NighTrain Station Guns N' Roses

Guns N' Roses => Aktualności => Wątek zaczęty przez: balumala w Lipca 15, 2014, 10:21:14 pm

Tytuł: Ron 'Bumblefoot' Thal: 'Jaki jest mój najlepszy koncert? Następny!'
Wiadomość wysłana przez: balumala w Lipca 15, 2014, 10:21:14 pm
(http://metalliville.co.uk/bankup20130615%20Kolkata%20photo%20by%20Rajat%20Mitra%20USE.jpg)

Witaj, Ron! Co słychać?

Dziękuję, w porządku, a u Ciebie?

Wszystko okej. Chciałbym zapytać o Twoje początki - co sprawiło, że po raz pierwszy sięgnąłeś po gitarę?

Kiedy miałem około pięciu lat, Kiss wydał album zatytułowany Alive!. Wszystkie starsze dzieci z sąsiedztwa go miały, a my, jako młodsza generacja, korzystaliśmy ze wszystkiego, co przynosiło do domu rodzeństwo. Ogień wybuchł we mnie od pierwszego przesłuchania tych utworów. Od razu wiedziałem, że to jest właśnie to, co chcę osiągnąć. Szybko robiłem postępy i prawie od razu zacząłem pisać piosenki, nagrywać je i szukać osób do wspólnych ćwiczeń. W wieku 6 lat grałem, tworzyłem i występowałem na scenie.

O rany, to niesamowite!

Dzięki.

Jakie zespoły, inne niż Kiss, były dla Ciebie inspiracją?

Kiss był tym zespołem, który sprawił, że zacząłem marzyć o wyjściu na scenę i realizowaniu się w ten sposób. Jednak zespołem, dzięki któremu naprawdę pokochałem muzykę, jest The Beatles. Ich piosenki są wspaniałe - piękne dźwięki, połączone ciekawymi pomysłami George'a Martina , który zaproponował dołączenie klasycznej instrumentacji, aby dodać głębi i emocji do muzyki. Myślę, że właśnie to wzruszyło mnie najbardziej. To zdecydowanie moje dwie pierwsze miłości: Kiss i The Beatles.


A pierwsze zespoły, których byłeś członkiem?

Tak naprawdę, jedynym zespołem, w którym grałem, nie licząc własnego, jest Guns N' Roses. Od samego początku, odkąd miałem 6 lat, wszystko robiłem sam. Zawsze miałem własny zespół, tylko od czasu do czasu grywałem z innymi. Zdarzały się różne ciekawe momenty - trasy koncertowe, występy. Któregoś razu wystąpiłem z Nancy Sinatrą i to było coś fantastycznego, wspaniała kobieta!

Ale tak, jedyny zespół z prawdziwego zdarzenia, do którego dołączyłem poświęcając muzyczną energię, to Guns N' Roses. Poza tym, że tworzyłem własną muzykę, zostałem też producentem albumów innych zespołów. Miałem własne studio i pracowałem z ogromną ilością muzyków. Ponad to uczyłem studentów na Uniwersytecie Nowojorskim. Komponowałem też muzykę do programów telewizyjnych i małych, niezależnych produkcji filmowych oraz gier wideo. Byłem ciągle zajęty i żonglowałem pomiędzy tymi wszystkimi obowiązkami.

Guns N' Roses nie było czymś, co planowałem i czego oczekiwałem 10 lat temu, jednak z pewnością było to interesujące 10 lat.

Hahahaha - wierzę! Producentem jakich zespołów byłeś?

Przede wszystkim było to mnóstwo małych, lokalnych zespołów z Nowego Jorku. Oprócz tego pracowałem też ze wspaniałym artystą z Francji, który nazywał się Pat O'May - nagraliśmy razem album, który był kombinacją Rock 'N' Rolla i instrumentalnej muzyki celtyckiej. Płyta powstawała w przepięknych lasach północno-zachodniej Francji, a zmiksowaliśmy ją w Nowym Jorku. Od tego wydarzenia minęło już z 15 lat...

Kolejnym ciekawym zespołem, z którym pracowałem, był 24/7 Spyz. Z tą grupą fantastycznych gości pracowałem tuż przed wstąpieniem do GNR. Z czasem jednak, pogodzenie tego z trasami koncertowymi stało się zbyt trudne. Koniec końców moje pobyty w tym studio ograniczyły się do nagrywania solówek na albumy innych osób, a takie rzeczy jak pisanie do wydawnictw odeszło na dalszy plan.

