Dobry wujek Axl. Guns N' Roses oczami Melissy * Fragmenty wywiadów dla filipińskiej prasy w tłum. @sunsetstrip
(https://gunsnroses.com.pl/forum/artykuly/melissa-grozono-mi-smiercia-17060/)
(https://gunsnroses.com.pl/forum/artykuly/melissa-rozbijanie-szklanego-sufitu/)
* Wywiad dla „Cosmopolitan”: https://gunsnroses.com.pl/forum/artykuly/melissa-reese-8222balam-sie-spotkania-ze-slashem-i-duffem8221/ Niedawno (1 marca) Melissa Reese obchodziła urodziny.
Krążą głosy, że jedyna kobieta w składzie Guns N’ Roses skończyła trzydzieści pięć lat.
Melissa, która ma profil na Instagramie i jest tam dość aktywna, podzieliła się z fanami radością, jaką sprawiły jej urodzinowe prezenty, a zwłaszcza jeden z nich – ogromny, okraszony uszami Minnie bukiet czerwonych róż od Axla i Bety Lebeis. Zdjęcie – jak to u Melissy często bywa – zostało opatrzone rozbudowanym opisem, w którym solenizantka nie tylko dziękowała za kwiaty („Mr. Rose i Beta Lebeis sprawili mi niespodziankę, wysyłając na urodziny wspaniały bukiet róż”), ale też w wymownych słowach podkreślała rolę Axla i Bety w jej życiu („Jestem bardzo wdzięczna za to, że jesteście częścią mojego życia, i za to, że przygarnęliście mnie do waszej pięknej zespołowej rodziny. Wiele dla mnie znaczycie i dzięki wam te urodziny stały się prawdziwie wyjątkowe. ILY”).
Ten, kto śledzi poczynania Melissy na portalach społecznościowych, wie, że nie jest to bynajmniej pierwszy tego rodzaju wpis.
Niecałe dwa miesiące temu, w styczniu, Blue – jak Reese bywa nazywana przez kolegów z zespołu przez wzgląd na swoje niebieskie włosy – napisała na Instagramie:
„Oto jeden z moich prezentów na gwiazdkę 2019. Jestem tak wdzięczna i szczęśliwa! Muszę przyznać, że trafiłeś w sedno. Zarówno rodzina, jak i przyjaciele poznali już mój styl, ale zwycięzca jest tylko jeden. Dziękuję, Axl, nigdy nie wymyślę czegoś równie dobrego”.
W marcu 2016 roku Melissa jako pierwsza kobieta w historii zespołu dołączyła do Guns N’ Roses jako pełnoprawny członek. Jej debiut w szeregach Gunsów przypadł na koncert-niespodziankę w Los Angeles – ten, podczas którego Axl niefortunnie złamał stopę, co postawiło pod znakiem zapytania nie tylko tamten występ, ale i wszystkie kolejne.
Koncert odbył się w Prima Aprilis i obecność kobiety za klawiszami temu i owemu mogła wydać się primaaprilisowym żartem. Na pewno wprawiła w zdumienie rodziców samej zainteresowanej, którzy podobno przyjechali do Los Angeles niczego nieświadomi i o zaangażowaniu Melissy do zespołu dowiedzieli się w tym samym momencie co wszyscy pozostali na widowni.
Tym niemniej, nawet pobieżny wgląd w curriculum Melissy wystarczy, żeby się przekonać, dlaczego po utracie dotychczasowego drugiego klawiszowca Axl miał prawo poważnie pomyśleć o jej zatrudnieniu.
„Moi rodzice opowiadają, że pewnego dnia usłyszeli, jak ktoś gra w salonie fragmenty z Bacha, i z miejsca założyli, że to jedna z moich dwóch starszych sióstr. Obie grały na fortepianie i skrzypcach. Tymczasem okazało się, że to byłam ja. Miałam podówczas cztery lata. Bacha grałam z pamięci”, zdradziła Melissa w roku 2016, w wywiadzie dla magazynu „Cosmopolitan”.
Jako mała dziewczynka trafiła do szkoły, w której nauczono systemem Montessori, i od tamtej pory sumiennie ćwiczyła swoje muzyczne umiejętności. Brała lekcje gry na fortepianie, uczyła się śpiewu, szlifowała głos w żeńskim chórze. Jako trzynastolatka zaczęła tańczyć, regularnie brała również udział w konkursach wokalnych. Po ukończeniu nauki w szkole średniej przeniosła się do Los Angeles. Tam zamieszkała w Sherman Oaks i założyła maleńkie studio, w którym produkowała własną muzykę. Zapisała się też na internetowe kursy z historii muzyki i jazzu w North Seattle Community College.
