na rowerze i kupowaniem zabawek. Nie ma w tym nic złego, poza faktem że nie był w stanie wypełniac obowiązków w zespole. Zaciągnięcie go do pracy nad albumem było jak wyrywanie pieprzonego zęba. Wszyscy tego unikali. Nikt nie chciał wchodzić do studia kiedy on tam był, poniewaz nikt nie chciał mieć z tym wszystkim do czynienia. Grał coś poza skalą, prosiliśmy go by nagrał daną partię jeszcze raz, a on na to „Dlaczego? Przecież właśnie to zrobiłem“. Izzy generalnie mnie nie wspierał. Dużą wagę przykładał do swojego czasu wolnego i nie rozumiał tego ile kosztuje mnie wykonywanie mojej roboty. Jeżeli o mnie chodzi, był leniwy i samolubny. W pewnych aspektach za nim tęsknię i chciałbym żeby nasza współpraca trwała, ale był pierdolonym dupkiem wobec mnie. Zawsze byłem jego wielkim fanem i mocno go wspierałem, ale teraz kiedy pracuję z Alanem Nivenem - jebać go. I możecie to wydrukować. Nawet jeśli dojdziemy do porozumienia nie będę żałował tego co tu powiedziałem, ponieważ tak właśnie się czuję. Cieszę się, że wyciągneliśmy z niego konkretne utwory i że już go nie ma.
RIP: Naprawdę Cię zranił, prawda?
Axl: Wiesz co faktycznie mnie zraniło? Kiedy przyjechał do mojego pierdolonego domu i zachowywał się na zasadzie „Co jest, stary?“. To naprawdę dziwne - wiedziałem, że przyjedzie. Dosłownie czułem jak podjeżdża jego samochód kiedy się ubierałem. Wyszedłem na zewnątrz i usiadłem, ponieważ Izzy nie mógł wejść do środka. Nie mogłem zachowywać się jakby był moim przyjacielem po tym co mi zrobił. Przyjechał zachowywał sie jakby nic się nie stało, ale zawiódł nas w trudnym czasie. Nie było tak, że odszedł z zespołu ponieważ nie mógł już czegoś znieść - odszedł w ******* sposób. Izzy dzwonił do innych członków zespołu i próbował obracać ich przeciwko mnie mówiąc, że to ja wypchnąłem go z zespołu, a to nie tak. Powiedział dużo rzeczy za moimi plecami. Chciał zamieszać w zespole jeszcze po swoim odejściu, a to pojebane.
RIP: Chcesz porozmawiać o innym byłym członku GNR - Stevenie Adlerze?
Axl: Błędne przekonanie polega na tym, że go wykopaliśmy i to ja pociągałem za sznurki. Prawda jest taka, że to własnie ja być może próbowałem walczyć o niego mocniej niż inni, ponieważ nie pracowałem z nim codziennie, tak jak reszta chłopaków. Zmęczyło ich to, że nie mogą dokończyć roboty bo Steven nie jest w stanie tego zrobić. Czytałem wywiady, w których opowiada że jest czysty. Przez większośc czasu nie jest. Jest typem osoby, która chce by dostarczyć mu wszystko pod nos i dokładnie tak było. Zwłaszcza z mojej strony. W pewnym momencie, by utrzymać zespół razem, było konieczne bym oddał mu część swoich praw autorskich. To jeden z największych błędów jakie popełniłem w swoim życiu, ale rzucił fochem, że odejdzie z zespołu. Baliśmy się, że nie będziemy mogli nagrać swojej pierwszej płyty, więc zrobiłem co uznałem za słuszne. W dłuższej perspektywie dużo kosztowało mnie zatrzymanie Stevena w zespole. Straciłem 1.5 mln dając mu 15% swoich praw autorskich z AFD. Nie skomponował ani jednego fragmentu, a nazywa mnie samolubnym fiutem! Żyje sobie za tę kasę, kupuje górę narkotyków i zatrudnia prawników by mnie pozywali. Jeśli i kiedy już przegra sprawę przeciwko nam, będzie musiał za nich zapłacić, jeśli cokolwiek mu zostanie i będzie to kasa właśnie od GNR i mnie samego. W tym momencie absolutnie nie interesuje mnie co dzieje się ze Stevenem Adlerem, ponieważ sam usunął się z mojego życia i mojej troski. W pewnym sensie mu współczuję, ponieważ jest naprawdę zniszczoną osobą, ale dokoknuje wyborów, które utrzymują go w tym stanie. Na tę chwilę nie możemy nic zrobić. Wysyłaliśmy go na odwyki, groziliśmy jego dealerom, pomagaliśmy kiedy podciął sobie nadgarstki. Wybaczyłem mu nawet to, że prawie zabił moją żonę. Musiałem spędzić z nią noc na intensywnej terapii, ponieważ dzięki Stevenowi jej serce przestało pracować. Zachowywała się histerycznie, więc wstrzyknął jej speedball’a. Nigdy nie zażywala żadnych narkotyków, a on wstrzykuje jej miksturę heroiny i kokainy? Powstrzymałem się od zrobienia mu krzywdy. Powstrzymałem członków jej rodziny, którzy chcieli go zabić. Uratowałem go od procesu bo jej mama chciała go pozwać. A ten s*******n zwraca się przeciwko mnie? Tak, cięzko sie ze mną współpracuje, jestem wrzodem na dupie bo sam miałem pewne problemy, ale Steven odnosił same korzyści ze znajomości ze mną - więcej niż ja odnosiłem ze znajomości z nim. Steven miał wielu fanów, ale był wrzodem na dupie. Mam go trzymać w swoim życiu bo ludzie go lubią? ******ę to!