Z pewnością byłeś już o to pytany miliony razy, ale powiedz proszę, skąd wzięła się nazwa 'Bumblefoot'?

Zaczęło się ponad 20 lat temu. Moja żona jest weterynarzem i często siedziałem razem z nią, kiedy uczyła się do egzaminów. Jedną z chorób, na jakie wtedy natrafiliśmy w książce była właśnie bumblefoot (bakteryjna infekcja stóp gryzoni). Pomyślałem, że jest to całkiem zabawna nazwa i nawet napisałem piosenkę o takim tytule. Jakiś czas potem podpisałem pierwszy kontrakt z wytwórnią i postanowiłem, że nowy album będzie miał tytuł 'The Adventures Of Bumblefoot', a każda z piosenek będzie nazwą jakiejś choroby zwierzęcej.

Po wydaniu tej płyty wróciłem do własnego zespołu, który też został nazwany 'Bumblefoot'. To określenie przypadło mi do gustu - mija już 17 lat, odkąd tworzę pod tym pseudonimem.

Co sprawiło, że dołączyłeś do GNR i jakie były Twoje odczucia wtedy, na początku tej przygody?

Oh, to było dziesięć lat temu. Mieli akurat długi okres ciszy, nie występowali na scenie, nie wydawali płyt i tak dalej, więc właściwie nie wiem, co robili.  Właściwie, to maila z propozycją wysłał mi Joe Satriani. Pisał, że polecił mnie im na najbliższy koncert. Potem rozmawiałem z managerem i producentem 'Chinese Democracy', a następnie z Chrisem Pitmanem. Te konwersacje były bardzo miłe i stwierdziłem, że 'takie coś może się udać'.

Minęło półtora roku, zanim trasa koncertowa została przygotowana i faktycznie coś się zaczęło dziać. Ponownie się skontaktowaliśmy, potem spotkaliśmy się w Nowym Jorku - zagraliśmy razem kilka piosenek i od razu ruszyliśmy w drogę. I to tyle. Przed trasą odbyło się w sumie 7 prób.

Jak to było? Tak po prostu zdecydowałeś się rzucić na głęboką wodę?

Właściwie tak. Byłem otwarty na wszelkie nowe doświadczenia. Nie zastanawiałem się zbyt długo, nie słuchałem opinii innych – postanowiłem dać się ponieść i dopiero wtedy oceniać efekty.

Jakie wydarzenia związane z Guns N’ Roses były dla Ciebie najważniejsze i dlaczego?

Przede wszystkim był to koncert w Madison Square Garden w Nowym Jorku. W tym miejscu po raz pierwszy zobaczyłem Kiss w 1979 roku, a poza tym, każdy nowojorczyk marzy, żeby właśnie tam wystąpić.

Kolejny ważny dla mnie występ miał miejsce w 2012 roku. Graliśmy charytatywny koncert akustyczny wspierający ‘Bridge School Benefit’ Neil Young’a. Według mnie był to szczególnie ważny moment, ponieważ tego dnia celem zespołu nie było jedynie rozbawienie publiczności, ale też zrobienie czegoś wartościowego.

A z które sukcesy solowe cieszą Cię najbardziej?

Zwykle cieszy mnie najbardziej aktualny materiał. Mój ostatni album, ‘Normal’ z 2005, zawiera sporo dobrych piosenek, w których płynnie balansuję między śpiewaniem, a grą na gitarze. Ta płyta jest dokładnie taka, jak sobie to wyobrażałem – nie jest to pokaz gitarowej wirtuozerii, są to po prostu piosenki nagrane w odpowiednich proporcjach. Album ‘Abnormal’ jest podobny, jednak bardziej intensywny.

Poza tym cieszy mnie również płyta ‘Barefoot Acustic’ – nigdy wcześniej nie nagrałem akustycznego krążka, mimo że przez większość czasu tak gram – siedząc na kanapie, z dala od elektryka i wzmacniacza. Nagranie albumu w ten sposób dało większe pole do popisu dla wokalu, ponieważ kiedy w tle słychać tylko prosty zestaw akordów, śpiew może być bardziej dynamiczny. Powiedziałbym, że te trzy ostatnie płyty są zdecydowanie moimi ulubieńcami. Czuję, jakbym dojrzał do momentu, kiedy cieszę się z tego, co udało mi się osiągnąć.

Widzę, że krok po kroku idziesz do przodu i coraz odważniej testujesz odmienne style.

