Cathouse – najbardziej dekadencki klub w Hollywood
Na podstawie artykułu Matta Wake’a ("La Weekly") Od lewej: Taime Downe, Riki Rachtman, Izzy Stradlin i Axl Rose w Cathouse
Wszyscy widzieliśmy, jak w teledysku do „Paradise City” Axl nosi pod kurtką z białej skóry czaro-różową koszulkę Cathouse. Ale Cathouse to znacznie więcej niż koszulka.
Lokal otworzył podwoje 23 września 1986 roku, w dawnym Osko’s Disco na skrzyżowaniu La Cienega i San Vicente. Muzycy rockowi uwielbiali ten klub, ponieważ – jak powiedział jego współtwórca, Riki Rachtman – „mogli w nim znaleźć wszystko. To był nasz clubhouse”.
W przyszłości Rachtman miał zasłynąć jako prowadzący „Headbangers Ball”, ale w roku 1986 był po prostu hollywoodzkim DJ-em. Pracował w Ice i innych klubach, gdzie kawałki w rodzaju „Let’s Go All The Way” Sly Fox przeplatał rockowymi piosenkami, jak chociażby „Shout At The Devil” Motley Crue. Pewnego wieczoru wpadł w oko pałkarzowi Crue, Tommy’emu Lee, oraz jego narzeczonej, aktorce Heather Locklear. Para zatrudniła go jako DJ-a na swoim weselu, które odbyło się w maju 1986.
Rachtman założył Cathouse ze swoim przyjacielem i wokalistą Faster Pussycat, Taime’em Downe’em, z którym przez pewien czas dzielił mieszkanie na Hollywood Boulevard. Downe działał wtedy na dwa fronty: nie tylko śpiewał w Faster Pussycat, ale też pracował w Retail Slut – ekscentrycznym, nieistniejącym już sklepie z odzieżą przy Melrose Avenue. To tam Slash ukradł swój pierwszy kapelusz.
Riki Rachtman i Taime Downe, założyciele klubu
Downe i Rachtman chcieli założyć klub, w którym goście mogliby tańczyć do dźwięków muzyki rockowej, a nie muzyki dance. To, skąd wzięła się nazwa Cathouse, nie do końca jest jasne. Była ona ukłonem w stronę zespołu Downe’a, a także prywatnych upodobań Rachtmana, który uwielbiał koty. Słowo „cathouse” jest też uznawane za synonim „burdelu”.
Rachtman dogadał się co do tego, że będzie wynajmował Osko’s we wtorkowe wieczory. Właściciele posesji zastrzegli sobie prawo do przychodów z baru, a Cathouse – z wejściówek. Pierwsza wejściówka kosztowała pięć dolarów. Potem stali bywalcy mogli zaopatrzyć się w specjalną „legitymację członkowską”, która uprawniała ich do wejścia za osiem dolarów, podczas gdy inni płacili dziesięć. Tym niemniej, zdarzało się, że w ramach promocji wstęp przed godziną dwudziestą drugą był darmowy.
Dlaczego akurat wtorki?
„W soboty i niedzielę w Osko’s prezentowały się pomniejsze, amatorskie zespoły”, twierdzi Rachtman. „Inny klub, Glam Slam, był z kolei otwarty w środy. Dlatego wtorek wydał nam się dobrym rozwiązaniem”.
Funkcję DJ-a pełnił właściciel sklepu z płytami “Vinyl Fetish”, Joseph Brooks.
Downe, który przyszedł na świat w Seattle, krótko mieszkał w San Diego, a dopiero potem przeprowadził się do Los Angeles, poznał go w innych lokalach, takich jak Glam Slam czy TVC15.
W Cathouse Brooks zwykł puszczać klasyków – Rolling Stonesów, Davida Bowie’ego, Aerosmith czy Generation X – ale nie stronił też od nowszych zespołów, na przykład Cult czy Love And Rockets. A kiedy miejscowe kapele – Guns N’ Roses, Faster lub L.A. Guns – wydawały nową muzykę, chętnie puszczał i te nagrania.
Osko’s, który w roku 1978 pojawił się jako futurystyczna budowla w filmie „Dzięki Bogu już piątek”, w drugiej połowie lat osiemdziesiątych był „obracającą się w ruinę dyskoteką”. „Okres jego świetności przeminął”, wspomina Rachtman. „Klub się zestarzał i wszyscy, którzy tam bywali, powiedzą to samo. Czasem wchodziło się po schodach, a stopa zapadała się w stopień”.
Downe pamięta, że Osko’s miał „dziesiątki pokojów, różnych zakamarków, szczelin i ‘jamek’ pod schodami”. Przed otwarciem Cathouse Rachtman pomalował ściany na czarno i okleił zawilgocone, miękkie płyty kartonowo-gipsowe mnóstwem plakatów.
Wieczór inauguracyjny raczej nie należał do udanych, ale potem klub nabrał wiatru w żagle. Tygodniowo odwiedzało go około sześciuset osób. To, że do środka nie można było wnosić aparatów fotograficznych, przyciągało hedonistycznie usposobionych muzyków i zdobywających sławę aktorów. W Cathouse bywali Robert Downey Jr., Johnny Depp, Judd Nelson, Keanu Reeves i Virginia Madsen. Rachtman pamięta, że Nikki Sixx imprezował w klubie tuż przed tym, jak przedawkował.
Vince Neil (po lewej) i Axl Rose w Cathouse, podczas występu Guns N’ Roses z 21 stycznia 1988.
