Autor Wątek: Izzy Stradlin dla Tapes Archive (1993)  (Przeczytany 1874 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline naileajordan

  • Better
  • *******
  • Wiadomości: 3470
  • Płeć: Kobieta
  • "So never mind the darkness"
  • Respect: +3547
Izzy Stradlin dla Tapes Archive (1993)
« dnia: Lutego 28, 2020, 12:53:26 am »
+2
Izzy Stradlin dla Tapes Archive (1993)



Artykuł w nawiązaniu do: 
https://gunsnroses.com.pl/forum/znalazlem-newsa/izzy-stradlin-w-tapes-archive-8211-wywiad-z-1993-r-w-sieci-(izzy)/msg489602/#new


… a także dwóch wcześniejszych wywiadów z Izzym – obu w tłumaczeniu @sunsetstrip
https://gunsnroses.com.pl/forum/artykuly/izzy-niech-feministki-protestuja!/ (1988)
https://gunsnroses.com.pl/forum/artykuly/izzy-martwie-sie-ze-axl-przegra-z-prawem/ (1992)



Marc Allan: Tu Marc Allan z Indianapolis Star. Jak tam?

Izzy Stradlin:
Ok. Ile ci wiszę za twoją recenzję [płyty Ju Ju Hounds – przyp. tłum.]?

Marc Allan: O tym pogadamy później. A tak serio, to napisałem ją, bo kocham tę płytę.

Izzy Stradlin: Dzięki. Kiedy byliśmy w Japonii, mój ojciec przesłał mi [ten tekst] faksem. ‘Macie świetną recenzję w IndyStar, chłopaki’, powiedział. Byliśmy w siódmym niebie. Doceniam to.   

Marc Allan: Rozłożyłeś mnie na łopatki, bo zupełnie nie wiedziałem, czego się spodziewać. Nie miałem pojęcia, czy powrócisz z płytą, która będzie brzmiała jak album Guns N’ Roses, czy z czymś zupełnie innym.
Napisałeś kilka dość sentymentalnych piosenek na temat Indiany i biorąc pod uwagę to, co powiedziałeś w przeszłości, nie sądziłem, że ten stan tyle dla ciebie znaczy.   

Izzy Stradlin: Taak… żona śmiała się z tego dzisiaj rano. Musisz zrozumieć, że od 1980 do 1987 mieszkałem w Kalifornii. W 1985 czy ’86 udzieliłem z Guns N’ Roses pierwszych wywiadów. Byliśmy wówczas zalani w pestkę i kiedy wypłynął temat Indiany, pojechaliśmy po bandzie. Ale wróciłem tam w 1988 czy ’89. Po tym, jak odbyłem z Gunsami trasy koncertowe i spłynęło trochę grosza, kupiłem w Indianie dom i przeprowadziłem się. Mam tam rodzinę i starych przyjaciół. Przypuszczam, że muszę na nowo nauczyć się tego miejsca, ale podoba mi się.

Marc Allan: Dziwnie będzie wrócić do domu i znowu grywać w klubach?

Izzy Stradlin: Będzie fantastycznie, już nie mogę się doczekać. Właśnie wracamy z trasy. Byliśmy w drodze przez trzy miesiące – w Europie, Japonii, Australii… Pierwszy koncert, jeszcze przed trasą, zagraliśmy w pewnym klubie w Chicago i to było coś w rodzaju trampoliny. Chcieliśmy rozpocząć trasę poza Stanami, a potem tutaj wrócić – i reakcja fanów była naprawdę nadzwyczajna.

Marc Allan:
Z Guns N’ Roses zagrałeś w Deer Creek, a wcześniej, jeśli się nie mylę, na farm Aid.

Izzy Stradlin: Kiedy grałem z Guns N’ Roses i Axl zaczynał te swoje tyrady, mówiłem sobie: ‘Dawaj, k***a, następny numer! Następny numer!’. To było krępujące. Ale kiedy już zacznie mówić, nie sposób go powstrzymać.

Marc Allan:
Jedną z rzeczy, które podobają mi się w twojej płycie, jest jej surowość.