Wiesz… kiedy chcesz sprawdzić kim jesteś, a potem przestajesz próbować i po prostu pozwalasz sobie na swobodę – właśnie wtedy odkrywasz siebie.

W takim razie jak opisałbyś styl Bumblefoota?

Sam nie wiem. Myślę, że każdy słyszy to, co chce usłyszeć i widzi to, co chce zobaczyć. Ale jak widzę siebie? To dość trudne pytanie, bo żyję ze sobą od zawsze. Widzę siebie w łazience, widzę siebie gdy się budzę każdego ranka. Widzę nie tylko muzycznego Bumblefoota, ale też tego codziennego, zwyczajnego. Styl Bumblefoota jest po prostu tą muzyczną częścią mnie.

Racja.

Moje teksty zawierają to, co czuję i to, co przeżyłem, czego doświadczyłem w życiu. Mam tendencję, do przedstawiania sytuacji w czarnych barwach, ale staram się nie brać nieprzyjemnych sytuacji do siebie.

Kiedy słuchałem Twojego występu w The Wisky pomyślałem, że ciężko przypisać ten styl do jakiejś kategorii – dużo się dzieje w każdej z piosenek.

Możliwe. Ludzie mówią, że mam skomplikowaną osobowość. Nie wiem czy to komplement, czy też nie, ale wydaje mi się, że dochodzą do takiego wniosku właśnie z powodu mojej muzyki.

Co najbardziej zapadło Ci w pamięć z ostatniego koncertu, gdzie supportowałeś Uli Jon Rotha?

Było bardzo miło. Koncert wypadł akurat w czasie NAMM – największych muzycznych targów gitarowych w LA. Z tego co wiem, mój perkusista, Dennis, najbardziej przeżywał ten występ, ponieważ nigdy wcześniej nie był w The Wisky, a to miejsce było na jego liście marzeń.

A jeśli o mnie chodzi, to kiedyś dużo koncertowałem z Uli’m. Spędziliśmy tydzień podróżując van’em i rozmawiając o metafizycznych rzeczach i o tym, jak mają się one do muzyki. Było to bardzo ciekawe doświadczenie, ponieważ mogłem grać całkowicie swoją muzykę. Powinienem był robić to cały czas i nie powinienem pozwolić, by własna twórczość odeszła na dalszy plan. To był błąd, ale ciężko jest znaleźć czas na wszystko.

Niestety doba ma tylko 24 godziny, a kiedyś trzeba też spać.

Dokładnie tak, chociaż kilka lat temu byłem bliski porzucenia spania na dobre.

Zmieniając temat – jakie są Twoje ulubione piosenki i ulubione momenty podczas koncertów z Guns N’ Roses?

Lubię, gdy wykonujemy utwór „Shackler’s Revenge” z albumu „Chinese Democracy”. Dużo zrobiłem w tej piosence, gram w niej ważną rolę, zarówno na gitarze, jak i dodając wokal wspierający. Śpiewanie podczas wykonywania tych szalonych oburęcznych tappingów sprawia, że mogę pokazać więcej siebie i bardzo mnie to cieszy. Lubię ten utwór za to, że jest bardzo energetyczny.

Poza tym, grając w Guns N’ Roses zwykle wykonuję piosenki, które ktoś inny napisał i nagrał, więc miło jest móc zaprezentować coś, w czym miało się jakiś wkład - dzięki temu odczuwam, że jest to bardziej „moje”.

To ma sens. Jaki jest Axl w pracy i po godzinach? Różne rzeczy się słyszy i nie wiadomo w co wierzyć. Jaki on jest naprawdę?

Jest bardzo zabawny – opowiada dowcipy, historie, lubi widzieć, że inni się dobrze bawią. Wiesz jak to jest, ludzie widzą kogoś znanego i chcą mieć z tego rozrywkę, więc będą rozdmuchiwać wszystkie nieznaczące sytuacje, żeby było ciekawiej. Gdy przyłapią kogoś na przykład na zdenerwowaniu, postarają się pokazać to tak, jakby był on taki zawsze.

Każdy może się w którymś momencie zdenerwować, różnica jest taka, że kiedy wszyscy na ciebie patrzą, uznają te sytuacje za „rozrywkowe” i będą chcieli zobaczyć je znowu, prędzej czy później zaczną myśleć, że jesteś taki zawsze. Widzę, że przydarza się to wielu ludziom.

Masz rację.

