Jeśli liczyć aktualny duet Fortus-Slash, przez Guns N’ Roses przewinęło się aż dziesięciu różnych gitarzystów.
Lider L.A. Guns, Tracii Guns, grał w zespole, kiedy ten dopiero się formował. Izzy Stradlin uważany jest za jeden z pilastrów kapeli, a jego nieobecność w reunionie wzbudziła mnóstwo kontrowersji. Następca Stradlina, Gilby Clarke, też może się poszczycić całkiem sporym gronem fanów. Niewielu żałuje natomiast odejścia z zespołu Robina Fincka, Paula „Huge” Tobiasa, DJ Ashby, Bucketheada czy Bumblefoota.
Długa lista technicznie błyskotliwych muzyków, często mających własny, niepowtarzalny styl, świadczy jak najlepiej o „nosie” Axla Rose’a do prawdziwych talentów. Choć to wydaje się wysoce krzywdzące, wiele z nich nie znalazło uznania w oczach fanów jedynie dlatego, że nie byli Slashem ani Izzym. Dlatego dziś, gdy Bumblefoot i Buckethead wybierają się (niezależnie od siebie) w solowe trasy, a Clarke nanosi ostatnie poprawki na nowy album, warto byłoby oddać im należny hołd.
Buckethead, jak wielokrotnie mi powtórzono, stroni od wywiadów. Mając na względzie jego osobliwe zachowanie na scenie podczas koncertów GNR, próbowałem wymyślić coś niekonwencjonalnego i poprosiłem go, żeby wyraził swoje poglądy za pomocą sceny z jakiegoś filmu animowanego, rysunku na serwetce, tańca… czy w dowolny inny sposób – bez skutku. (Aczkolwiek ostatnio zrobił wyjątek i wyjawił w wywiadzie, że musiał poddać się zabiegowi w związku z problemami z sercem. Przedstawiciel reprezentującej Bucketheada agencji American Artists twierdzi, że jego podopieczny miewa się dobrze.)
Udało mi się natomiast porozmawiać z Bumblefootem, który 19 października br. wystąpi w Whisky. Bumblefoot (w rzeczywistości Ron Thal) odszedł z Guns N’ Roses w roku 2014.
„Potrzebowałem większej elastyczności”, przyznaje. „Chciałem znowu robić to, co wychodzi mi najlepiej. To, dla czego się urodziłem. Czuję, że robię coś wartościowego, coś, co ludzie doceniają, zapamiętają i z czego być może będą czerpać inspirację”.
Bumblefoot gra w tej chwili w dwóch grupach: Art of Anarchy (ze Scottem Stappem) oraz Sons of Apollo (w której skład wchodzą muzycy z Dream Theater i Journey). Jego ostatni album solowy, „Little Brother Is Watching”, ukazał się w 2015, a ostatniego lata doczekał się wersji winylowej.
Gilby Clarke – który również zgodził się na wywiad – dopina na ostatni guzik swój piąty studyjny album solowy. Opisuje go jako „świeże spojrzenie na klasycznego rocka”.
„Właściwie nagrywanie dobiegło już końca i teraz materiał jest miksowany”, zdradza. „Jako artysta zawsze zadaję sobie pytanie: ‘Czy unowocześniłem swoje brzmienie?’. Mam nadzieję, że pod tym względem poczyniłem spore postępy”.
Clarke dowiedział się o reunionie dopiero wtedy, kiedy ten stał się faktem, przyznaje jednak, że podejrzewał, iż coś jest na rzeczy, odkąd Duff McKagan przed paru laty ponownie zaczął pojawiać się na scenie u boku Axla. Gilby miał co prawda nadzieję, że wobec odmowy Izziego ktoś zaoferuje mu rolę gitarzysty, ale to, że tak się nie stało, bynajmniej nie spędza mu snu z powiek.
„Do nikogo nie dzwoniłem i o nic się nie upominałem”, mówi. „Gdyby mnie zaprosili, byłoby świetnie, ale skoro nie, świat też się nie zawalił. Tak widocznie miało być. Gwoli prawdy powiem, że z moją przygodą z GNR wiąże się tyle pięknych wspomnień, że nie mam potrzeby, by przeżywać to jeszcze raz”.
