Kiedy w 2002 roku zaproszono go na przesłuchanie do Guns N’ Roses, pochodzący z St. Louis Richard Fortus odbywał właśnie z Enrique Iglesiasem tournée po Europie.
„Enrique jest świetny i wszystko układało się wspaniale”, twierdzi Fortus. „Daliśmy trzy koncerty w Royal Albert Hall w Londynie. Enrique był u szczytu sławy i miał rewelacyjny zespół, ale nie miałem ochoty dłużej z nim jeździć. Różnica między graniem popu i rocka jest kolosalna, a ja nie mogłem się doczekać, kiedy znowu zagram w zespole rockowym”.
Fortus ma 50 lat. Mieszka na peryferiach St. Louis z żoną, Stephanie, oraz dwiema córkami – jedenastoletnią Paisley i dziewięcioletnią Clover.
Zanim stał się członkiem GNR, grał z artystami kalibru Rihanny, Psychedelic Furs, Thin Lizzy, Love Spit Love i The Eyes/Pale Divine (którego był założycielem).
Na przesłuchanie zaprosił go przyjaciel, Tommy Stinson, który grał podówczas w Guns N’ Roses na gitarze basowej.
„Byłem bardzo podekscytowany – zawsze chciałem współpracować z Tommym. A Gunsi byli zespołem moich marzeń. Kiedy przyleciałem do Los Angeles, samochód już na mnie czekał. Pojechałem na przesłuchanie, a potem spędziłem trochę czasu z Axlem. Rozmawialiśmy i słuchaliśmy muzyki. Następnie poleciałem do Irlandii, żeby dokończyć trasę z Enrique”.
Przesłuchanie wypadło dobrze, ale współpraca z Guns N’ Roses nie mogła rozpocząć się od razu właśnie z powodu zobowiązań, jakie Fortus miał wobec Iglesiasa.
„(Rose) nie był tym zachwycony, ale ostatecznie powiedział: ‘Ok, poczekamy na ciebie’. Grałem z różnymi zespołami przez wiele lat i wiem, jak ważne jest zaangażowanie w to, co się robi. Bez niego bardzo łatwo zrujnować sobie dobre imię”.
Jak sprawy potoczyły się potem, wszyscy wiemy.
Od tamtej pory Fortus nieprzerwanie gra w zespole. Bierze też udział w trasie „Not in This Lifetime”, a 27 lipca wystąpi w The Dome w American Center.
Począwszy od kwietnia 2016 roku, trasa przyniosła ok. 230 milionów dolarów zysku.
„To wspanialsze niż wszystko, co do tej pory przeżyłem”, twierdzi Fortus. „Granie koncertu za koncertem na stadionach to niesamowite przeżycie. W takiej sytuacji trudno zachować zdrowy rozsądek. Zwłaszcza że entuzjazm udziela się naszym fanom”.
Fortus nie może się doczekać, kiedy nagra z Guns N’ Roses nowy album.
„Wszyscy jesteśmy w związku z tym podekscytowani. W zespole jest magia. Zupełnie jakby zespół był nowy. To najlepszy skład od czasu, kiedy dołączyłem do GNR. Nigdy nie bawiłem się tak dobrze. Jest w nas dużo pozytywnej energii”.
Emocje, o których mówi Fortus, wywołuje też zbliżający się koncert w St. Louis. Po raz ostatni Guns N’ Roses wystąpiło tam w roku 1991. Koncert odbył się w Riverport Amphitheatre (obecnie Hollywood Casino Amphitheatre) i został przerwany ze względu na zamieszki, do których doszło, kiedy Axl Rose rzucił się na fana, który fotografował widowisko. Po tym incydencie zespół zszedł ze sceny, a wśród zgromadzonej publiczności rozpętało się prawdziwe piekło. 75 osób odniosło rany, 13 trafiło do aresztu, a szkody wyniosły co najmniej 200 000 dolarów. Policja oszacowała, że w zamieszkach wzięło udział trzy spośród piętnastu tysięcy widzów.
Rose został oskarżony o pobicie i spowodowanie szkód materialnych. Sędzia nakazał mu przekazać 50 000 dolarów na rzecz pięciu organizacji charytatywnych w St. Louis.
„To, co się stało, było efektem serii niefortunnych zdarzeń”, twierdzi Fortus. „Jestem przekonany, że (Rose) odczuwa niepokój, chociaż to tylko moje domysły, bo on sam nigdy mi o tym nie powiedział. Wiem jednak, że pewne osoby straciły w wyniku tych zamieszek pracę, a inne myślą: ‘Do diabła z nim, nie dam mu zarobić ani grosza’. Rozumiem to”.
Jednak prawdziwych zespołów rockowych zostało bardzo niewiele.
„Ja za nic nie chciałbym czegoś takiego przegapić. To będzie jedyne w swoim rodzaju widowisko. Poza tym minęło dużo czasu”.