RIP: Skoro mamy to już za sobą, zajmijmy się drugą stroną medalu -opowiedz o nowych członkach zespołu, a zwłaszcza Gilbym.
Axl: Gilby jest świetny i fajnie go mieć obok siebie. Ciężko pracuje na scenie i ma kontakt z publiką. Daje nam również poczucie rocknrollowej normalności - jeśli coś takiego istnieje. Gilby ma pewien sposób rozumienia i radzenia sobie z różnymi sytuacjami, który sprawia, że cała trasa jest dużo przyjemniejsza. Jego punkt widzenia spoza GNR nam pomaga. Ma swoje zdanie i pomaga nam patrzeć na rzeczy z innej perspektywy, bo Slash, Duff i ja jesteśmy w GNR już tak długo, że czasem nie mamy odpowiedniego dystansu by patrzeć na różne sprawy. Często mówi coś i odpowiadam „wow, nie patrzyłem na to z tej strony“. Z innymi grupami od lat przechodził rocknrollową edukację, a teraz jest z nami.
RIP: Jest „członkiem“ GNR?
Axl: Cała ta kwestia członkostwa jest dosyć interesująca. Czytałem wywiad, w którym Matt stwierdził, że jeśli nie przyznano by mu tego statusu, w ogóle nie byłby w GNR. Prawda jest taka, że Matt jest członkiem GNR, ale w gruncie rzeczy to nie ma znaczenia. GNR to coś w rodzaju gangu, wszyscy jesteśmy jego członkami. Matt jest członkiem zespołu i jego opinie są brane pod uwagę. Patrząc pod tym kątem, Gilby też jest członkiem GNR, Dizzy również. Wszyscy śpiewający w chórkach, obsługujący sekcję dętą, klawiszowcy - patrzymy na nich jako na GNR. Niemniej w gruncie rzeczy interes prowadzi Slash i ja. Potem konsultujemy sprawę z Duffem i sprawdzamy co o tym myśli. GNR to Slash, Duff, Doug Goldstein i ja, ale jest wiele innych ludzi zaangażowanych w ten projekt, którzy są częścią naszego życia i rodziny.
RIP: Myślisz, że Matt będzie zdenerwowany kiedy to przeczyta?
Axl: Byłoby miło gdyby nie był. Uwielbiam wszystkich w tym zespole. Dajemy czadu i świetnie czuję się na scenie. W tym momencie na scenę wychodzi 12 osób i robimy show.
RIP: Aż 12 osób?
Axl: Jest Teddy, Dizzy, Roberta, Tracy, Lisa, CeCe, Anne, Gilby, Matt, Duff, Slash i ja. Slash stworzył ten nowy zespół od podstaw. Zrobił tak fantastyczną robotę, że sam w to nie wierzę. Cieszę się, że jestem tego częścią. To dosyć duża sprawa, być może dodamy jakieś tancerki tak jak kiedyś w Troubadour, rozważaliśmy już to.
RIP: Kiedy nie skaczecie sobie ze Slashem do gardeł, jesteście siłą, z którą należy się liczyć.