Kiedy w 2012 roku Guns N’ Roses zostało wprowadzone do Rock and Roll Hall of Fame, Slash i Duff zagrali krótki koncert. Towarzyszyli im Matt Sorum i Steven Adler, Clarke oraz wokalista Myles Kennedy, znany ze współpracy ze Slashem.
Stradlin i Rose nie wzięli co prawda udziału w uroczystości, ale obecność Clarke’a sugeruje, że to właśnie on uważany jest przez sporą grupę fanów za drugiego – po Izzym – gitarzystę rytmicznego „klasycznego” GNR. Niestety, mimo że Gilby wziął udział w ceremonii, nie znalazł się w gronie muzyków włączonych do RRHOF.
„Nie zastanawiałem się nad tym zbyt długo”, twierdzi Clarke. „Nigdy nie walczyłem o to, żeby zostać uznanym za prawowitego członka zespołu, choć nieobecność w RRHOF jest dla mnie przykra. Podobnie jak to, że byłem częścią zespołu, ale moje zasługi nie zostały uznane. Jednak w głębi duszy nie przejmuję się tym za bardzo. Koniec końców, chodzi o raptem dwie linijki w Wikipedii! Duff zadzwonił do mnie w przededniu ceremonii i powiedział: ‘Pogadaliśmy i doszliśmy do wniosku, że zagramy. Byłoby nam miło, gdybyś do nas dołączył’. Tym niemniej, kiedy weszli na scenę, żeby przyjąć wyróżnienie, a mnie tam nie było, poczułem się dziwnie. Musiałem usunąć się w kąt. To było dość osobliwe”.
Bumblefoot przyznaje, że jego rozstanie z Guns N’ Roses nie odbyło się w przyjacielskiej atmosferze, w związku z czym kiedy stało się jasne, że Izzy nie weźmie udziału w reunionie, nie spodziewał się, że ktoś do niego zadzwoni.
„Gdybym wziął w tym udział, to nie byłby prawdziwy reunion”, twierdzi. „Nie chciałem się w to mieszać. Pasowałbym tam jak kwiatek do kożucha. Czy myślałem, że do mnie zadzwonią? Nie. Biorąc pod uwagę to, w jakiej atmosferze się rozstaliśmy, nie mogłem, niestety, liczyć na telefon”.
Bumblefoot jest dumny z tego, że przez długich osiem lat (od 2006 do 2014) grał w Guns N’ Roses, ale jego przygoda z zespołem dobiegła końca i ponowne spotkanie mogłoby być na wskroś krępującym przeżyciem. Dlatego Ron nie wybiera się na żaden z koncertów w ramach trasy NITL.
„To byłoby co najmniej dziwne”, mówi. „I z wielu powodów krępujące. Po pierwsze dlatego, że naszemu rozstaniu nie towarzyszyły wylewne słowa ani uściski dłoni. Po drugie, co ja miałbym tam robić? Byłbym jednym z widzów, a ludzie wokół mówiliby: ‘Hej, czy ty przypadkiem nie grałeś w tym zespole?’. To byłoby nazbyt dziwne i krępujące. Poza tym chłopcy świetnie sobie radzą. Oni są szczęśliwi, ja jestem szczęśliwy, wszyscy mamy się dobrze… Czego chcieć więcej?”.
Nie sposób odmówić mu słuszności.
I Bumblefoot, i Clarke tworzą nowy materiał i regularnie biorą udział w nowych projektach. Buckethead wydaje się wydawać coś nowego co miesiąc. Aktualnie jest w trasie, a 31 października wystąpi w Anaheim House of Blues. DJ Ashba jest członkiem Nikki Sixx’s Band Sixx A.M., natomiast Robin Finck wrócił do Nine Inch Nails. L.A. Guns wydał ostatnio nowy, świetny album, „The Missing Peace”, a Tracii Guns po 15 latach znów występuje u boku wokalisty Phila Lewisa.
Krótko mówiąc, życie „po Guns N’ Roses” może być ciekawe – nawet jeśli nie ma szans, że Axl wyśle zaproszenie na gościnny występ.
Źródło:
http://www.laweekly.com/music/bumblefoot-buckethead-and-gilby-clarke-are-keeping-busy-with-or-without-guns-n-roses-8743188