To jest tak, że trafi się 1% dnia, kiedy z jakiegoś powodu nie jesteś spokojny, a ludzie od razu zaczną gadać, że „on taki jest”. Wtedy ktoś, kto nie spędzał z tobą nigdy czasu uzna, że tak właśnie jest. Ja uważam, że takie 1% jest normalne u każdego, a pozostałe 99% to zajmujący się innymi człowiek, który jest jak każdy inny.

No tak, w końcu każdy jest tylko człowiekiem. Zawsze trafiają się jakieś lepsze i gorsze chwile. Po prostu gdy za dużo ludzi coś zobaczy, zostanie to bardzo rozdmuchane.

Dokładnie tak.

Wchodziłem ostatnio na Twoją stronę internetową, widziałem tam opcję, że za chyba 8000 dolarów zagrasz u kogoś w domu.

Ahh, tak, kampania Kickstarter.

Tak.

Jesteśmy teraz na trasie „Guitar Gods”. Została ona stworzona przez  Yngwie’go Malmsteena i jego żonę, April. Poprosili mnie i mój zespół oraz Gary’ego Hoey’a i jego zespół, żebyśmy byli częścią tego projektu - tak się to zaczęło. Nawet teraz rozmawiam z mojego łóżka w naszym autobusie w drodze do Chicago w stanie Illinois. To Gary wpadł na pomysł takiej kampanii, ponieważ zbierał środki na własny album. Idea spotkała się z dużym zainteresowaniem, a ponieważ uwielbiam pozostawać w tak bliskim kontakcie z fanami, nie mogłem mu odmówić.

Spędziliśmy ponad godzinę rozmawiając przez telefon o naszych pomysłach dotyczących projektu. Gary miał ciekawe wizje, a ja, jak to ja, wymyślałem coraz dziwniejsze rzeczy, np. ‘za $5000 będę przez całą trasę nosił te same majtki’. Gary na to: ‘Dobre! Ale niby jak to udowodnisz?’. Wymyśliłem, że zrobimy zdjęcie tych majtek, a potem codziennie uwiecznimy mnie w nich, a na koniec trasy wyślemy owe majtki do danej osoby.

Albo – wyślij mi zdjęcie swojej mamy lub swojego zwierzaka, przykleję je sobie do nogi i zagram tak cały koncert. Mieliśmy też normalniejsze pomysły, na przykład wysyłanie prywatnych wiadomości czy napisanie krótkiej piosenki dla kogoś – nie chciałem, żeby wyglądało to tak, jakbym wszystko brał za żart.

Będziemy robić takie rzeczy jak gościnne solo na czyimś albumie, będzie szansa wygrania gitary. A, no i ludzie mogą też zagrać z nami na scenie. Kolejnym z pomysłów jest granie w domach, na prywatnych koncertach – zaproś wszystkich znajomych, ugotujemy Wam obiad i spędzimy razem cały wieczór.

Ile osób skontaktowało się z Wami w tej sprawie?

Hmm, wydaje mi się, że obecnie mamy około $11000, tak więc są ludzie, którym pomysł przypadł do gustu i chcą nas w ten sposób wspierać. Niektórzy ludzie chcą na przykład, aby zadedykować im piosenkę, zatem będziemy grać, a w pewnym momencie zrobimy przerwę i powiemy na przykład ‘chciałbym życzyć Ronowi Shapiro wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Ojca – ta piosenka jest dla Ciebie’. A potem wykonamy dalszą część utworu.

Uwielbiam momenty, gry publiczność jest częścią całego przedstawienia, kiedy istnieje więź między mną, a nimi, kiedy wszyscy śpiewają razem z nami. Zawsze staram się, żeby fani nie tylko oglądali występ, ale też byli jego częścią.

Brzmi super! A czy masz ulubioną gitarę?

Zdecydowanie moim ulubionym instrumentem jest dwugryfowa gitara firmy Vigier Guitars. Jestem ich klientem od jakichś 17 lat i zawsze starają się realizować moje dziwne zachcianki. Na moją prośbę stworzyli właśnie tą – z dolnym gryfem bezprogowym i dostosowaną do mnie konfiguracją przetworników . 
 
Jaka była Twoja reakcja, gdy dowiedziałeś się, że zagrasz z Yngwim? Znałeś go wcześniej?

To było moje pierwsze spotkanie i pierwsze wspólne granie z Yngwim. To bardzo miły człowiek, który przyjechał tu razem z synem i żoną – miałem okazję poznać ich oraz całą ekipę. Spędziliśmy razem dużo czasu i było wspaniale!