Artykuł z 4 lipca 1991 na temat wydarzeń w St. Louis
To, co wydarzyło się w St. Louis, dało się we znaki wszystkim członkom zespołu. „Każdy z nich bardzo to przeżył. To nie była błahostka – ot, zwykły koncert”.
Wielu zadaje sobie pytanie, czy Axl nawiąże na scenie do tamtych wydarzeń.
„Znając go, podejrzewam, że tak”, mówi Fortus. „Ale nie mam co do tego pewności. Niewykluczone, że zrobi jakąś żartobliwą uwagę”.
Tej nocy, kiedy odbył się sławetny koncert, Fortus gra z The Eyes w Kennedy’s.
„Pamiętam, że ludzie, którzy byli przy tych zamieszkach, przychodzili z kawałkami krzeseł. Dopiero później zdałem sobie sprawę z tego, co się stało. Gdybym nie miał innych zobowiązań, byłbym tam”.
Grając z The Eyes (który potem przekształcił się w Pale Divine), Fortus odkrył muzykę Guns N’ Roses. Słyszał „o zespole z Los Angeles, który bardzo różnił się od reszty glam metalowej sceny tego miasta”, i mimo że na co dzień słuchał czegoś innego, polubił ich muzykę.
„Słuchałem klasyki rock ‘n’ rolla i takich artystów jak The Who, Rolling Stones, Pink Floyd, David Bowie, King Crimson czy Genesis. Później odkryłem The Clash i to był dla mnie punkt zwrotny. Kiedy usłyszałem ich muzykę, postanowiłem, że muszę na nowo nauczyć się grać”.
Fortus, który nazywa samego siebie „punkowo-rockowym dzieckiem”, twierdzi, że źródłem inspiracji było dla niego niemal wszystko. Van Halen, Judas Priest, Parliament-Funkadelic…
„Byłem spragniony muzyki”, mówi.
Jego kariera jako zawodowego muzyka zaczęła się w połowie lat osiemdziesiątych w zespole Pale Divine. „Byłem podekscytowany, mogąc tworzyć coś własnego, osiągać sukcesy, komponować dobrą muzykę i grać świetne koncerty. Byliśmy bardzo zmotywowani i wszystko, co osiągnęliśmy, osiągnęliśmy samodzielnie, zaczynając od podstaw”.
Następnym etapem była przygoda z Love Spit Love, założonym w latach dziewięćdziesiątych zespołem, którego liderem był znany z występów z Psychedelic Furs Richard Butler. Kiedy nadarza się taka okazja, Fortusowi jeszcze dzisiaj zdarza się pograć z Psychedelic Furs. Ostatnio miał taką sposobność w kwietniu.
Bardzo ważnym punktem w karierze Fortusa była przygoda z Thin Lizzy. To ona dała muzykowi możliwość „grania z ludźmi, których twórczość inspirowała mnie, kiedy byłem dzieckiem. Dla mnie jako dla gitarzysty to było wielkie wyzwanie. Co prawda w zespole nie było już Phila (Lynotta, współzałożyciela i wokalisty Thin Lizzy), ale wciąż grali w nim Brian (Downey) i Scott (Gorham)”.
W czasie przestojów GNR Fortus współpracował ze stosunkowo nowym zespołem rockowym, znanym jako Dead Daisies.
Trasa „Not In This Lifetime” zbiegła się z ważnymi wydarzeniami w życiu prywatnym Fortusa. W grudniu ubiegłego roku gitarzysta poślubił adwokat Stephanie Howlett. Para poznała się za pośrednictwem wspólnego przyjaciela. Częste rozstania są dla nich chlebem powszednim.
„Szczerze mówiąc, gorzej znoszę rozłąkę z dziećmi”, mówi Fortus. „Bycie na drugim końcu świata jest trudne, chociaż teraz jest mi trochę lżej, ponieważ wiem, że kiedy mnie nie ma, w domu jest Stephanie”.
Stephanie Howlett Fortus twierdzi, że jej związek z Richardem od samego początku wygląda właśnie tak.
„Czy chciałabym, żeby częściej był w domu? Tak. Czy jestem dumna z tego, co teraz robi? Tak. Nie chciałabym, żeby stracił taką okazję. Nie czuję się niczego pozbawiona”.
Bycie żoną gwiazdy rocka ma swoje plusy, ale, jak mówi Stephanie, „oboje jesteśmy na takim etapie, kiedy po prostu lubimy być w domu”.
Paisley zdaje sobie sprawę z tego, że jej ojciec jest sławny, a mimo to dziwi ją zainteresowanie ze strony obcych ludzi.
„Po prostu myślę o nim jako o tacie, a nie gwieździe rocka.”
http://www.stltoday.com/entertainment/music/kevin-johnson/back-to-the-jungle-guns-n-roses-returns-with-st/article_0920ee4e-f067-5ac7-ac2f-6c3fd48c4196.html