Izzy Stradlin: To wyglądało tak: próbowaliśmy dany numer dopóty, dopóki nie nabierał przyzwoitych kształtów, trzy czy cztery razy graliśmy go w studiu, po czym sięgaliśmy po kolejny kawałek. W ciągu dnia powstawało kilka piosenek, z których wybieraliśmy te najbardziej obiecujące. Potem dogrywaliśmy do nich wokale, solówki itp. 

Marc Allan: Czyli to praktycznie płyta live.

Izzy Stradlin: Owszem. Po tym, jak przez prawie dwa lata pracowaliśmy z Gunsami nad „Illusions”, nagrywając masę piosenek, z których części już nawet nie pamiętam, naprawdę miałem ochotę wrócić do nagrywania w stylu „Appetite For Destruction”, gdzie weszliśmy do studia i nagraliśmy, co trzeba, nie tracąc przy tym czasu. 

Marc Allan: Czy gdybyś przed nagraniem płyty nie był sławny, myślisz, że krytycy zostawiliby cię w spokoju?

Izzy Stradlin: Nie mam pojęcia. Trudno powiedzieć. Trudno powiedzieć, ponieważ nigdy nie rozumiałem, co powoduje kimś, kto pisze negatywną recenzję czy próbuje podciąć skrzydła jakiemuś zespołowi. Czytałem na przykład recenzję koncertu Keitha Richardsa w Los Angeles. Była utrzymana w sarkastycznym tonie, autor krytykował Richardsa za interpretacje tego czy innego kawałka… Gdy tymczasem widziałem chłopaków na żywo i myślę, k***a, że byli po prostu fantastyczni. 

Marc Allan: Dobra, skupmy się na piosenkach. „Shuffle It All” zdaje się sugerować, że masz dość rockandrollowego stylu życia. Czy z takim zamysłem tworzyłeś ten numer?

Izzy Stradlin: To pierwsza piosenka, do której ja i Jimmy skomponowaliśmy muzykę. Początkowo był tylko riff, potem zaczęliśmy pisać słowa. Miałem sporo tekstów do tego numeru, więcej niż do któregokolwiek z pozostałych na płycie. Tak, to był powrót do epoki, w której ciągle żyłem na walizkach, ale która miała też swój urok. Chociaż owszem, wtedy to stawało się trudne do zniesienia.   

Marc Allan: Podejrzewam, że teraz podchodzisz do tego rodzaju życia inaczej.

Izzy Stradlin: Zawsze lubiłem trasy koncertowe. Przylgnęła do mnie brzydka reputacja kogoś, kto nie cierpi jeździć w trasy, nagrywać teledysków i tak dalej. Tymczasem ja zawsze uwielbiałem podróżować i grać w różnych miejscach.

Marc Allan:
Opowiedz coś o wspomnieniach związanych z torami kolejowymi.

Izzy Stradlin: Dorastałem przy nich. Przebiegały nieopodal mojego domu w Lafayette. Często się przy nich kręciłem. Jeździliśmy tam na rowerach, budowaliśmy domy na drzewach i tego rodzaju rzeczy… Lubiłem spędzać czas w tamtym miejscu, a kiedy w 1988 wróciliśmy do Indiany, właśnie tam skierowałem pierwsze kroki.

Marc Allan: Co stało się bodźcem do napisania „Come On Now Inside”?

Izzy Stradlin: Napisałem tę piosenkę w Lafayette, na krótko przed tym, jak wróciłem do Los Angeles i zaprzyjaźniłem się z Jimmym, moim basistą. Nie grałem już wówczas w Guns N’ Roses. To była pierwsza zima, kiedy spędziłem w Indianie naprawdę sporo czasu, i to było naprawdę fajne przeżycie. Pogoda była pod psem, ale pewnego dnia wyszło słońce, a ja poczułem się fantastycznie. Zdążyłem już zapomnieć, ja dobrze jest zaznać odrobiny słońca. Wyciągnąłem gitarę i stworzyłem tę piosenkę.

Marc Allan: Jak czujesz się jako wokalista, w świetle reflektorów?