Jej kariera nabrała rozpędu, kiedy Melissa nawiązała współpracę z poprzednikiem Franka Ferrera w Guns N’ Roses, Bryanem „Brainem” Mantią. Razem z nim zaczęła tworzyć piosenki i ścieżki dźwiękowe – zrazu tylko do gier komputerowych, potem również do filmów.
To właśnie Brain stał się pomostem pomiędzy Melissą a Guns N’ Roses.
„Mój muzyczny współpracownik, Brain, był swego czasu bębniarzem GNR. Kojarzyli mnie jako producentkę oraz wiedzieli, że piszę wiersze. Znałam wiele osób z ich ekipy. Nagle wpadli na pomysł: no dobra, a co z nią? (…) Axl zadzwonił także do Braina i spytał, czy mam na to jego błogosławieństwo, na zabranie mnie w trasę, i dopytywał, czy jego zdaniem dam radę. [Mantia] zaręczał za mnie”, powiedziała Reese w wywiadzie dla filipińskiego „The Star”.
Początki były trudne. Melissa miała dwa tygodnie na opanowanie kilkudziesięciu kawałków. Skrzętnie przygotowywała sprzęt, uczyła się, a koledzy z zespołu przewijali się kolejno w pobliżu i dyskretnie podglądali jej poczynania.
Ich wzajemne relacje wydają się być znakomite. Świadczą o tym nie tylko wpisy, o których wyżej, ale także deklaracje samej zainteresowanej. We wzmiankowanym już wywiadzie z „The Star” Melissa opisała pokrótce każdego z muzyków Guns N’ Roses – i żadnemu z nich nie szczędziła komplementów.
Slash? „Cichy, pewny siebie, niewiarygodny i poruszający muzyk. (…) Kocha to, co robi, i naprawdę to frajda być z nim na scenie”.
Duff? „Jesteśmy z Duffem bardzo blisko. (…) Oboje jesteśmy z Seattle i mamy wiele wspólnego. Jesteśmy hardcore-fanami Seahawks, oglądamy mecze NFL w pokojach hotelowych, ubrani w koszulki drużyny. Duff to świetny gość, bardzo pomocny i naprawdę inteligentny”.
Dizzy? „To jeden z moich ulubieńców. Często gadamy o futbolu. Jest dla mnie bardzo ważny, wspiera mnie, taki pozytywny i zabawny gość. Kocham go na zabój”.
Richard? „Ekstremalnie technicznie rozwinięty gitarzysta, zagra wszystko. Świetnie się z nim bawić na scenie”.
Frank? „Uwielbiam gościa, jest jak rodzina. Bardzo utalentowany, niesamowity i tak otwarty”.
I wreszcie Axl. „Axl jest fantastyczny. Ikona, niesamowity wokalista i muzyk. Bezwzględnie lojalny i naprawdę zabawny”.
Rose jest dumny z tego, że w zespole gra kobieta. Podobno swego czasu pochwalił się tym Lenny’emu Kravitzowi, a Lenny, który widział koncert w Troubadourze, miał nie okazać zaskoczenia i przytaknąć.
„Axl wspierał mnie od początku”, wyznała Melissa we wspomnianym wywiadzie dla „Cosmopolitan”. „Pewnego dnia poprosił mnie na słówko i oświadczył: ‘Jeżeli ktoś źle cię potraktuje, będzie miał ze mną do czynienia’”.
Z takim „złym traktowaniem” Melissa musiała radzić sobie nieraz. Nie wszyscy akceptują to, że w zespole gra kobieta, a na Twitterze kilka razy nawet grożono jej śmiercią. Na szczęście koledzy z Guns N’ Roses stoją za nią murem, o czym takie wpisy jak te cytowane na początku zdają się dowodnie świadczyć.
„Jestem bardzo wdzięczna za to, że jesteście częścią mojego życia, i za to, że przygarnęliście mnie do waszej pięknej zespołowej rodziny”.
Nasuwa się myśl, że pod mostami upłynęło wiele wody od czasu, gdy na „Appetite for Destruction” znalazły się kontrowersyjne teksty – te, których wymowę Duff, dzisiaj wzorowy mąż i ojciec, próbował całkiem niedawno pomniejszać, dosyć zresztą nieprzekonująco.
Nasuwa się taka myśl, jej przyjęcie byłoby jednak wielkim uproszczeniem, choćby dlatego, że utożsamianie wytworu wyobraźni, jakim jest piosenka, z realnym życiem zawsze jest ryzykowne.
Niewątpliwie historia zatoczyła jednak koło i to, że Axl jest dzisiaj dla Melissy wsparciem, obrońcą, ba, nawet autorem pomysłowych prezentów, można pokusić się uznać za znak czasów.
Czy jest coś, czego Melissa nauczyła się od Guns N’ Roses?
„Myślę, że to, czego się uczę, to jak prowadzić się z gracją”. I jak „być dobrym, mądrym człowiekiem, przede wszystkim normalnym, w środku”.