Bloody Disgusting miało ostatnio przyjemność rozmawiania z Jacobem Buntonem, na temat jego najnowszych poczynań jako wokalisty nowego zespołu Stevena Adlera (Guns N’Roses) i ich nadchodzącym debiucie. Rozmawialiśmy również o tym co dzieje się z jego drugim zespołem Lynam, jak również jego poglądzie na Top 40 Music i jego pasji odnośnie horrorów.
Bloody Disgusting: Cześć Jacob, jak sie masz?Jacob Bunton: Idzie całkiem nieźle. Jestem w trasie z moim zespołem Lynam, gramy nawet dzisiaj na festiwalu więc jest głośno gdziekolwiek się udam. Mam nadzieje, że mnie słyszysz.
BD: Bezproblemowo. Na początek, jak zaczęła się cała sprawa z zespołem Adler? Znałeś Stevena wcześniej?JB: Nigdy wcześniej go nie spotkałem. Byłem na memoriale Janiego Lane z Warrant, który był przyjacielem całego mojego zespołu. Poszedłem tam z moim przyjacielem, producentem Jayem Roustonem, który znał Stevena i reszte chłopaków. Szukali wokalisty, ponieważ Steven zmęczony był całym zamieszaniem z Addler’s Appetite. Zajmował się tym dłuższy czas, grali po prostu covery GNR dla fanów, a on chcial zrobić coś zupełnie nowego od zera. Tak naprawdę szukał całego nowego zespołu, a Jay stwierdził „znam gościa, który potrafi śpiewac“, Steven usłyszał „Is This a Heartbreak or a Loaded Gun“ nagrane przez Lynam i bardzo mu sie spodobało.
Uważał też, że brzmię inaczej niż wszyscy, to szczególnie mu się spodobało. Chciał wokalisty, który nie brzmial jak cała reszta, by ludzie słysząc dany utwór w radiu nie mówili „aaa to ten zespół“. Obecnie dokładnie tak jest, jeśli włączysz Active Rock Station, cięzko rozpoznać który zespół jest który. Jeśli włączysz Top 40, tak samo: to może być Katy Perry, Pink, Britney Spears, nigdy nie wiesz kto to bo obecnie wszystko brzmi praktycznie tak samo.
Następnego dnia, Steven przyszedł do mojego hotelu i od razu przypadliśmy sobie do gustu. Zaczeliśmy rozmawiać o różnych zespołach, które uwielbiamy, o muzyce przy której się wychowywaliśmy. To było zabawne ponieważ on rzecz jasna wychowywał się na zespołach z lat 60-tych i 70-tych, natomiast ja na Guns N’Roses i Motley Crue (śmiech).
BD: Czy praca z chłopakami w Adler różniła się od tej w ekipie Lynam, czy nawet Mars Electric?JB: Tak, zupełnie. Steven jest bardzo oldschoolowy, a Jeff Pilson który jest producentem i grał także na basie, był członkiem Dokken. Obydwaj robią wszystko po staremu, tzn. nagrywanie na taśmę i nagrywanie materiału na żywo. Usiedliśmy w jednym pomieszczeniu i gralismy razem, z naprawdę malą ingerencją Pro-Tools i całych tych bajerów. Każdy album w jaki miałem wkład był nagrywany nowoczesnymi sposobami, Pro-Tools, nagrywanie każdej ścieżki osobno. Tutaj po prostu usiedliśmy, graliśmy razem próbując wydobyć z utworu to co najlepsze, to było fajne.
BD: Wspomniałeś wcześniej Katy Perry i Britney Spears, najwyraźniej jesteś fanem PRAWDZIWEJ muzyki, wiec muszę Cię spytać co myślisz o obecnym Top 40, jak ta lista zmieniła się od czasów kiedy słuchałes GNR i Motley Crue. JB: To dość szalone ponieważ lubię naprawdę bardzo różną muzykę. Jestem wielkim fanem country, uwielbiam Brada Paisleya. Jest też taki nowy zespół, Florida Georgia Line i uważam że sa naprawde fajni. Oczywiście kocham rocka, zawsze kochałem. Na Top 40 jest kupa kawałków, które lubie. Tak naprawdę wszystko sprowadza się do piosenki samej w sobie, uwielbiam takie z chwytliwa melodia do których można samemu podśpiewywać. Jeśli możesz wziąć dowolny utwór z Top 40, zagrać go na akustyku i nadal będzie brzmiał dobrze - wtedy wiesz, że to świetny utwór. Wiesz o czym mówię?
Obecnie sytuacja wygląda dziwnie ponieważ nikt nie przekracza kolejnych granic. Wszyscy chcą brzmieć podobnie, by wpasować się w schemat, który jest akceptowany przez radiostacje. Ciężko jest dostać się na Top 40 jeśli nie brzmisz jak Katy Perry czy Britney Spears. Oczywiście są wyjątki od tej reguły jak np. Gotye. Brzmi zupełnie inaczej niż cała reszta, tak jak Gnarls Barley z utowrem „Crazy“, facet się przebil. Niestety na każdą taką piosenkę przypada 100 innych, które brzmią identycznie. W kwestii rocka jest tak samo. Wszyscy chcą brzmieć jak Staind, Nickleback czy Breaking Benjamin itp. Nie słyszy się zespołów, które poświęcają czas i wysiłek by eksplorować nowe terytoria.