Izzy Stradlin: Zawsze śpiewałem na próbach Guns N’ Roses; przynajmniej na większości z nich. Zazwyczaj byłem tylko z chłopakami, Axl się nie zjawiał – i to ja śpiewałem „Welcome To The Jungle”, „Paradise City” i inne kawałki. Nabrałem doświadczenia w śpiewaniu, więc przeskok nie był duży.
W ciągu pierwszego tygodnia mówiłem sobie: „Dam radę”, ale nie wiedziałem, jak mój głos sprawdzi się na dłuższą metę, czy wytrzymam. Po trzymiesięcznej trasie nie mam już wątpliwości. Muszę tylko każdego wieczoru robić dwadzieścia albo trzydzieści minut rozgrzewki, to wszystko. 

Marc Allan: Czy utrzymujesz z chłopakami z Guns N’ Roses przyjacielskie relacje?

Izzy Stradlin: Tak. Duff próbował dodzwonić się do mnie zeszłej nocy, jakoś o czwartej nad ranem, ale spałem i odebrałem wiadomość dopiero tego ranka. W styczniu spotkałem się ze Slashem w Nowym Jorku, no i gadałem z Mattem. W ciągu ostatniego roku, od grudnia ’91, nie rozmawiałem z Axlem, ale jestem pewien, że był bardzo zajęty. Nie spaliłem za sobą mostów, na wypadek gdyby chcieli do mnie zadzwonić czy coś. Nie mam żalu. 

Marc Allan: Muszę o to zapytać: co jest nie tak z tym gościem?

Izzy Stradlin: Z kim?

Marc Allan: Z Axlem.

Izzy Stradlin: Nie wiem, jemu zadaj to pytanie. Jest po prostu… porywczy.

Marc Allan: Nie chodzi tylko o zachowanie. Trudno nad nim zapanować.

Izzy Stradlin: Tak. Kto wie – dlaczego.

Marc Allan: Myślałem, że może ty wiesz, przecież znacie się od wielu lat.

Izzy Stradlin: Nie wiem.

Marc Allan: Jak się poczułeś, kiedy w klipie zobaczyłeś tablicę z napisem „Where’s Izzy?”? Wkurzyłeś się?

Izzy Stradlin: Mówisz o teledysku do „Don’t Cry”?

Marc Allan: Tak.

Izzy Stradlin: Pomyślałem: „O co chodzi, k***a? Przecież jestem w Indianie! Co niby ma znaczyć: gdzie jestem?!”.





Źródło
« Ostatnia zmiana: Lutego 28, 2020, 12:36:49 pm wysłana przez naileajordan »
"Robiłem to w najlepszej wierze, jak mówił jeden gentleman, który uśmiercił swą żonę, gdyż była z nim nieszczęśliwa."

Offline sunsetstrip

  • Scraped
  • **********
  • Wiadomości: 8571
  • 17000 postów
  • Respect: +4333
Odp: Izzy Stradlin dla Tapes Archive (1993)
« Odpowiedź #1 dnia: Lutego 28, 2020, 09:36:07 pm »
+1
Cytuj
Przylgnęła do mnie brzydka reputacja kogoś, kto nie cierpi jeździć w trasy, nagrywać teledysków i tak dalej.
-Jak się poczułeś, kiedy w klipie zobaczyłeś tablicę z napisem „Where’s Izzy?”? Wkurzyłeś się?
-Mówisz o teledysku do „Don’t Cry”?
-Tak.
-Pomyślałem: „O co chodzi, k***a? Przecież jestem w Indianie! Co niby ma znaczyć: gdzie jestem?!”.

samozaoranie level expert
NAJBARDZIEJ KONTROWERSYJNY

"I once bought a homeless woman a slice of pizza who yelled at me she wanted soup."
Axl Rose


Offline Knife

  • Paradise City
  • *****
  • Wiadomości: 776
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +136
Odp: Izzy Stradlin dla Tapes Archive (1993)
« Odpowiedź #2 dnia: Lutego 29, 2020, 03:07:04 am »
+1
Izzy to fajny gość.
Bardzo lubię jego pierwszą płytę.
Ostatnia zmiana: Kwiecień 09, 1984, 09:45:11 am wysłana przez (być może) Bóg.

 

Nazywam się Tommy Stinson - wywiad dla Illinois Entertainer (lipiec 2023)

Zaczęty przez naileajordan

Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 1433
Ostatnia wiadomość Października 12, 2023, 08:14:50 am
wysłana przez sunsetstrip