Czy są jakieś koncerty, których nie możesz się doczekać lub jakieś miasta, w których szczególnie mocno chciałbyś zagrać?

Właściwie, to nie mogę się doczekać każdego koncertu – każdego bez wyjątku. Zawsze spotyka się nowych ludzi, zawsze chcesz dać z siebie więcej niż poprzednim razem. W moim przypadku sprawdza się powiedzenie: 'Jaki jest Twój najlepszy koncert?' 'Następny!'.

A co powiesz nam o następnym solowym albumie?

Minęło dużo czasu od poprzedniej płyty – zdecydowanie za dużo. Nareszcie mam kilka piosenek, które da się złożyć w całość, ale ciągle nie mam czasu, aby dokończyć prace nad albumem. Zawsze jest milion rzeczy do zrobienia. Kiedy GNR grało w Ameryce Południowej w marcu i kwietniu, akurat starałem się zmusić do stworzenia nowego utworu. Nigdy wcześniej nie robiłem tego na trasie, zawsze czekałem, aż pomysły same do mnie przyjdą. Pisanie na siłę było straszne, męczyło mnie i sprawiało wewnętrzny ból.
Chodziłem po korytarzach hoteli z telefonem, wpisując tekst i nucąc melodie, a gdy ktoś podchodził „Ron, Ron, możesz to podpisać?” odpowiadałem coś w stylu „Poczekaj chwilę, próbuję wymyślić słowa”. Byłem jak zombie, zupełnie odcięty od otoczenia. Byłem bardzo spięty i starałem się zebrać te wszystkie pomysły w całość, ale jakoś się to udało.

Gdy wróciłem z trasy, weszliśmy do studia, żeby nagrać 7 ścieżek perkusji. Będąc na tej trasie staram się dopisać resztę utworów z myślą, że gdy wrócę, uda mi się je skończyć i nagrać. Chcę wydać ten album najszybciej jak się da, żeby móc podzielić się nim ze światem.

Idzie dobrze, krążek jest bardzo melodyjny. Staram się pisać takie melodie, które będą dobrze pasować i spodobają się ludziom.

Skończyłeś niedawno Las Vegas Residency z Guns N’ Roses (21 maja – 7 czerwca). Jak było?

W Las Vegas nie da się dobrze nie bawić. Było cudownie. Fajnie jest móc grać w tym samym miejscu, na tej samej scenie, można wtedy dodawać nowe piosenki i się rozwijać. Zaczęliśmy wykonywać utwory, których zwykle nie gramy, na przykład 'Yesterdays', którego Axl nie śpiewał od 21 lat. Wróciliśmy do części materiału z 'Chinese Democracy', do piosenek takich jak 'There Was A Time' czy 'Prostitute'. Myślę, że wielu fanom się to podobało, mieliśmy przy tym dużo zabawy.

Nie wiem, czy wolno Ci o tym mówić, ale czy planujecie wydać nowy album Guns N’ Roses?

Nie wiem. Axl udzielił wywiadu, w którym mówił o muzyce z ery 'Chinese Democracy', którą chce wydać, więc mam nadzieję, że to się uda, wiem, ze fani tego chcą.

Chcemy.

Mam nadzieję, ze to wyjdzie. Chciałbym, żeby wydał całą tę muzykę, razem z wywiadami i materiałem filmowym, żeby podzielić się z fanami tamtym rozdziałem w historii zespołu. Nie wiem do końca, jakie są plany, takie jest moje osobiste marzenie.

To super! Z czego jak dotychczas jesteś najbardziej dumny i dlaczego?

Ostatnie lata z Guns N’ Roses nie należały do łatwych, miałem też trochę problemów ze zdrowiem. Dodatkowo każdy ciągnął mnie w inną stronę i chciał mnie zmienić, lub sam zmieniał się nie do poznania. Mimo to, udało mi się zachować zdrowy rozsądek i pozostać sobą, samemu decydować kim mam być i jak się zachowywać. To pewnie zabrzmi dziwnie, ale z tego jestem najbardziej dumny.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Również dziękuję, było mi bardzo miło.


źródło (http://metalliville.co.uk/bankup/INTERVIEWS%20Folder/Ron%20Bumblefoot%20Thal.htm)
Tytuł: Odp: Ron 'Bumblefoot' Thal: 'Jaki jest mój najlepszy koncert? Następny!'
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Lipca 16, 2014, 08:02:02 am
balumalo, jesteś wielka  :kwiatek:

Ten wywiad to prawdziwa kobyła i nawet, żeby przeczytać trzeba będzie przysiąść dłużej, więc doceniam trud tłumaczenia :)

Co mi się rzuciło w oczy od razu to to, że ...