Podczas nagrywania „Appetite For Destruction” Slash bywał w lokalu praktycznie każdej nocy. Po Cathouse kręciły się też całe tabuny kobiet. „Taime i ja obracaliśmy się wówczas wśród striptizerek, a ich przyjaciółki masowo ściągały do klubu”, mówi Rachtman. „Atmosfera w lokalu była… dekadencka. Nie mam na myśli pornografii, raczej dekadencję w stylu Russa Meyera [amerykański reżyser – przyp. tłum.]. Kobiety, które za dnia pełniły rolę sekretarek, księgowych czy urzędniczek, wieczorami przychodziły do Cathouse w kusych strojach i szukały tam rozrywki”.
Rachtman wolał puszczać muzykę z płyt niż organizować występy na żywo. Dzięki temu bywalcy klubu nie musieli się zastanawiać, czyj występ będzie ich czekał w dany wtorek. Ale po około dwóch miesiącach działalności Cathouse Rock N& Roll Club Dance Axl Rose albo Steven Adler zaproponowali Rachtmanowi zorganizowanie imprezy z okazji wydania „Live Like a Suicide” Guns N’ Roses. Rachtman, który był fanem zespołu jeszcze sprzed „Appetite”, nie odmówił.
Gunsi postanowili zagrać akustycznie.
„To było przed MTV Unplugged, więc pomysł na koncert akustyczny był na wskroś nietuzinkowy. Takie rzeczy po prostu się wtedy nie zdarzały”, twierdzi Rachtman. Akustyczne występy zaliczyły też inne zespoły – Faster Pussycat, L.A. Guns and Jetboy. Downe dodaje: „To było świetne! Graliśmy w gronie przyjaciół. Choć akurat nasze piosenki były nieco mniej akustyczne, bo takie granie nie było naszą mocną stroną”, dorzuca z rozbawieniem.
Poza miejscową młodzieżą występy w klubie zaliczyli też giganci pokroju Stevena Tylera, Billy’ego Gibbonsa i Roberta Planta. Na przestrzeni lat przez Cathouse przewinęły się i inne wielkie zespoły – Alice In Chains, Black Crowes, Stone Temple Pilots, Megadeth oraz Pearl Jam.
To tam Gunsi nagrali teledysk do „It’s So Easy”, natomiast Axl miał zatarg z Davidem Bowie’em, który zalecał się do jego ówczesnej dziewczyny.
Klub pojawił się też w doskonałym filmie dokumentalnym, „The Decline Of Western Civilization Part II: The Metal Years”.
Ostatni koncert w Cathouse to koncert Alice Coopera z 1989 roku.
Downe z rozrzewnieniem wspomina też spotkanie z byłym muzykiem Sex Pistols, Steve’em Jonesem. Tego rodzaju spotkania były dla charakteru Cathouse znamienne. „Nigdy nie gościliśmy Bon Joviego”, mówi Rachtman, „ale za to naszym gościem był gitarzysta Sex Pistols. Nie bywali u nas muzycy ze Slaughtera, ale z Danzig – i owszem. W założeniu Cathouse miał być czymś w rodzaju klubu dla nizin, bliskiego muzyce punkowej”.
Któregoś dnia Osko’s uznano za niezdatny do użytku publicznego i sprzedano. Jakiś czas potem został wyburzony, a w jego miejsce pojawiły się sklepy. W roku 1987 albo 1988 Cathouse przeniósł się na 836 North Highland Avenue, jeszcze dalej od Sunset Strip. Kiedy kariera Faster Pussycat nabrała rozpędu, a zespół podpisał kontrakt z Elektra Records i wyruszył w światową trasę (grając m. in. z Guns N’ Roses), Rachtman przejął pełną kontrolę nad lokalem, który był odtąd znany jako „Riki Rachtman’s World Famous Cathouse”.
Klub działał do 1993 roku. „Kiedy staliśmy się modni, zrozumiałem, że to koniec”, twierdzi Riki. „To było nieuniknione”.
Po zakończeniu działalności klubu Rachtman otworzył nowy lokal, Bordello, a Downe zebrał kilka pamiątek i włożył je do pudła, obok rzeczy związanych z początkami Faster Pussycat.
Rachtman mówi, że to, co osiągnął, zawdzięcza Cathouse. Jego nazwisko wiąże się nie tylko z „Headbangers Ball”, ale też z „Loveline” (MTV), programami typu reality show, a nawet… zawodowym wrestlingiem. Na castingu do „Headbangers Ball” pojawił się w towarzystwie Axla Rose’a. „Axl bardzo mi pomógł, więc ci, którzy nienawidzili mojej roli w tym programie, mogą zżymać się na niego”, twierdzi Rachtman. A potem dodaje: „Gdyby nie Cathouse, nigdy nie spotkałbym Axla”.
Rachtman ma wytatuowane na ciele słowo „Cathouse”. W dwóch miejscach.
Obecnie żyje w Mooresville, a jego gabinet zdobią gitary, gadżety związane z wyścigami samochodowymi (NASCAR) i zdjęcie z autografem Alice Coopera. „Myślałem, że nigdy nie wyprowadzę się z Hollywood, a jednak zrobiłem to. Bardzo mi brakuje moich przyjaciół, zwłaszcza Taime’ego i Gilby’ego [Clarka, byłego gitarzysty Guns N’ Roses], ale nie chciałbym wrócić do tego, co było. To byłoby zbyt kosztowne”.
Źródło:
http://www.laweekly.com/music/happy-30th-anniversary-to-the-cathouse-hollywoods-most-decadent-rock-club-7374801