kurcze...mam mieszane uczucia...z jednej strony moje serce zatrzymałoby Rudego najlepiej na zawsze na scenie, a z drugiej rozum podpowiada, że wielkich "ochów i achów" spodziewać się już nie można
wyraźnie widać, że wokal zbliża się w kierunku roku 2001...tendencja spadkowa...
Axl nie ma już młodzieńczej krzepy i wigoru Jaggera na scenie - nietrudno zauważyć, że zwinne poruszanie się, to spore wyzwanie
koncerty z takim wokalem nie rokują najlepiej...a szkoda...
tacy ludzie, jak Rudy, powinni być łaskawiej traktowani przez matkę naturę....
na plus Panowie gitarzyści - Ron i Ashba - perfekcyjnie odrobiona lekcja pt."GUNS N'ROSES" oraz dużo własnego polotu - BRAWO
nie wiem, jak Wy, ale gdy słyszę skandowanie Guns N'Roses, a następnie wchodzą gitary (np. w Rocket Queen), to po prostu czuję się porażona energetyczną mocą rocka - te kawałki z AFD są tak ponadczasowe jak Chopin w muzyce klasycznej - Gunsi to jeden z najlepszych bandó wszechczasów