"Nie wiem, czy wolno Ci o tym mówić, ale czy planujecie wydać nowy album Guns N’ Roses?

Nie wiem. Axl udzielił wywiadu, w którym mówił o muzyce z ery 'Chinese Democracy', którą chce wydać, więc mam nadzieję, że to się uda, wiem, ze fani tego chcą.

Chcemy.

Mam nadzieję, ze to wyjdzie. Chciałbym, żeby wydał całą tę muzykę, razem z wywiadami i materiałem filmowym, żeby podzielić się z fanami tamtym rozdziałem w historii zespołu. Nie wiem do końca, jakie są plany, takie jest moje osobiste marzenie."


Mimo, że ten wywiad miał miejsce wcześniej niż wywiady z Dizzym chociażby i wiele się mogło zmienić, to te słowa nie brzmią szczególnie optymistycznie w kontekście innych zapowiedzi o wydaniu nowej płyty. Oczywiście czas pokaże, co z nią  będzie, ale chyba wolę proste nie wiem, niż podgrzewanie atmosfery, gdy tak naprawdę inne wywiady też sprowadzają się do nie wiem, albo - wydaje mi się, że wiem, ale bez konkretów. Bąbel pokazał jedno, to, co już niby wiemy, ale znalazło po raz kolejny swoje potwierdzenie
Tak naprawdę konkrety zna jedynie Axl i on jest jedyną osobą decydującą,  ostatnio był na etapie zastanawiania się. Czy coś się zmieniło przez te kilka miesięcy?  Trudno powiedzieć, ale wydaje mi się, że niemal każdy z zespołu ma tam swoją działalność niezależną od Gunsów, więc sami Gunsi są nieco na drugim planie i jest takie - czekanie na sygnał z centrali*. Czemu łatwiej mi uwierzyć Ronowi niż entuzjastycznym zapowiedziom, że już za chwilę, już za moment będzie nowa płyta? Pamiętam czekanie na CHD, pamiętam Sp!at.com, gdzie co chwila był publikowany jakiś wywiad, w którym ówcześni muzycy Gunsów mówili znacznie więcej niż teraz o kolejnej płycie, a lata mijały.
Zauważcie, że teraz w kontekście nowej płyty mówi się głównie o nagraniach z sesji CHD, jedynie DJ wspomina, że nagrał zupełnie nowe kawałki dla Gn'R, więc nie wiadomo tak naprawdę, co z z nimi. Na "CHD 2" mieliśmy słyszeć więcej Richarda, zobaczymy... W każdym razie dziwne, że skoro płyta niby tuż tuż, to nie padają żadne konkretne tytuły, wszystko jest  takie tajemnicze, nic nie wyciekło. Wydaje mi się, że to wszystko jeszcze trochę potrwa.

* ktoś kojarzy piosenkę? ;)
Tytuł: Odp: Ron 'Bumblefoot' Thal: 'Jaki jest mój najlepszy koncert? Następny!'
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Lipca 16, 2014, 12:37:59 pm
Fajny wywiad Rona. Co do nowej płyty to każdy mówi co innego i tylko Axl wie jaka jest prawda.  ;)
Tytuł: Odp: Ron 'Bumblefoot' Thal: 'Jaki jest mój najlepszy koncert? Następny!'
Wiadomość wysłana przez: janina w Lipca 16, 2014, 02:33:20 pm
Dzięki za tłumaczenie :)
Ron wydaje mi się ,że nie chce już gdybać czy coś obiecywać jak nie wie dokładnie co i kiedy. Axl się wypowiedział i tylko tego możemy na razie się trzymać .Choć wypowiedział się jak sobie dobrze przypominam ,że i nowe nagrania też są nie tylko CHD.
Mam nadzieję ,że ten trudny czas o którym wspomina Ron ma już za sobą i dalej będzie już tylko lepiej  :)
Tytuł: Odp: Ron 'Bumblefoot' Thal: 'Jaki jest mój najlepszy koncert? Następny!'
Wiadomość wysłana przez: lewyism w Lipca 16, 2014, 06:19:17 pm
Ja myślę, że po wydaniu DVD "Appetite For Democracy" to już Axl nie będzie się śpieszył z w wydawaniem czy nagrywaniem nowej płyty i raczej przez kilka następnych lat niczego się nie doczekamy ;)