Naprawdę czuje, że w Adler nie brzmimy jak wszyscy inni, po prostu staramy sie dobrze wykonywac swoją robotę, tak jak w Lynam. Z każdym albumem jaki zrobiliśmy, wiązało sie pytanie „Gdzie się wpasować?“, ponieważ chcieliśmy brzmieć inaczej niż wszyscy. Na naszej ostatniej płycie „Tragic City Symphony“, mieliśmy jeden utwór, który celowo zrobiliśmy tak by brzmiał jak wszystko w radiu. Kawałek nazywał się „Save My Soul“, pomyślany był jako eksperyment i dzięki temu, że brzmiał jak wszystko co mamy na rynku, doczłapaliśmy się 5tego miejsca na Active Rock Indie Chart (śmiech), więc sami widzicie jak to działa.
BD: Dokładnie. A teraz wracając do Waszego albumu, udało Wam się zaangażować do współpracy Slasha i Johna 5. Jak przebiegała praca z nimi?JB: Było wspaniale. Wyobraź sobie bycie dzieciakiem, który dorastał słuchając tej muzyki. GNR to jeden z moich ulubionych zespołów. Kiedy nagrywałem wokale, spoglądałem do control room-u, a tam siedzi Slash i Steven Adler, faceci którzy byli na moich plakatach kiedy byłem dzieckiem. To było dość surrealistyczne doświadczenie. Oczywiście dla Slasha był to zaszczyt ponieważ dalej są ze Stevenem najlepszymi przyjaciółmi, to nie zmieniło się od czasów szkoły.
BD: A jak zaangażowaliście Johna 5? Też przyjaźni się ze Stevenem?JB: Tak, jest wielkim fanem GNR. Steven natomiast jest wielkim fanem jego twórczości, wiec spytał czy John nie wpadłby i nie zagrał na płycie, a on odpowiedział: „Jasne, z przyjemnością“. I tak się to wszystko poskładało.
BD: Pierwszym singlem albumu jest „The One That You Hated“, znakomity swoją drogą. Opowiedz coś o tym utworze.JB: Dzięki! Tak, to byla tak naprawdę pierwsza piosenka jaką napisalismy razem z Lonniem i ostatnia jaką nagraliśmy. Po prostu siedzielismy u Lonniego z akustykami, napisałem melodie i zwrotki, ale brakowało mi refrenu i kiedy do niego dotarliśmy Lonnie zaczął po prostu śpiewać „I’m the one that you hated“, a ja na to „to jest świetne!“. Utwór więc został napisany dośc szybko.
Najśmieszniejsze jest to, że to pierwszy singiel, natomiast nie jest to najlepsza piosenka na płycie. Steven miał byc właśnie wprowadzony do RARHOF i powiedział: „wiesz, Slash robi swoje, Duff robi swoje, ale ja od dawna nic nie nagrałem. Chce żeby moi fani wiedzieli czym się zajmuje“. Więc po prostu wypisalismy na kartce utwory które nagralismy i polecielismy na zasadzie: „ene due...“. Nagralismy klip, fajnie ze strony VH1 że go dodali i grają go regularnie.
BD: Jest dośc wcześnie, ale śmiało można założyć, że Adler będzie koncertował ze swoim albumem, więc będziesz musiał to jakoś zbalansować z Lynam. JB: Tak, z pewnością jakos to dogram.
BD: Świetnie, są jakies plany co do przyszłych wydawnictw Lynam?JB: Owszem, będziemy mieli nową EP-ke pt. „Halfway to Hell“, którą cyfrowo wydamy za darmo. Oczywiście wydamy też płytę CD, będzie tam 5 utworów.
BD: Jeśli chodzi o Adler, jest konkretna data wydania płyty?JB: Nie, na razie nie ma. Płyta jest skończona, ale jest teraz w procesie mixu i masteringu. Myślę, że połowa płyty jest już gotowa, więc myśle ze wydamy ją na początku przyszłego roku.
BD: Na końcu musze Cię spytać - jesteś fanem horrorów? Jeśli tak, jakie są Twoje ulubione?JB: KOCHAM horrory. Moimi ulubionymi są horrory z lat 80tych, a osobistym faworytem jest „The Lost Boys“. Jako dzieciak oglądałem go codziennie. Grałem nawet z Gerardem McMannem, gościem który nagrał utwór tytułowy „Cry Little Sister“ z The Lost Boys. Grałem na imprezie z okazji wydania jego ostatniej płyty. Grałem dla niego na gitarze, to było dośc surrealistyczne, to świetny facet, znakomity artysta, praktycznie geniusz. Zawsze wyprzedzał swoje czasy.
Lubie też filmy Hellraiser, zawsze lubiłem. Oczywiście lubie Piątek 13tego, Koszmar z Ulicy Wiązów. Lubie też serię Piła, filmy Roba Zombie, „The Devil’s Rejects“, „House Of 1000 Corpses“. Myślę, że są absolutnie niesamowite. Uwielbiam też stare czarno-białe, serię „Martwe Zło“, naprawde kocham te rzeczy...
BD: Dzięki za wywiad i powodzenia!JB: Dzięki również!
źródło:
http://bloody-disgusting.com/news/3160551/interview-adlers-jacob-bunton-talks-upcoming-debut-album-top-40-music-and-horror/