Axl: Pozwól, że powiem coś odnośnie skakania sobie do gardła. Od półtora roku właściwie już tego nie robimy. Uwielbiam gościa. Jesteśmy jak dwa bieguny, bilansujemy się. Zmuszamy się nawzajem do cięższej pracy. Mieliśmy spięcie w Dayton, ponieważ i ja i Doug myśleliśmy, że powiedział coś o mnie na scenie. To było tej nocy kiedy rozciąłem sobię rękę do kości. Na backstage’u mamy monitory takie jak te na scenie i kiedy tam byłem i zajmowałem się ręką, wydawało mi sie, że usłyszałem jak po mnie jedzie. Owinąłem rękę w ręcznik i powiedziałem sobie „Załatwmy to, żeby dokończyć koncert“. Wróciłem na scenę i zachowałem się wobec niego jak k***s, powiedziałem mu że skopie mu tyłek na oczach 20tys ludzi. To było pojebane. Myliłem się, przeprosiłem w momencie kiedy zorientowałem się, że nie mam racji. To ktoś kto wspiera mnie tak mocno, że jest właściwie ręką, której nigdy nie chce kąsać.
RIP: Koncert ku pamięci Freddy’ego Mercury’ego był świetny. Jak czułeś się jammując z legendami takimi jak Queen, czy Elton John?
Axl: Ten koncert dał mi wiele pokory. Był niesamowicie intensywny. Kiedy po raz pierwszy poznaliśmy Briana Maya zeszłego lata, nikt nie chciał wypuścić go z pokoju. Jest jednym z najbardziej uprzejmych ludzi jakich poznałem. Zagraliśmy „Bohemian Rhapsody“ bez uprzednich prób. Brian poprosił mnie w dniu koncertu żebym to zaśpiewał. Rozmawiałem przed występem z Eltonem i miał pewne rezerwy w stosunku do mnie - w końcu ponoć jestem najbardziej homofobicznym facetem na tej planecie. Kiedy rozmawialiśmy byłem podekscytowany, ale na poważnie powiedziałem mu jak wiele jego muzyka dla mnie znaczy. Pod koniec rozmowy jego reakcja była już na zasadzie „wow“. Na scenie chciałem okazac mu jak największy szacunek. Specjalnie nie chciałem rzucać się w oczy i jeśli spojrzy się dokładnie widac jak wiele uwielbienia i szacunku mam dla Eltona. To było niesamowite. John Norris z MTV stwierdził, że „to moze być ostatni raz kiedy widzicie Eltona i Axla razem na scenie“. Nie sądzę.
RIP: Mówiąc o Queen, należy wspomnieć o AIDS. Jak odniesiesz się do tej choroby?
Axl: Chcę nauczyć się o niej więcej i zacząć pomagać ludziom. Śmierć Freddy’ego to pewna granica w moim życiu, która mówi że nie ma powrotu i zamierzam zrobić wszystko co możliwe, aby informować opinię publiczną o konkretnych sprawach. Nie możemy siedzieć na tyłku i mieć nadzieję, że ktoś coś zmieni, albo zmieni się samo. Są pewne alternatywne sposoby leczenia, które sprawdzają się w leczeniu AIDS. Są rzeczy takie jak medycyna wibracyjna, terapia tlenowo-ozonowa, homeopatia, medycyna chińska i różne formy witamin. Rząd zaprzecza istnieniu tych informacji. To dlatego, że rząd, FDA i firmy farmaceutyczne zarabiają miliardy dolarów na tym, że ludzie umierają. FDA inwestuje pieniądze w firmy, a powinna pełnić funkcję regulacyjną - to nie ma sensu. Przez ostatnie 50 lat wynaleziono leki na wiele chorób, tylko zostały przed nami ukryte. Śmierć Freddiego sprawiła, że chcę walczyć o prawo ludzi do alternatywnego leczenia. Każdy ma prawo do zdrowia, a jest ono zabierane przez żądnych władzy i chciwych ludzi pragnących kontroli.
RIP: Rozumiem, że mocno angażujesz się w tego typu kwestie?
Axl: Nasz rząd mówi o wolności i liberaliźmie, podczas gdy utrzymują i wzmacniają kontrolę nad ludźmi. Od początku wpaja się nam, że powinniśmy popierać tych, którzy w istocie nas kontrolują i myślę, że czas na zmiany.
RIP: Dobrze powiedziane.
Axl: I jak idzie ten wywiad?
RIP: Naprawdę dobrze.
Axl: Jeszcze kilka lat temu powiedzenie tego wszystkiego zajęłoby mi całe tygodnie.
RIP: Tak, ale dwa lata temu nie byliśmy jeszcze tak dograni.
Axl: I ćpaliśmy. Odnośnie wielu problemów, mam wsparcie GNR, ale niekoniecznie wypowiadam się imieniu innych członków zespołu. Mówię o sobie.